Kilka dni temu zostałam wyróżniona przez ejotka z bloga Ejotkowe postrzeganie świata tytułem "Creative Blog Award" - dziękuję serdecznie za uznanie:)
Jak to bywa, z tytułem wiążą sie pewne obowiązki:
- Wyróżnij 5 blogów (nie można wyróżnić osoby od której dostało się wyróżnienie).
- Poinformuj osoby wyróżnione o wyróżnieniu.
- Umieść wyróżnienie na pasku bocznym.
- Podziękuj za wyróżnienie.
- Napisz o sobie w trzech słowach.
Wyróżnić chciałabym blogi, które obserwuję niemal od samego początku ich istnienia, śledzę ich rozwój i bardzo mi się podoba to co robią ich autorzy:
Trzy słowa na mój temat:
- bałaganiara
- gaduła
- optymistka
********************************************
A teraz jeszcze kilka słów na temat powieści, którą połknęłam ubiegłej nocy - nie mogłam spać, bo miałam stresa jak Mont Everest - dzisiaj mieliśmy w szkole wizytę niecodziennego gościa, biskupa kieleckiego (to nasza diecezja) i bałam się, że coś się wywali w ostatniej chwili... Na szczęście zaliczyliśmy tylko dwudziestominutowe spóźnienie Jego Eminencji, dwie próby omdlenia młodych chórzystów i stado wijących się znudzonych i głodnych przedszkolaków - na szczęście żadna z tych rzeczy nie była zależna ode mnie...
Ale wracając do adremu;)
Przeczytało mi się całkiem fajnie kolejną powieść Olgi Rudnickiej. Książka ma zagadkowy tytuł "Czy ten rudy kot to pies?", a opowiada o dalszych losach dwóch przyjaciółek - Beaty i Urszuli, które miałam okazję poznać przy lekturze "Martwego jeziora". Beata po wielu rodzinnych perturbacjach planuje wspólne życie z Jackiem, bratem Uli. Tymczasem Urszula wikła się w romans z własnym szefem, który jakoś tak w miłosnym uniesieniu zapomniał ją poinformować o tym, że jest już żonaty...
Sprawa wychodzi na jaw, żona szefa robi potężną awanturę a Ulka zostaje zwolniona z pracy. Jako, że zawsze działa pod wpływem impulsu postanawia wyjechać na jakiś czas z Poznania i przeczekać najgorszą burzę.
Jak już wyjeżdżać to daleko - Ulka wybrała się więc do Irlandii. Jakież było jej zaskoczenie, kiedy okazało się, że wylądowała... w Wielkowie pod Wrocławiem. Pierwszym napotkanym tubylcem jest nadgorliwy policjant i dziewczyna trafia na miejscowy posterunek jako poszukiwana listem gończym oszustka matrymonialna. Kiedy już wyjaśniło się, że jednak to nie ona, Urszula decyduje się skorzystać z okazji i zostać w Wielkowie na kilka tygodni. Wprowadza się do domu braci Juszczaków i od razu trafia na kryminalną zagadkę sprzed lat. Miejscowi uważają bowiem, że w zapuszczonym przydomowym ogródku zakopane są zwłoki żony starszego z braci oraz ich ciotki...
Ula postanawia odkryć prawdę...
Kolejny zabawny kryminał, który wyszedł spod ręki młodej i już sławnej autorki. Ulka to osoba niezwykle spontaniczna, taka, która samym tylko pojawieniem się generuje kłopoty. Ma jednak zasady - jest lojalna, prawdomówna (choć bez przesady), wrażliwa na krzywdę innych, chętnie pomaga przyjaciołom. Jej pojawienie się w domu Juszczaków wprowadza zamęt w uporządkowane życie Sławka i Mariusza, i chociaż początkowo pomiędzy gospodarzami i lokatorką latają błyskawice, to jednak dosyć szybko nawiązuje się nić sympatii.
W książce mamy również wyjaśnienie tajemnicy dotyczącej rodziców Beaty - może trochę naciągana jest ta historia, ale z drugiej strony życie nie takie scenariusze pisze...
Książka napisana jest dowcipnie, akcja biegnie szybko i nawet nie wiadomo kiedy czyta się ostatnie zdanie - mnie zajęła kilka nocnych godzin, aczkolwiek musiałam wynieść się z sypialni do kuchni, bo mąż mój Robert oprotestował się, że musi wstać rano do pracy, a ja się chichram i spać nie daję...
Natalie bardzo mi się podobały i przymierzam się do innych książek Rudnickiej:) Najpierw jednak Martwe jezioro:)
OdpowiedzUsuńDzięki za wyróżnienie, postaram się jutro odnieść do tego zaproszenia :) Ale skrót CBA cudny, przez chwilę myślałam, że nie zadenuncjowałaś i zrobiłam rachunek sumienia...
OdpowiedzUsuńI cz. "Martwe jezioro" również jest ciekawa :)
OdpowiedzUsuńO, widzę kolejną ciekawą zabawę. :) A co do twórczości Olgi Rudnickiej - planuję zapoznać się z nią, bo ciągle trafiam na pozytywne recenzje.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci, Aniu, dziękuję za wyróżnienie i miłe słowa. :) Zabawa podchwycona. Mam nadzieję, że jeszcze ktoś fajny został do nominowania. :)
OdpowiedzUsuńDo tej pory z okna sypialni podziwiałam tylko budynek CBA, a tu widzę jego macki nawet do blogosfery weszły ;-)i mnie dopadły. A mama mówiła, jak dziecko nie chce jeść, to niech nie je, nie przekupuj!
OdpowiedzUsuń...dziękuję za Twoje słowa. Trochę tych punktów do spełnienia jest, potrzebuję czasu, ale wywiążę się :-)
Również planuję dorwać w swoje ręce powieści Rudnickiej, jednak nie wiem, czy sięgnę akurat po tą. Wszystko się okaże. ;]
OdpowiedzUsuń