Beata i Marek oraz ich dwunastoletni syn od kilkunastu lat stanowią szczęśliwą i kochającą rodzinę. On jest wziętym prawnikiem, ona prowadzi dobrze prosperującą kwiaciarnię, Bartek nie sprawia rodzicom żadnych kłopotów wychowawczych - tylko pozazdrościć takiej sielanki.
Niestety pewnego dnia rodzinne szczęście rozsypuje się jak domek z kart - Marek się zakochał i dla nowej miłości porzuca żonę i syna. Banał, prawda? Jednak tylko na pierwszy rzut oka. Przyczyną małżeńskiej zdrady nie jest bowiem długonoga sekretarka lecz przystojny fryzjer imieniem Marcin...
Rozpad małżeństwa jest dla Beaty ogromnym ciosem, a fakt, że mąż zostawił ją dla innego mężczyzny jeszcze pogłębia jej rozpacz. Po pierwszym szoku kobieta stara się zapanować nad sobą - musi wiadomość przekazać synowi. Jednak kiedy już ma to za sobą popada w depresję. Tylko dzięki Bartkowi udaje się jej otrząsnąć i podjąć próbę ułożenia sobie życia na nowo. Ale to dopiero początek drogi...
"Niechciana prawda" to powieść obyczajowa, której autorką jest Agata Kołakowska. Muszę przyznać, że kiedy brałam książkę do ręki nazwisko autorki nic mi nie mówiło - co dziwne, bo jest to jej czwarta z kolei powieść. I jeśli wszystkie prezentują taki poziom to ogromna szkoda, że przeszły niemal zupełnie bez echa.
O zdradzie małżeńskiej napisano pewnie tyle samo utworów co o miłości - to temat rzeka. I pewnie dlatego trudno jest o coś nowego w sposobie przedstawienia tego zjawiska a większość powieści powiela utarty schemat. Agata Kołakowska podjęła próbę, moim zdaniem udaną, trochę innego spojrzenia na ten temat, a przy okazji poruszyła jeszcze inny problem, który ciągle jeszcze stanowi swego rodzaju tabu.
Marek już jako młody chłopak odczuwa swoją inność, jednak pod wpływem rodziny, otoczenia, powszechnie akceptowanych norm kulturalno-obyczajowych działa niejako przeciwko sobie - poznaje Beatę, zakłada rodzinę i stara się żyć zgodnie z powszechnymi oczekiwaniami. Spotkanie z Marcinem jest dla niego jak grom z jasnego nieba - szok, gwałtowne uczucie do nowego znajomego i strach przed konsekwencjami to tylko niektóre emocje kłębiące się w jego duszy. Marek nie jest egoistycznym potworem - zdaje sobie sprawę, że krzywdzi najbliższych, jednak dochodzi do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie szczerość wobec żony. Nie chce też tracić kontaktu z Bartkiem, choć bierze pod uwagę mozliwość, że chłopiec może nie chcieć mieć do czynienia z ojcem homoseksualistą.
Mówiąc szczerze początkowo mnie ten Marek mocno wkurzył. Pewnie większość zrozumie moją reakcję: zniszczył życie żonie i dziecku i ruszył ku własnemu szczęściu - no drań zwyczajny. Jednak z każdą kolejną przeczytaną kartką złość zaczynała się ulatniać ustępując miejsca żalowi. Nie, nie rozgrzeszyłam faceta, tylko dotarło do mnie, że również on jest ofiarą: przez lata żył w kłamstwie, a nawet kiedy już odkrył się przed najbliższymi, nie ma dosyć siły aby ujawnić się do końca, np. przed kolegami z pracy. Obawia się (niestety, znając życie całkiem słusznie), że jego kancelaria może stracić z tego powodu część klientów.
Książka porusza trudne tematy ale równocześnie trzeba podkreślić, że czyta się ją bardzo dobrze. Autorka nie poszła na łatwiznę, nie stworzyła melodramatu, stara się przedstawić racje i emocje obydwu stron i, co bardzo ważne, nie ocenia swoich bohaterów - to już działka nas, czytelników. Postacie nie są jednoznaczne, nie ma sztywnego podziału na "dobrych" i "złych", no może Bartuś jest zbyt dojrzały jak na swój wiek, ale z drugiej strony zdarza się, że dzieci w ekstremalnych sytuacjach odnajdują się o wiele lepiej niż dorośli...
Ogromnym atutem książki jest charakterystyka postaci - udało się Agacie Kołakowskiej stworzyć prawdziwych, żywych bohaterów, z którymi czytelnik może się utożsamiać.
Czy ta książka zmieni coś w stereotypowym myśleniu przeciętnego Polaka? Cóż, nie sądzę: dopóki będziemy oceniać innych nie ze względu na to jakimi są ludźmi, a tylko przez pryzmat religii, poglądów czy orientacji to nie ma się co oszukiwać - jeszcze niejeden Marek i niejedna Beata przeżyją osobistą tragedię spowodowaną strachem przed potępieniem i odrzuceniem...
O zdradzie małżeńskiej napisano pewnie tyle samo utworów co o miłości - to temat rzeka. I pewnie dlatego trudno jest o coś nowego w sposobie przedstawienia tego zjawiska a większość powieści powiela utarty schemat. Agata Kołakowska podjęła próbę, moim zdaniem udaną, trochę innego spojrzenia na ten temat, a przy okazji poruszyła jeszcze inny problem, który ciągle jeszcze stanowi swego rodzaju tabu.
Marek już jako młody chłopak odczuwa swoją inność, jednak pod wpływem rodziny, otoczenia, powszechnie akceptowanych norm kulturalno-obyczajowych działa niejako przeciwko sobie - poznaje Beatę, zakłada rodzinę i stara się żyć zgodnie z powszechnymi oczekiwaniami. Spotkanie z Marcinem jest dla niego jak grom z jasnego nieba - szok, gwałtowne uczucie do nowego znajomego i strach przed konsekwencjami to tylko niektóre emocje kłębiące się w jego duszy. Marek nie jest egoistycznym potworem - zdaje sobie sprawę, że krzywdzi najbliższych, jednak dochodzi do wniosku, że najlepszym rozwiązaniem będzie szczerość wobec żony. Nie chce też tracić kontaktu z Bartkiem, choć bierze pod uwagę mozliwość, że chłopiec może nie chcieć mieć do czynienia z ojcem homoseksualistą.
Mówiąc szczerze początkowo mnie ten Marek mocno wkurzył. Pewnie większość zrozumie moją reakcję: zniszczył życie żonie i dziecku i ruszył ku własnemu szczęściu - no drań zwyczajny. Jednak z każdą kolejną przeczytaną kartką złość zaczynała się ulatniać ustępując miejsca żalowi. Nie, nie rozgrzeszyłam faceta, tylko dotarło do mnie, że również on jest ofiarą: przez lata żył w kłamstwie, a nawet kiedy już odkrył się przed najbliższymi, nie ma dosyć siły aby ujawnić się do końca, np. przed kolegami z pracy. Obawia się (niestety, znając życie całkiem słusznie), że jego kancelaria może stracić z tego powodu część klientów.
Książka porusza trudne tematy ale równocześnie trzeba podkreślić, że czyta się ją bardzo dobrze. Autorka nie poszła na łatwiznę, nie stworzyła melodramatu, stara się przedstawić racje i emocje obydwu stron i, co bardzo ważne, nie ocenia swoich bohaterów - to już działka nas, czytelników. Postacie nie są jednoznaczne, nie ma sztywnego podziału na "dobrych" i "złych", no może Bartuś jest zbyt dojrzały jak na swój wiek, ale z drugiej strony zdarza się, że dzieci w ekstremalnych sytuacjach odnajdują się o wiele lepiej niż dorośli...
Ogromnym atutem książki jest charakterystyka postaci - udało się Agacie Kołakowskiej stworzyć prawdziwych, żywych bohaterów, z którymi czytelnik może się utożsamiać.
Czy ta książka zmieni coś w stereotypowym myśleniu przeciętnego Polaka? Cóż, nie sądzę: dopóki będziemy oceniać innych nie ze względu na to jakimi są ludźmi, a tylko przez pryzmat religii, poglądów czy orientacji to nie ma się co oszukiwać - jeszcze niejeden Marek i niejedna Beata przeżyją osobistą tragedię spowodowaną strachem przed potępieniem i odrzuceniem...
Ciekawa książka, interesujący temat.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście autorka stworzyła "prawdziwe" postaci, ze wszystkimi zaletami, wadami i uczuciami. O Marku mam podobne odczucia.
Brakowało mi tu jednak jakiejś "iskry", czegoś co sprawiłoby, żebym nie mogła się od książki oderwać, a tego nie było :( Mimo to książka mi się bardzo podobała.
O zdradzie czytałam wiele, jednak nigdzie nie było poruszany temat ten co w tym wypadku. Bardzo chętnie sięgnę po książkę - wydaje mi się po Twojej opinii, że autorka bardzo dużo uwagi poświęciła Markowi, który postąpił wbrew sobie, wbrew własnym zasadom.
OdpowiedzUsuńNo cóż, zdarza sę i tak. Lektura zapowiada się interesująco, jednak chyba nie jest "moja". Może kiedyś.
OdpowiedzUsuńPodobnych sytuacji jest w życiu z pewnością dużo . Faceci się żenili, mieli dzieci, by w końcu jednak "dać za wygraną". Jak sądzę trudniej kobiecie jest pogodzić się z taką zdradzą.
OdpowiedzUsuńKiedyś w radiu słuchałam słuchowiska z tego właśnie gatunku. Nie należy robić nic przeciwko sobie a dla dobrego odbioru przez ogół , by nie krzywdzić. Dzisiaj myślę już rzadziej dochodzi do takich sytuacji, ale być może nie każdy potrafi nie poddać się presji rodziny, czy też otoczenia, które szczęścia osoby upatruje wyłącznie związku małżeńskim.
Być zdradzonym to z pewnością okropne uczucie, którego mam nadzieję nigdy nie doznam. Zastanawiam się co gorsze - kiedy mąż zdradza Cię z inną kobietą czy... z mężczyzną? To straszne. Na pewno sięgnę po "Niechcianą prawdę", aby dowiedzieć się, jak potoczyły się losy bohaterów.
OdpowiedzUsuńKsiążka jest na mojej półce, bo czytałam wcześniej "Siódmy rok" tej autorki i mi się spodobał :) Faktycznie mało słyszy się o p. Agacie a szkoda... bo warto poznać jej ksiażki
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tej książki, zaintrygował mnie ten temat.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się jak zakończyłaś swoją recenzję, zgadzam się z Tobą całkowicie, że dopóki ludzie nie przestaną myśleć stereotypowo i narzucać innym swojego punktu widzenia, wiele osób w strachu przed odrzuceniem będzie wdawać się w związki, których wcale tak naprawdę nie pragną.
Książkę dostałam na Gwiazdkę w zeszłym roku, zresztą zgodnie z życzeniem. Czytało się ją dobrze, choć miałam kilka momentów zwątpienia. Czegoś mi wówczas brakowała. Czułam niedosyt. W swojej prywatnej biblioteczce mam książki podzielone na przeczytane i do przeczytania :) Nie wiedzieć czemu Niechciana prawda non stop przyciągała mój wzrok. No i przypomniałam sobie słowa opuszczonej żony, zapisane w jej blogu. Przypomniałam sobie rozmowy z terapeutą, rozmowy z dzieckiem. I doszłam do wniosku, ze coś coś mi uleciało, coś powinęłam, coś przegapiłam. Od dwóch wieczorów czytam ją ponownie :) I widzę więcej niż za pierwszym czytaniem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
oj nie, chyba podziękuję za tę lekturę
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. Temat ksiązki co prawda został w literaturze rozwalony na czynniki pierwsze, ale zawsze warto spróbować ... Skuszę się. :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta recenzja i mam zamiar przeczytać.
OdpowiedzUsuń