Powieść o której dzisiaj słówkilka chciałam napisać czytałam po raz pierwszy jako nastolatka i ogromnie wzruszona byłam losem tytułowej bohaterki. Po raz drugi przeczytałam ją w ubiegłym tygodniu i... zero wzruszeń. Jak to jednak odbiór książki zależy od wieku i doświadczenia czytelnika...
"Wilczek i Wilczkowa" to powieść obyczajowa, której akcja toczy się w XVIII wieku na Rusi i Podlasiu, gdzie swoje wioski ma pan chorąży Kacper Wilczek. Jest to człek już wiekowy, ale w młodości niejedną głowę poranił a i w dojrzałym życiu różnego rodzaju procesami, zajazdami i burdami nie gardził. Żona zmarła mu już wiele lat temu i sam wychowywał jedynego syna Michała. Pamiętając błędy swojej młodości syna trzymał krótko, na nic mu nie pozwalając, a syn starał się ojcu nie wchodzić w drogę. Aby ostatecznie uchronić jedynaka przed pokusami życia postanowił go pan Kacper ożenić. Wybór padł na córkę sąsiadki, gospodarną, spokojną i dosyć ładną pannę Agnieszkę. Rodzice uzgodnili wszystko między sobą i pan Michał rozpoczął konkury. Agnieszka spodobała mu się, jednak panna uczciwie mu wyznała, że kocha innego. Michał się tym nie zraził, a zresztą nikt wtedy nie zważał na uczucia młodych, małżeństwo zaś było kontraktem mającym połączyć majętności i nazwiska.
Wyprawiono ślub i weselisko, panna Agnieszka stała się panią Wilczkową i młode małżeństwo osiadło w jednej z wiosek wyznaczonych im przez starego Wilczka. Żona zajęła się gospodarstwem, wkrótce pojawił się synek, ale w dalszym ciągu nie darzyła męża większym uczuciem. Wszystko było jeszcze we względnym porządku dopóki żył stary Wilczek, ale po jego śmierci Michał pokazał jaki jest w istocie - awanturnik, szaławiła, złośliwiec i wiarołomca.
"Wilczek i Wilczkowa" to studium niedobranego małżeństwa - Michał, hulaka i utracjusz to prawdziwy krzyż pański dla dobrej, łagodnej i pracowitej Agnieszki, wzorowej żony i matki. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że historia stworzona przez Kraszewskiego opowiada o przemocy domowej, relacje małżonków to typowa zależność kat - ofiara. Agnieszka nie chce porzucić męża pomimo, że do tego kroku namawia ją jej własna matka (rzecz dzieje się w czasach saskich, kiedy rozwody stały się zjawiskiem powszednim), a swoją determinację tłumaczy świętością i nierozerwalnością przysięgi małżeńskiej. Z pokora przyjmuje wszystkie upokorzenia, nie dając po sobie poznać, że ją to rani.
Jak wspomniałam na początku przy pierwszym czytaniu tej książki oblałam losy Agnieszki gorącymi łzami, natomiast teraz, po tych ponad 20 latach zwyczajnie mnie ta dziewczyna wkurzyła... Swoją powolnością, godzeniem się na traktowanie bez żadnego szacunku a nawet rękoczyny. Nie mówię, że powinna małżonka wytrzaskać po gębie, ale niewiele trzeba było aby małżonka doprowadzić do pionu - tak naprawdę to ona utrzymywała dom i bez niej pan Michał nie przetrwałby nawet roku.
I żeby postawić sprawę jasno - w żadnym wypadku nie jestem jakąś sfiksowaną feministką, ale życie mnie nauczyło, że wiele takich Agnieszek jest katowanych przez mężów pokroju pana Michała na własne życzenie...
Czy lekturę polecam? I tak i nie - dla wielbicieli pisarza pewnie tak, dla szukających beznadziejnych historii z życia również. Dla innych niekoniecznie.
PS. Moje książka to takie "dwa w jednym", ale ponieważ powieści w żaden sposób się ze sobą nie wiążą recenzja "Sąsiadów" pojawi sie osobno:)
Wyprawiono ślub i weselisko, panna Agnieszka stała się panią Wilczkową i młode małżeństwo osiadło w jednej z wiosek wyznaczonych im przez starego Wilczka. Żona zajęła się gospodarstwem, wkrótce pojawił się synek, ale w dalszym ciągu nie darzyła męża większym uczuciem. Wszystko było jeszcze we względnym porządku dopóki żył stary Wilczek, ale po jego śmierci Michał pokazał jaki jest w istocie - awanturnik, szaławiła, złośliwiec i wiarołomca.
"Wilczek i Wilczkowa" to studium niedobranego małżeństwa - Michał, hulaka i utracjusz to prawdziwy krzyż pański dla dobrej, łagodnej i pracowitej Agnieszki, wzorowej żony i matki. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że historia stworzona przez Kraszewskiego opowiada o przemocy domowej, relacje małżonków to typowa zależność kat - ofiara. Agnieszka nie chce porzucić męża pomimo, że do tego kroku namawia ją jej własna matka (rzecz dzieje się w czasach saskich, kiedy rozwody stały się zjawiskiem powszednim), a swoją determinację tłumaczy świętością i nierozerwalnością przysięgi małżeńskiej. Z pokora przyjmuje wszystkie upokorzenia, nie dając po sobie poznać, że ją to rani.
Jak wspomniałam na początku przy pierwszym czytaniu tej książki oblałam losy Agnieszki gorącymi łzami, natomiast teraz, po tych ponad 20 latach zwyczajnie mnie ta dziewczyna wkurzyła... Swoją powolnością, godzeniem się na traktowanie bez żadnego szacunku a nawet rękoczyny. Nie mówię, że powinna małżonka wytrzaskać po gębie, ale niewiele trzeba było aby małżonka doprowadzić do pionu - tak naprawdę to ona utrzymywała dom i bez niej pan Michał nie przetrwałby nawet roku.
I żeby postawić sprawę jasno - w żadnym wypadku nie jestem jakąś sfiksowaną feministką, ale życie mnie nauczyło, że wiele takich Agnieszek jest katowanych przez mężów pokroju pana Michała na własne życzenie...
Czy lekturę polecam? I tak i nie - dla wielbicieli pisarza pewnie tak, dla szukających beznadziejnych historii z życia również. Dla innych niekoniecznie.
PS. Moje książka to takie "dwa w jednym", ale ponieważ powieści w żaden sposób się ze sobą nie wiążą recenzja "Sąsiadów" pojawi sie osobno:)
chyba sobie odpuszczę, nie dla mnie.
OdpowiedzUsuń