piątek, 29 listopada 2013

W pętli kłamstw i nenawiści

Jakiś czas temu pisałam o przepięknej książce Nicholasa Evansa pt. "Zaklinacz koni", a dzisiaj słów kilka o kolejnej historii, która wyszła spod jego pióra.

Tommy Bedford pochodzi z mieszczańskiej rodziny - matka zajmuje się domem, ojciec jest urzędnikiem a starsza siostra Diane początkującą aktorką. Ośmioletni chłopiec zostaje wysłany do szkoły z internatem w której przeżywa prawdziwe piekło - starsi koledzy prześladują pierwszoroczniaków a i nauczyciele niejednokrotnie w sadystyczny sposób wyładowują się na swoich podopiecznych. Z tego powodu Tommy, z natury zamknięty w sobie, jeszcze silniej odgradza się od otoczenia. Chłopiec od najmłodszych lat zafascynowany jest Dzikim Zachodem i, jeśli tylko może, przenosi się w wyobraźni na prerię i do małych miasteczek, które ogląda  w popularnych pod koniec lat 50-tych kowbojskich serialach.
Podczas kiedy Tommy próbuje przetrwać w znienawidzonej szkole jego siostra zyskuje popularność i to nie tylko w Anglii - z Hollywood przyjeżdża producent poszukujący aktorki do nowego filmu z Gary Cooperem i proponuje te rolę Diane. Dziewczyna przyjmuje propozycję i wyjeżdża do Los Angeles zabierając ze sobą Tommy'ego. Szczęście chłopca wydaje się nie mieć granic, kiedy okazuje się, że Diane związała się z aktorem Rayem Montane, jednym z jego serialowych idoli.
Mijają lata, Tommy zmienia się w Toma, zakłada rodzinę, która niestety się rozpada, popada w alkoholizm i traci kontakt z jedynym synem Danny'm, który wbrew jego namowom postanawia nie iść na studia, tylko zaciąga się do wojska i rusza na wojnę do Iraku. Jednak kiedy Danny ma kłopoty Tom stara się mu pomóc. Problemy Danny'ego wywołują w Tomie potrzebę rozliczenia się z własnymi demonami...

Evans podejmuje w swojej książce kilka ważnych tematów - m.in. odpowiedzialności za to co się robi, kłamstwa w imię "wyższych" wartości, wpływu jaki na psychikę człowieka mają traumatyczne przeżycia z dzieciństwa. Autor zrobił kawał dobrej roboty kreśląc swoich bohaterów, ich charaktery, poglądy i reakcje. Zafascynowany serialowymi szeryfami i kowbojami Tommy styka się ze środowiskiem filmowym i dosyć szybko dociera do niego, że to co widać na ekranie nie zawsze jest zgodne z faktycznym stanem rzeczy, a aktor grający jego ulubionego bohatera w rzeczywistości nawet nie za bardzo potrafi jeździć konno i wyręcza się dublerami. Nieco naiwna Diane daje się omotać czułym gestom i słodkim słówkom notorycznego kłamcy i uwodziciela. Przekonany o swoim niezwykłym talencie Ray nie rozumie, że jego czas już minął i każdą krytyczną uwagę traktuje jak zamach na siebie, gdy tymczasem jest ledwie przeciętnym aktorem, egoistą i oszustem. Postacie Evansa to prawdziwi ludzie, targani emocjami, które to emocje przechodzą również na czytelnika, a przedstawione w nim różne rodzaje przemocy domowej zmuszają do refleksji nad faktem, że często z wielkiego uczucia rodzi się równie wielka patologia.

Warto sięgnąć po tę powieść - serdecznie polecam. 

3 komentarze:

  1. "Zaklinacza koni " oglądałam .
    Intryguje mnie ten Evans, bo ten drugi Paul mnie nie pociąga .

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie opisałaś fabułę tej powieści. Chętnie sięgnę po tę książkę, choć najprawdopodobniej gdyby nie Twoja recenzja, raczej nie zwróciłabym na nią uwagi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam inne powieści tego autora i podobały mi się, tak więc po tę też sięgnę.
    Ciekawa recenzja:)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)