Między Kołobrzegiem a Koszalinem przycupnęła sobie nad polskim morzem Pogodna - niewielkie miasteczko, spokojne zadbane, z daleka od przemysłu, otoczone lasami i łąkami, kawałek raju na ziemi. Tak w każdym razie oceniła je Bogusia Leszczyńska, która zauroczona miejscem i ludźmi postanowiła związać swoje życie z Pogodną. Otwiera tam niewielki "Sklepik z niespodzianką", w którym można kupić piękne bibeloty, wypić filiżankę kawy czy herbaty i spróbować przepysznych wypieków. Bogusia szybko znajduje w miasteczku kilka przyjaciółek - Stasię, Adelę oraz Lidkę, a także spotyka wielką miłość w osobie Wiktora Potockiego. Niestety szczęście ma to do siebie, że jest ulotne...
Po raz trzeci wybrałam się za sprawą Katarzyny Michalak do Pogodnej na spotkanie z Bogusią i jej przyjaciółmi. Tym razem wiodącą postacią jest Lidka - ogólnie lubiana i szanowana pani weterynarz, uwikłana w nieszczęśliwe małżeństwo, bezskutecznie starająca się o dziecko kobieta, osoba, na którą zawsze można było liczyć.
Jak się jednak okazało, Lidka kryje w sobie mroczną historię własnego nieszczęśliwego dzieciństwa, odrzucenia przez rodziców, które przełożyło się później na jej całe dorosłe życie. Jej największym pragnieniem jest dziecko - aby to marzenie się spełniło jest gotowa na każde poświęcenie. Nikt jednak nie zauważa, że marzenie zmienia się w obsesję i aby je spełnić Lidka popełnia przestępstwo. Przyjaciółki starają się jej pomóc, jednak to nie jest taka łatwa sprawa... Tym bardziej, że i Bogusia, i Adela zaczynają mieć również kłopoty - do tego stopnia, że ich przyjaźń stanie się mocno zagrożona...
Książkę, jak to zwykle przy tej autorce bywa, przeczytałam niemal jednym tchem, a teraz biedna suszy się na kaloryferze, bo została łzami obficie potraktowana. Lidka to postać budząca niezwykle silne emocje, jak dla mnie najbardziej wyrazista ze wszystkich kobiet związanych ze sklepikiem. I chyba mi najbliższa, bo część jej kłopotów przetestowałam na własnej skórze...
Lektura "Sklepiku" to był taki mój prywatny prezent urodzinowy, bo dzisiaj mija... no... ileś tam lat od dnia, kiedy wczesnym, niedzielnym, zaśnieżonym rankiem pojawiłam się na tym najpiękniejszym ze światów.
Nie wiem czy to reguła, czy tylko ja tak mam, ale przez wiele lat dzień urodzin stanowił najlepszy moment na snucie planów na przyszłość. Od jakiegoś jednak czasu jest to chwila w której robię pewne podsumowania, porządkuję swoje plany i pragnienia w takich trzech wirtualnych tabelkach - "udało się zrealizować", "jeszcze jest szansa, że się uda", "niestety, tego już nie dam rady zrobić". Uczciwie trzeba przyznać, że czasami ten coroczny bilans był przygnębiający - życie jednakowoż potrafi dać nieźle w kość. Pomimo mojego wrodzonego optymizmu miałam "dosyć i prawie", bo dochodziłam do wniosku, że nic mi się nie udaje, wszystko jest pozbawione jakiegokolwiek sensu i nawet marzyć się nie chce...
Tymczasem dzisiejsza lektura, no może nie zmieniła mojego życia o 180 stopni, ale dała takiego delikatnego kopa - "Weź się babo w garść i przestań szukać dziury w całym! Masz dom, udaną (choć czasem wkurzającą) rodzinę, pracę, którą lubisz, jesteś zdrowa, nawet twój pies cię lubi - doceń to, bo wielu ludzi nie ma nawet 1/100 tego co ty..."
Masz rację autorko "Sklepiku z niespodzianką" - często nie doceniamy tego co mamy, i uważamy, że szczęście to jest coś co należy nam się jak psu buda. Tymczasem o szczęście trzeba dbać, czasem trzeba o nie walczyć i nigdy, nigdy nie wolno tracić nadziei ani rezygnować z marzeń.
I to jest moje urodzinowe postanowienie - cieszyć się z tego co mam i nie zapominać o marzeniach bo one nadają życiu sens.
Wszystkiego dobrego z okazji urodzin, Aniu! Ładnie to napisałaś: "nie zapominać o marzeniach..." - i spełnienia tych marzeń życzę Ci serdecznie! :-)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Jak tak czytam to twoje podsumowanie, to nie wiem czego ci życzyć, bo chyba to, co w życiu najważniejsze, już masz - toteż życzę Ci, by to się utrzymało, i by od czasu do czasu życie dawało ci jakiś mały, ale przyjemny bonus, najlepiej niespodziewany. I oczywiście marzeń, bo bez tego nie sposób oznaczyć sobie szlaku przez życie :)
OdpowiedzUsuńPrzede wszytkim wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! :)
OdpowiedzUsuńKsiążka budzi kontrowersje, według wielu osób (w tym według mnie) jest najsłabszą częscią serii... jednak cieszę się, że także są czytelnicy, tacy jak Ty, którzy jednak dostrzegli coś wyjątkowego i w "Lidce":)
Aniu, cieszę się, że Lidka była prezentem urodzinowym i że nieco zmieniła Twoje perspektywy postrzegania ;)
OdpowiedzUsuńJa Ci życzę spełnienia marzeń, ale i tego, co starałam się przemycić w Lidce: docenienia tego, co masz. Tak łatwo jest wszystko stracić...
100 lat, Kochana!
Natasha: apetyt rośnie w miarę jedzenia, a sprostać wciąż rosnącym oczekiwaniom Czytelniczek nie jest łatwo. Czy Lidka jest najsłabsza? Nie wiem. Wiem, że niektórym z Was stanie się najbliższa, dla innych będzie najważniejsza z całej serii, bo tematy w niej poruszane będą dla nich najboleśniejsze. I o to chodzi. O przesłanie. I siłę, by walczyć do końca.
Sto lat! Życzę Ci spełnienia marzeń,bo to chyba przydatne życzenie :)
OdpowiedzUsuńTo, która część Sklepiku podoba się komuś bardziej (podobnie zresztą jak z innymi książkami) zależy do tego co ktoś w życiu przeżył i jakie marzenia. W zależności od tego właśnie, coś będzie mu bliższe... - to tak moim zdaniem.
Kasia pisze magicznie, nie tylko dla kobiet. ja doskonale się odnajduje w tym co pisze.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego:) Ja "Lidkę" mam ciągle przed sobą. Miłego urodzinowego wieczoru:)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w dniu Urodzin! niech sie spelnia Twoje plany i marzenia!
OdpowiedzUsuńSpełnienia marzeń :)
OdpowiedzUsuńjeszcze do końca nie wiem, co napiszę na temat tej książki, ale naprawdę cieszę się, że dostrzegłaś dzięki niej jak ważne jest docenianie tego, co mamy... staram się myśleć pozytywnie każdego dnia, choć i ja miewam chwile zwątpienia...
OdpowiedzUsuńz okazji urodzin wszystkiego, co najpiękniejsze, spełnienia marzeń, ja także jestem rybką, pozdrawiam
Serię mam jeszcze przed sobą. Cierpliwie czeka na półce:) Jednak po twojej recenzji nie mogę się doczekać kiedy po nią sięgnę. No i oczywiście wszystkiego najlepszego :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego, Aniu. Niech Ci się spełnią wszystkie marzenia, a ten delikatny kop zmienił nastawienie do życia na jeszcze bardziej optymistyczne. :)
OdpowiedzUsuńSto lat w zdrówku i nurzając się w wielkiej szczęśliwości!!! :D
OdpowiedzUsuń