Obserwując naszą rodzimą literaturę doszłam już jakiś czas temu do wniosku, że podobnie jak w innych dziedzinach życia również tutaj co jakiś czas pojawiają się nowe trendy i jeżeli czytelnicy zachwycą się jakimś tematem to szybko pojawiają się kolejne pozycje ów motyw wykorzystujące. Tak było z porzucaniem życia i kariery w wielkim mieście i szukania swojego miejsca na ziemi na zapadłej wsi (im bardziej dziko tym lepiej), tak było z zakładaniem pensjonatu (najlepiej nad jakimś akwenem wodnym) a aktualnie coraz bardziej widoczna jest moda na literaturę dworkową, tzn. kilkutomową sagę rodzinną, obejmującą okres kilkudziesięciu lat (najlepiej, żeby gdzieś od powstania styczniowego) i z dworem szlacheckim w tle.
Taką właśnie dworkową sagę stworzył Marian Piotr Rawinis, dziennikarz i pisarz pochodzący z Białostocczyzny, przez wiele lat związany z Częstochową a aktualnie osiadły na Suwalszczyźnie. Swoją karierę literacką rozpoczął w latach 80-tych, początkowo tworzył kryminały, natomiast w latach 2001 – 2003 powstało jego najbardziej znane dzieło pt. „Saga rodu z Lipowej”, historyczno – obyczajowa opowieść z przełomu XIV i XV wieku.
Kolejny cykl pt. „Dworek pod malwami” światło dzienne ujrzał w 2011 roku, kolejne tomiki ukazywały się co tydzień, początkowo miało ich być 52, ale ostatecznie powstało 60. Książka, którą mam przed sobą zawiera pierwsze cztery tomy z serii.
Tytułowy dworek to położony nieopodal Białegostoku majątek Kalinówka. Jego właścicielem jest Michał Kalinowski, wdowiec w średnim wieku, ojciec dwóch dorastających synów Ignacego i Stanisława, jednak prawdziwą władzę sprawuje jego matka, pani Katarzyna Kalinowska, która podejmuje najważniejsze decyzje we wszystkich sprawach, łącznie z życiem prywatnym syna. I właśnie postanowiła, że Michał powinien się po raz drugi ożenić. Co więcej znalazła już kandydatkę na nową panią Kalinowską – jest nią panna Justyna Nowacka, jedyna córka właściciela sąsiedniego majątku, co prawda już z piętnem „starej panny” i niezbyt ładna, ale te wady równoważy bogaty posag oraz fakt, że po śmierci swojego ojca odziedziczy Topolany, jeden z bogatszych majątków w okolicy. Starsza pani musi tylko wpłynąć na syna aby oświadczył się pannie Justynie.
Marian Rawinis stworzył barwną, wielowątkową opowieść z przeszłości. Oprócz właścicieli Kalinówki i ich sąsiadów czytelnik pozna mieszkańców okolicznych wsi, szczególnie rodzinę Józefa Lulewicza, którego najstarsza córka Franciszka stanie się przyczyną konfliktu pomiędzy panią Katarzyną i jej synem, będzie miał możliwość zajrzeć do żydowskich sklepików w pobliskim Zabłudowie, zobaczyć jak wyglądało życie drobnej inteligencji oraz obserwować działanie rosyjskiej policji, której funkcjonariusze przez cały czas szukają dowodów na antypaństwową działalność Polaków.
Co ważne, wiele z opisywanych osób to rzeczywiste postacie, autor tworzył swoją opowieść opierając się na faktach z życia dziadka ze strony matki, prawdziwe są też prawie wszystkie nazwy geograficzne - jedynie Kalinówki próżno szukać na mapie, wszystkie inne miejscowości leżą w obrębie gminy Zabłudów koło Białegostoku. Ma to niewątpliwy wpływ na wiarygodność historii, widać, że Rawinis zanim zaczął pisać swoją sagę dokładnie sprawdził materiały źródłowe. Oczywiście „Dworek pod malwami” to nie praca historyczna ale chwali się autorowi dbałość o realia przedstawianego świata.
Powieść napisana jest współczesnym językiem, co początkowo trochę mnie dziwiło, jednak później doszłam do wniosku, że może to i lepiej, bo nie trzeba szukać po słownikach znaczenia jakichś archaizmów. Z tego też pewnie powodu i powieściowi chłopi nie mówią gwarą a literacką polszczyzną, co zdecydowanie ułatwia odbiór tekstu i sprawia, że książkę czyta się niemal jednym tchem.
Przyznam, że początek w którym autor przedstawiał swoich bohaterów oraz powiązania między nimi trochę mi się dłużył, jednak później poszło już jak z płatka, co więcej akcja została przerwana w bardzo ciekawym momencie i już nie mogę się doczekać kiedy poznam dalsze losy Kalinowskich z Kalinówki.
Na szczęście drugi tom sagi będzie dostępny w księgarniach już we wrześniu…
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu Na Kanapie
Ostatnio mam dość czytania o dworkach i sagach rodzinnych. Ale zapamiętam tytuł i być może kiedyś po niego sięgnę. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie słyszałam o tej książce i jakoś nie jestem nią zainteresowana.
OdpowiedzUsuńraczej pass, za długa historia się zapowiada, żeby znów kompletować wszystkie części... ;]
OdpowiedzUsuńDzisiaj dotarła do mnie paczka od Ciebie! Jestem naprawdę w siódmym niebie ;) Bardzo Ci dziękuję za te wspaniałości. Książki są rewelacyjne, idealnie trafiłaś. Jeszcze raz wielkie dzięki!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, są takie fale tematyczne. Domki na wsi, pensjonaty, dworki. Nie mam nic przeciwko, ba, nawet lubię, ale w dużych ilościach to się przejada...
OdpowiedzUsuńA takie sagi... coż, pierwszy tom za złotówkę, albo gratis do gazety, a potem kilkadziesiąt części po 10-15 zł każda i wychodzą astronomiczne sumy, a przynajmniej kwota na kilka dobrych pozycji a nie czytadełka jednorazowe. Stąd wydanie zbiorcze- super pomysł.
A ja chętnie sięgnę po tę książkę. Jeszcze u mnie brak przesytu dworkową literaturą:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń