wtorek, 3 lipca 2012

"Trójka e-pik" - nadrabiam czerwcowe zaległości

Wyjątkowo dzisiaj będzie o dwóch książkach, które przeczytałam na okoliczność "Trójki e-pik" czyli wyzwania organizowanego przez Sardegnę.
W tym miesiącu trzeba było przeczytać coś z literatury kobiecej (tu mi się świetnie wpisał "Powrót do Poziomki" K. Michalak), coś z literatury iberoamerykańskiej i coś jakiegoś noblisty. Przeczytać przeczytałam, natomiast końcówkę czerwca miałam taką zwariowaną, że dopiero dzisiaj coś na temat dwóch z tych książek piszę. 

Jeśli chodzi o literaturę iberoamerykańską to padło na książkę "Chilijski nokturn" Roberto Bolano. Padło przypadkiem zupełnym, jako że o samym autorze nigdy nie słyszałam, więc nie miałam jakichś wygórowanych oczekiwań, a ponieważ książeczka nie jest szczególnie opasła to pocieszałam się, że chociaż by mi nie do końca podeszła to jakoś dam jej radę..

Bohaterem a zarazem narratorem tej książki jest ksiądz i krytyk literacki Sebastian Urrutia Lacroix. To starszy, chory człowiek, który trawiony gorączką robi coś na kształt spowiedzi życia. A życie miał ciekawe - z racji uprawiania krytyki literackiej poznał wielu pisarzy, z kolei jako przedstawiciel kościoła podróżował do Europy, poznał osobiście generała Pinocheta, obserwował przemiany jakie zachodziły w jego rodzinnym kraju. Co ważne, ksiądz Sebastian nie ocenia wydarzeń, których był świadkiem - on tylko przywołuje je z zakamarków pamięci, często bardzo chaotycznie i niechronologicznie. Czytając ma się wrażenie jakby narrator gubił wątek, przeskakiwał z tematu na temat, bez większego ładu i składu - ot, faktycznie, chory bredzi w malignie.

I niestety to bredzenie jakoś tak nie do końca mnie przekonało. Dodam do tego, że książka pisana jest jednym ciągiem, niektóre zdania "trwają" przez półtorej strony, nie ma rozdziałów, brak jest dialogów, nawet akapitów nie ma - normalnie męka dla oczu...
Może to i arcydzieło jest (tak przynajmniej na okładce zapewnia wydawca) ale ja do tego arcydzieła nie dorosłam niestety:(

Zupełnie inaczej ma się sprawa z książką "Ród Aszura", której autorem jest Nadżib Mahfuz, zmarły przed sześciu laty pisarz egipski, laureat literackiego Nobla  z 1988 roku. Ta książka to też przypadkowy wybór, aczkolwiek nazwisko autora nie było mi takie całkiem obce - w końcu tych noblistów nie ma jakiegoś ogromnego tłumu.

Aszur An-Nadżi - niemowlę porzucone pod murem meczetu, chłopczyk wychowany przez starsze bezdzietne małżeństwo zostaje futuwwą (przywódca dzielnicy), ciężko pracuje i do tego zmusza również swoich współpracowników, jest uczciwy i sprawiedliwy, nie wykorzystuje swojej pozycji dla prywatnych celów, zyskuje szacunek nawet u przeciwników. 
I oto pewnego dnia ten powszechnie lubiany i poważany człowiek znika. Nikt nie jest w stanie powiedzieć co się z nim stało, ale życie musi toczyć się dalej - dorastają kolejne pokolenia potomków Aszura. Niestety nie potrafią żyć według wzorca ustalonego przez opiewanego w ludowych opowieściach przodka. Powoli, krok po kroku odchodzą od zasad, którymi kierował się Aszur i staje się to niejako ich przekleństwem, kolejni potomkowie futuwwy doznają  rozmaitych nieszczęść - morderstwo, przedwczesna śmierć, kalectwo, wygnanie...

Autor snuje swoją powieść jak baśniowa Szeherezada - bohaterowie są bardzo plastyczni, żywi, pełni namiętności i pasji. Na uwagę zasługują portrety kobiet - to one są motorem działania dla swoich mężczyzn, wielokrotnie muszą przejąć na siebie obowiązek utrzymania rodziny, pochodzą z różnych warstw społecznych, mają krańcowo różne charaktery.

"Ród Aszura" to jedna z ciekawszych książek jakie trafiły ostatnio w moje ręce. Serdecznie polecam jej lekturę wszystkim którzy lubią wielopokoleniowe sagi rodzinne jak też tym, którym podobały sie "Baśnie z tysiąca i jednej nocy" - ta książka jest taką właśnie baśnią, tyle, że w bardziej współczesnych realiach.

5 komentarzy:

  1. Koniecznie muszę przeczytać coś tego Noblisty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za piękne uzupełnienie czerwcowego wyzwania :) nowa Trójka już jest. Skusisz się?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem dlaczego, ale nigdy nie sięgałam po książki noblisty. Trzeba to nadrobić. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też mam do nadrobienia czerwcowe wyzwanie. "Chilijski nokturn" znam "z widzenia" bo masowo go przeceniają po księgarniach, natomiast o tym drugim nie słyszałam, ale chętnie poczytam coś egipskiego.

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)