wtorek, 25 grudnia 2012

Z Mazowsza do Paryża czyli dzieje pewnej malarki

Kiedy na ubiegłorocznych Targach Książki w Krakowie dowiedziałam się, że pani Małgorzata Gutowska-Adamczyk planuje po raz kolejny zabrać swoich czytelników do Gutowa, wręcz nie mogłam się doczekać premiery zapowiedzianej powieści. Śledziłam wszelkie informacje na temat tej książki, aż wreszcie kilka tygodni temu mogłam wziąć w ręce tom pt. "Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich". 

Czytelnicy, którzy uważnie zapoznali się z "Zajezierskimi", pierwszą częścią cukiernianej trylogii pamiętają z pewnością malarkę, Różę Wolską, którą połączył z hrabią Tomaszem krótkotrwały, lecz niezwykle intensywny romans. Romans, który nie miał szans przerodzić się w coś poważniejszego, bowiem hrabia był już wtedy zaręczony z Adrianną Bysławską. Malarka zresztą nagle wyjechała, a w Zajezierzycach pozostał na pamiątkę namalowany przez nią portret hrabiego. Portret ten przetrwał wszystkie zawieruchy dziejowe i zawisł w holu hotelu, który działał w zajezierskim pałacu. 

Od czasu wydarzeń opisywanych w "Cukierni pod amorem" minęło 15 lat. Zmarła Celina Hryć, Waldemar Hryć ożenił się i wraz z żoną prowadzi cukiernię a Grzegorz Hryć został burmistrzem Gutowa. Iga Hryć i Xawier Toroszyn pobrali się, mają dwójkę dzieci, wykupili (potężnie się przy tym zadłużając) pałac w Zajezierzycach i prowadzą w nim hotel.  Niestety pojawia się pewien problem - z kilku światowych muzeów giną obrazy impresjonistów, a wszystkie kradzieże mają jedną wspólną cechę: wśród zaginionych dzieł zawsze są płótna Rose de Vallenord, która karierę malarską rozpoczynała jak Róża Wolska...
Iga obawiając się o bezpieczeństwo znajdującego się w hotelu obrazu zwraca się z prośbą o pomoc do Niny Hirsch, historyka sztuki, znawczyni impresjonizmu, a przy okazji wielbicielki talentu polsko-francuskiej malarki.

Podobnie jak to miało miejsce przy "Cukierni" powieść toczy się dwutorowo: współcześnie w Zajezierzycach i Warszawie, gdzie mieszka Nina oraz w drugiej połowie XIX wieku w Paryżu, gdzie losy rzuciły rodzinę Róży - jej ojciec za udział w powstaniu styczniowym został skazany na 15 lat zsyłki, a matka wraz z Różą wyjechała do stryja mieszkającego w stolicy Francji. 

Paryż, miasto świateł, miasto, które nigdy nie śpi, mekkę artystów, miejsce gdzie ogromne bogactwo od skrajnej nędzy dzieli przysłowiowy jeden krok oglądamy oczami dziecka, młodej dziewczyny i wreszcie dojrzałej kobiety, nieco naiwnej polskiej szlachcianki rzuconej na obczyznę i artystki poszukującej własnej drogi. W świecie sztuki zdominowanej przez mężczyzn nie jest łatwo się przebić kobiecie, cudzoziemce, w dodatku nie posiadającej koneksji i majątku. Róża nie może też liczyć na wsparcie najbliższych - matka, ograniczona konwenansami, nie rozumie własnego dziecka i nie potrafi zaakceptować zmian jakie zaszły w świecie od czasów jej młodości, zaś ojciec, który po odbyciu wyroku dołącza do rodziny jest zupełnie obcym, zagubionym i chorym człowiekiem. Róża właściwie nie ma przyjaciół a i uczuciowo angażuje w niezwykle trudny związek.

Nie trzeba być specjalnie uważnym czytelnikiem aby zauważyć, że pomiędzy Niną Hirsch i Różą Wolską oraz ich  losami istnieje wiele podobieństw - zamiłowanie do sztuki, wrażliwość, brak pewności siebie, osamotnienie. Najważniejszą przyczyną takiego stanu rzeczy jest fakt, że obydwie kobiety wychowywane były przez samotne, borykające się z trudnościami dnia codziennego, mocno zaborcze matki, które swoje życiowe niepowodzenia odreagowywały na córkach. Krystyna Wolska i Irena Hirsch to modelowe przykłady tego, co często określa się "toksycznymi rodzicami" niszczącymi metodycznie własne dzieci. Co gorsza, obydwie wychowywały swoje córki w przeświadczeniu, że wszystko co robią, robią dla ich dobra...

Umieszczenie akcji powieści w Paryżu schyłku XIX wieku, w środowisku artystycznej bohemy wymusiło na autorce odwołanie się do realiów epoki - wystawy światowe, coroczne Salony Malarskie, inauguracja podróży Orient Expresem,  wreszcie czas wojny francusko-pruskiej i Komuny Paryskiej, wszystkie te wydarzenia i jeszcze wiele innych znajdzie czytelnik na kartach tej książki. I tu należą się Małgorzacie Gutowskiej-Adamczyk ogromne pochwały za poważne podejście do tematu i skrupulatną dokumentację. Taka mała dygresja - jeżeli ktoś będzie miał możliwość zapoznać się z książką, która powstała przy okazji pisania "Podróży do miasta świateł" a mianowicie z wydawnictwem pt. "Paryż miasto sztuki i miłości w czasach belle epoque" autorstwa Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk i Marty Orzeszyny to szczerze polecam.

Po raz kolejny autorka serwuje nam piękną, wzruszającą i niezwykle wciągającą historię. Spotkamy bohaterów, których poznaliśmy przy okazji "Cukierni pod amorem", ale stanowią oni niejako tło dla Róży i Niny, bo to one są na pierwszym planie, tak więc jeśli ktoś nie czytał cukiernianej trylogii może się nie obawiać - nie przeszkodzi to w lekturze a może zachęci do sięgnięcia po poprzednią powieść Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk.

A mnie nie pozostaje nic innego jak czekać na "Podróż do miasta świateł. Rose de Vallenord" czyli drugą część losów Róży i Niny, która ukaże się dopiero w przyszłym roku... 

8 komentarzy:

  1. Fantastycznie. Kolejna pozytywna recenzja. Do ksiazki przymierzam sie, ale zdolam przeczytac dopiero w Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma opcji negatywnej recenzji!! Ja też niecierpliwie wyczekuję drugiego tomu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniała recenzja!
    Ja zamierzam wkrótce wybrać się do księgarni i ową książkę zakupić, bo wciąż ktoś mnie kusi ;) A poza tym uwielbiam Gutowską-Adamczyk! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna recenzja, książka czeka na przeczytanie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ech... Jeszcze tyle czasu przyjdzie nam czekać...

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka wygląda bardzo interesująco, zatem chętnie bym po nią sięgnęła :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekałam z niecierpliwością na Róże, zakupiłam, przeczytałam i znów z niecierpliwością czekam na Rose.
    Recenzja doskonale oddaje charakter książki.
    Pozdrawiam
    POLECAM!!!

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)