wtorek, 6 maja 2014

Wyścig z czasem

Jednym z kilku dni mojego życia, które zapamiętałam z fotograficzną wręcz dokładnością był 11 września 2001 roku. Wróciłam z pracy i wchodząc do domu odruchowo włączyłam telewizor (to był jeszcze czas kiedy byłam od TV co nieco uzależniona). Na ekranie pojawił się samolot wbijający się w wieżowiec, a ja się trochę zdziwiłam, że o trzeciej po południu jakiś fajny sensacyjny film jest nadawany (od sensacji też byłam uzależniona) i dopiero po kilku chwilach dotarło do mnie, że to nie film tylko "Wiadomości"...
Kiedy emocje po zamachu na WTC nieco opadły pojawiły się głosy, że tę tragedię można było przewidzieć, że rozmaite służby miały informacje o zwiększonej aktywności islamskich ekstremistów, że ktoś tam coś zaniedbał...

Martin ZeLenay to pseudonim literacki pod którym ukrywa się Amerykanin polskiego pochodzenia, historyk sztuki, od kilku lat konsultant CIA. Kilka tygodni temu do polskich księgarń trafiła jego książka "Tajny raport Millingtona", będąca pierwszą częścią trylogii opowiadającej o kulisach współczesnej walki z terroryzmem. 

Tytułowy bohater to analityk, który przewidział zamach z 11 września. Co więcej napisał raport w którym przeanalizował system obronny USA i ukazał jego słabe punkty. Niestety dokument ten został zlekceważony, samoloty runęły na WTC i Pentagon, a prezydent dopiero po fakcie przyznał rację Millingtonowi. Jako, że większość z nas uczy się na swoich błędach, tak było i tym razem - została powołana specjalna komórka w strukturach CIA, której zadaniem stało się zapobieganie  takim katastrofom jak ta w 2001 roku.
Minęło kilka lat i oto po raz kolejny Stanom Zjednoczonym grozi zamach terrorystyczny na niebywałą skalę. Andrej Serov, były pracownik CIA, jeden z lepszych agentów jakimi mogła poszczycić się ta firma, od kilku lat uznany za zmarłego przypadkowo zostaje sfotografowany w Europie. Drobiazgowe poszukiwania ujawniają, że jest jedną z najważniejszych postaci światowego terroryzmu, a jego podwładni mają dostęp nie tylko do polityków, ale również do kierownictwa Centralnej Agencji Wywiadowczej. 
Millington tworzy zespół fachowców (dosyć ekscentrycznych), którzy mają za zadanie rozpracować plany terrorystów. Niestety nie wszystkie działania da się przeprowadzić przez ekran komputera, bardzo często konieczne jest działanie w terenie, dlatego do akcji rusza agent operacyjny Frank Shepard. Rozpoczyna się wyścig z czasem...

"Tajny raport Millingtona" to typowa powieść sensacyjna - walka wywiadów, brawurowe akcje, splot szczęśliwych (bądź całkowicie pechowych) przypadków, czarodzieje komputerów i odważni agenci - jest tu wszystko. Typowi są również bohaterowie - pracują dla Firmy już od kilku bądź kilkunastu lat, wiele razem przeszli, mają pokręcone życie rodzinne  i bywają przeraźliwie samotni.
Niemniej czyta się tę książkę z przyjemnością, i chociaż wiadomo, że musi się dobrze skończyć, to jest niezwykle wciągająca.

Serdecznie polecam, a ja z niecierpliwością czekam na kolejne tomy tej serii.

3 komentarze:

  1. Jesteś pierwszą osobą, która przekonała mnie do dania szansy tej pozycji ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tę książkę, ale czeka w kolejce...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zamach na WTC mam w pamięci jako rozterki sąsiadki, której córka mieszkała w okolicy budynków, zaledwie ulicę dalej. Jej na szczęście nic się nie stało, jednak innym... Mam słabość do powieści sensacyjnych osadzonych w bliskich mi realiach i chętnie skusiłabym się na tą książkę.

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)