czwartek, 7 marca 2013

Nieśmiałość na różne sposoby

Utarło się przekonanie, że świnki to zwierzątka, delikatnie mówiąc, nie najczyściejsze...

Tymczasem Myszorek jest zaprzeczeniem tego uogólnienia - jest niezwykle czysty, nie lubi błota, kałuż ani hałasu. Opiekunowie na farmie byli zmuszeni umieścić go w osobnej zagrodzie, bo nie potrafił się zaaklimatyzować w stadzie.

Na farmę przyjeżdża wycieczka z pobliskiej szkoły. Wśród uczniów jest nasza stara znajoma Molly i jej przyjaciółka Alice, czasowa właścicielka jednorożca Sopelka. Molly szybciutko wyczuwa, że w zagrodzie ukrywa się jakieś magiczne zwierzątko. Cierpliwość daje efekty - zza beli siana wychodzi powolutku śliczny, różowy prosiaczek. Myszorek też wyczuwa, że Molly jest wyjątkowa - bardzo go to cieszy, ma bowiem ogromny problem i liczy na to, że dziewczynka mu pomoże. Prosiaczek bardzo lubi dzieci, jest jednak tak bardzo nieśmiały, że nie wychodzi z ukrycia. A mógłby zrobić tyle dobrego! Bo Myszorek ma moc uszczęśliwiania ludzi - wystarczy aby na kogoś dmuchnął i ta osoba od razu patrzy weselej na świat.
Molly obiecuje pomóc Myszorkowi, ale wydaje jej się, że sama nie da sobie rady...

Jak to zwykle w książeczkach Holly Webb ma ta historia drugie dno. Bo nie tylko prosiaczek jest nieśmiały. Wśród kolegów Molly znalazłoby się kilkoro dzieci, które nie potrafią nawiązać kontaktu z innymi. Jedne, tak jak Alice zamykają się w swoim światku, boją się odezwać i starają się nie rzucać w oczy. Inni, tak jak Ben, zachowują się głośno, zaczepiają innych, są złośliwi - tak jakby pod tym nieodpowiednim zachowaniem starali się ukryć swoje kompleksy. I dotarcie do nich, zaproponowanie pomocy może być jeszcze trudniejsze niż zaczarowanie nieśmiałego prosiaczka.

Kolejna piękna historia, która wyszła spod pióra brytyjskiej pisarki i kolejna, którą nieustająco polecam wszystkim Waszym pociechom:)

2 komentarze:

  1. Kiedy zobaczyłam w twoim poście tego ślicznego prosiaczka czym prędzej zasiadłam do czytania recenzji. Musisz wiedzieć, że od dzieciństwa mam świra na punkcie świnek. Ileż ja się naprosiłam rodziców, żeby sprawili mi świnkę miniaturkę. Niestety cena była zaporowa, a i chęci z ich strony raczej nie było:) Mam w domu całą masę świnkowych gadżetów: zakładki, ołówki, breloczki, figurki, klipsy na zdjęcia itd. Wiem, to głupie w moim wieku, ale nic nie poradzę. Po takim wstępie chyba nie muszę już pisać, że książeczka ląduje na mojej liście must have?!!!! Dziękuję, że dzięki tobie ją odkryłam. Pozdrawiam ciepłi

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmm, aż mnie ścisnęło ze wzruszenia na widok tego prosiaczka. Ale może dlatego, że dziś piątek i na obiad będzie rybka ;)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)