wtorek, 27 grudnia 2011

Naziści, okultyzm i skradziony obraz

W 1934 roku miało miejsce włamanie do katedry św. Bawona w Gandawie. Złodzieje wynieśli ze świątyni dwa fragmenty ołtarza, a mianowicie tablicę z wizerunkiem św. Jana Chrzciciela oraz tzw. "Sędziów sprawiedliwych". Pierwszy fragment został dosyć szybko odnaleziony, natomiast drugi bezpowrotnie zaginął. Autorami tego średniowiecznego arcydzieła sztuki sakralnej byli bracia Hubert i Jan van Eyck.
Przez długi czas policja holenderska starała się odnaleźć zaginione dzieło sztuki, jednak bezskutecznie. Po wybuchu II wojny światowej i zajęciu przez hitlerowców Holandii w maju 1940 roku odnalezienie skradzionego obrazu stało się celem policji niemieckiej, której również nie udało się przybliżyć do rozwiązania zagadkowego zniknięcia fragmentu ołtarza. Na dzień dzisiejszy w miejscu utraconego oryginału znajduje się jego kopia wykonana na podstawie zachowanych zdjęć w 1945 roku.

Karl Hammer to holenderski fotograf, dziennikarz śledczy i pisarz. Początkowo pracował jako prezenter telewizyjny i radiowy, a po zakończeniu kariery zajął się działalnością charytatywną. Jest autorem dwóch książek dotyczących okresu II wojny światowej w których podejmuje tematykę grabieży dokonywanych przez nazistów.
Pisząc "Tajemnicę Ołtarza Gandawskiego" powołał się autor na rozmowę z byłym agentem służb specjalnych Tomem R., który będąc z wykształcenia historykiem sztuki został zatrudniony po zakończeniu wojny przy poszukiwaniu i inwentaryzacji dzieł sztuki zagrabionych przez Niemców. Wypełniając swoje obowiązki zawodowe natrafił Tom R. na obszerną dokumentację dotyczącą poszukiwań zaginionych "Sędziów"- zarówno kopie akt policyjnych sprzed wojny jak i te sporządzone przez Niemców. Wynikało z nich, że jedną z zaangażowanych w to dochodzenie osób był twórca SS i Gestapo Heinrich Himmler, znany ze swoich zainteresowań mistycyzmem i okultyzmem. Ten fakt w połączeniu ze znacznymi środkami wyłożonymi na poszukiwania sugerował, że zaginiony obraz miał znaczenie nie tylko artystyczne - Ołtarz Gandawski mógł być rodzajem zaszyfrowanej wiadomości na temat miejsca ukrycia najbardziej znanej z relikwii związanych z Jezusem - legendarnego Świętego Graala. Ale aby odczytać ukryty przekaz potrzebna była całość dzieła van Eycków.
Tom starał się skontaktować z osobami prowadzącymi dochodzenie (co było poważnie utrudnione w powojennej rzeczywistości) a następnie sam podążył śladami, które udało mu się odkryć - podróżował m.in. do Ziemi Świętej, Włoch i Francji. Analizując znalezioną dokumentację oraz przeszukując materiały źródłowe dotyczące początków chrześcijaństwa udało mu się znaleźć nowy, obiecujący trop...

Praca Hammera nie jest w żadnym wypadku sensacją w stylu "Kodu Leonarda da Vinci" D. Browna a Tom R. nie jest kolejnym wcieleniem profesora Langdona, chociaż tematyka obu książek jest bardzo podobna. "Tajemnica Ołtarza Gandawskiego" to pozycja zbliżona do literatury popularnonaukowej - autor zamieścił w niej mnóstwo wiadomości z religii i historii a także dogłębną analizę samego ołtarza. Dodam, że zrobił to w bardzo przystępny sposób tak, iż tekst jest zrozumiały nawet dla laika.

Książka ma jeden zasadniczy minus - przy tak dokładnej analizie poszczególnych części ołtarza przydałyby się fotografie z którymi można by skonfrontować opis. Jest co prawda kilka zdjęć, ale są niewielkie i niezbyt wyraźne - chcąc obejrzeć jakiś detal musiałam posiłkować się internetem.

"Tajemnica Ołtarza Gandawskiego" to lektura dla zainteresowanych tematem, powinna przypaść również do gustu fanom Browna i jemu podobnych. Natomiast jeśli ktoś nie lubi historii lepiej niech sobie te książkę daruje...

Ołtarz Gandawski

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Telbit. 

6 komentarzy:

  1. Dla mnie wydaję się jak najbardziej ciekawa i właśnie znalazła się na mojej liście książek które muszę przeczytać:) Jeśli książka jest napisana rzeczowo ze szczegółami dotyczącymi historii to staje się jeszcze ciekawsza.:)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. No i tu mnie masz ;)
    Książkę w najbliższym czasie nabędę i zobaczymy, czy przypadnie mi do gustu. Historia przechyla się na wielki plus ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja bardzo lubię historię i z chęcią przeczytam tę powieść.

    Przywiodła mi ona na myśl historię "Portretu młodzieńca" - zaginionego w czasie II wojny światowej, do dzisiaj nieodnalezionego obrazu pędzla Rafaela, na który w Muzeum Książąt Czartoryskich wciąż czeka pusta rama.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Od razu widzę,że to coś nie dla mnie.. Nie przepadam za taką tematyką.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolega właśnie czyta i mówi, że książka momentami jest męcząca - ja lubię historię ale ukazaną w bardziej przystępny sposób nie lubię być przytłaczana samymi informacjami, które ciężko na raz ogarnąć.

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)