czwartek, 20 marca 2014

Przeczytane <-> obejrzane: Kamienie na szaniec

Byłam ci ja dzisiaj w kinie... 
Fakt, bohaterstwo żadne, tysiące ludzi chodzi i nie robią z tego jakiegoś wielkiego halo. Ja akurat rzadko bywam, bo na wsi nie ma, a wyjazd do miasta to już wyprawa na pół dnia, więc najczęściej na wycieczki z moją klasą się łapię. Tak było i tym razem - cała szkoła wybrała się na "Kamienie na szaniec". Dzieciątkom trzeba przyznać, że zachowywały się nadzwyczaj godnie, ekscesów żadnych nie było, parę dziewcząt się spłakało, kilku chłopców jeszcze dobrze z kina nie wyszło jak już dopominali się "prawdy historycznej" na temat tego co zobaczyli, a moi trzecioklasiści porównywali wersję filmową z literackim oryginałem. Padło również sakramentalne pytanie: "Jak się pani podobało?"
Otóż powiem szczerze, że odczucia mam mocno mieszane...

Czego dotyczy książka (a i film przy okazji) wiedzą pewnie wszyscy, wszak "Kamienie na szaniec" od lat są lekturą szkolną. Co więcej z mojego bibliotekarskiego doświadczenia wynika, że jest to jedna z nielicznych lektur czytana przez młodzież dosyć chętnie i oceniana jako "fajna". Historia przyjaciół, których życie przerwała wojna ciekawi i inspiruje kolejne pokolenia, chociaż trzeba uczciwie przyznać, że w dzisiejszych czasach coraz mniej mamy kandydatów na bohaterów takich jak Rudy, Zośka czy Alek.

Robert Gliński, reżyser filmowej wersji tej historii podjął się zadania dosyć karkołomnego - bo z jednej strony musiał się trzymać prawdy historycznej a równocześnie chciał "uwspółcześnić" swoich bohaterów, tak by stali się bliżsi dzisiejszej młodzieży. I jeszcze film dobrze nie wszedł na ekrany, kiedy podniosła się fala krytyki, że "szargane są narodowe świętości", że reżyser obraża pamięć tych, którzy już sami nie mogą się bronić, że erotyka w takim filmie jest całkiem nie na miejscu, itd., itd... Nie ze wszystkimi zarzutami się zgadzam, aczkolwiek coś jest na rzeczy.
Pierwsze sceny filmu przedstawiają akcje małego sabotażu: napisy na murach, zrywanie flag, "gazowanie" kin czy wybijanie szyb w zakładach fotograficznych - wygląda to jak świetna zabawa, ryzykanctwo, możliwość zaimponowania dziewczynom. To jednak tylko początek, później nastrój zabawy znika, a bohaterowie muszą wykazać się odpowiedzialnością i odwagą niejednokrotnie przerastającą ich młody wiek. I w tym momencie wyraźnie widać, że to nie postacie z pomnika tylko zwyczajni młodzi ludzie, którzy mają wątpliwości, czasem się zwyczajnie boją czy popełniają błędy. "Uczłowieczeniu" (ewentualnie obaleniu tezy o rzekomym homoseksualizmie lansowanej przez pewną uczoną) Rudego i Zośki miały chyba również służyć wątki damsko-męskie, które budzą kontrowersje w niektórych środowiskach. Nie do końca rozumiem o co chodzi - po pierwsze sceny "erotyczne" (w sumie 2) nie są jakoś specjalnie szokujące (w popołudniowych serialach bywa więcej golizny), a po drugie to przecież byli dorośli ludzie (rocznik 1921, czyli w chwili wybuchu wojny mieli po 18 lat) więc chyba normalne, że mieli jakieś sympatie. A fakt, że nikt nie znał dnia i godziny, oraz życie w ciągłym stresie też miały wpływ na intensywność tych związków...

Co mi się zdecydowanie w filmie podobało to muzyka Łukasza Targosza - podkreśla dramaturgię, wzrusza i stanowi świetne uzupełnienie obrazu. Na pochwałę zasługuje również kreacja aktorska Danuty Stenki (matka Rudego), szczególnie scena kiedy po śmierci syna pokazuje jego zdjęcia Zośce - bardzo oszczędna, a przez to niezwykle tragiczna. Andrzej Chyra, Krzysztof Globisz czy Artur Żmijewski również stanęli na wysokości zadania - ich postacie, choć drugoplanowe, zapadają w pamięć.
Jeśli chodzi o młodych aktorów to już tak dobrze nie jest. Niezaprzeczalnie najlepszy jest Tomasz Ziętek grający Rudego. Z niezwykłym wyczuciem stworzył swojego bohatera, zarówno jego wrażliwość, wątpliwości, wewnętrzny opór przed stosowaniem przemocy jak i heroiczną postawę w czasie śledztwa. Może za bardzo wybiegam w przyszłość, ale myślę, że na naszych oczach rodzi się gwiazda. Z kolei Marcel Sabat jako Zośka zupełnie mnie nie przekonał - sztywny, momentami wręcz drewniany, rzucający powłóczyste, mroczne spojrzenia i zaciskający szczęki miał być pewnie bardzo męski, a wyszedł taki sobie. Ale wychowanym na wampirach nastolatkom pewnie się spodoba, bo taki trochę w typie nieumarłym jest.

Ktoś mógłby mi zarzucić, że ciągle tylko Rudy i Zośka, a przecież "Kamienie na szaniec" mają jeszcze trzeciego pierwszoplanowego bohatera czyli Alka. Owszem książka tak, natomiast film już nie. Oczywiście nie można go było pominąć, ale powiem szczerze, że przez kilkanaście minut zastanawiałam się, który z migających na ekranie chłopaków jest Alkiem - przyznaję, nie widziałam żadnego zwiastuna, a i plakatowi się jakoś dokładnie nie przyjrzałam, więc miałam poważne problemy z jego zidentyfikowaniem. A jak już wyłapałam "który to", to trochę mi się przykro zrobiło, bo Kamil Szeptycki był tak doskonale nijaki, że już chyba bardziej się nie dało. Co więcej momentami sprawiał wrażenie jakby był nie do końca przytomny...

Jako że film jest ekranizacją lektury, więc siłą rzeczy robiony jest pod młodzież gimnazjalną. Widać to też trochę w sposobie filmowania - krótkie ujęcia, dynamika wideoklipu, ciągłe zmiany planu i perspektywy mogą męczyć oczy widza przyzwyczajonego do nieco bardziej "klasycznie" prowadzonej kamery. I jeszcze jakaś taka dziwna ołowiana kolorystyka scen kręconych na ulicach Warszawy - nie wiem czemu to miało  służyć... Ale młodym (przynajmniej mojej klasie) się podobało.

Reasumując - film nie jest zły, ale szału nie ma... 

P.S. Koleżanka zwróciła mi uwagę na plakat - czy Wam też przypomina "Zmierzch"?

20 komentarzy:

  1. Mi osobiście film bardzo się spodobał. Zgadzam się jedynie po części z twoją opinią. Według mnie Marcel Sabat zagrał genialnie. Przeżywałam wszystko razem z nim. Tomasz Ziętek absolutnie cudowny. Brakowało mi momentami słów na to, jak dobrze odegrał "Rudego" w filmie. A jeśli chodzi o Alka to moim zdaniem, wina w tym wszystkim była reżysera, a nie samego aktora. Scen z nim jest zaledwie 5 minut, w których nie można się wykazać. Pokazanie jego śmierci woła o pomstę do nieba. Ogólnie ja oceniam bardzo dobrze. Do dzisiaj ciągle o nim myślę i zastanawiam się jak ja postępowałabym na ich miejscu. Zmusza do refleksji. Słuchając teraz ścieżki dźwiękowej zbiera mi się na płacz. Ja osobiście polecam. Teraz zastanawiam się nad "Obietnicą", jednak przeczytałam wiele negatywnych opinii i mój zapał trochę zmalał, ale jeszcze zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co do plakatu to rzeczywiście, coś w tym jest...

      Usuń
    2. Każdy odbiera po swojemu - ale w najważniejszej rzeczy się zgadzamy: Tomasz Ziętek jest genialny jako Rudy.

      Usuń
  2. Zgadzam się z opinią dotyczącą filmu. Rudy podobał mi się bardzo, Zośka - w sumie mnie też przekonał, przekonał mnie w scenach, na skrzyżowaniu. Uważam, że chłopcy lepiej sprawdzili się w rolach niż dziewczyny... Dorośli zagrali koncertowo. Obiecałam sobie - nie będę płakać, to było moje założenie. Stenka mnie rozłożyła na łopatki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu masz rację - ta scena w samochodzie bardzo dobra.
      Cóż, dziewczyny trochę na siłę dodane, chociaż ta "od Zośki" ma w sobie coś, bo ta druga to już zupełnie mi nie podeszła - niedojrzała, histeryczka, ogólnie mi do Rudego nie pasowała...
      A Danuta Stenka wielką gwiazdą jest.

      Usuń
    2. No popatrz, a ja odebralam je odwrotnie - dziewczyna Zośki doprowadzala mnie do szewskiej pasji, agresywna, warkliwa, w ogóle nie odczuwałam, ze Zoska jej się choćby podoba, raczej, ze zagięła na niego parol i uparła sie go zaliczyć (dosłownie), a dziewczynie Rudego wybaczam popadanie w histerie, kto wie, w co ja bym popadla na jej miejscu... ale zasadniczo, owszem, obie uwazam za dodane na siłe, podobnie jak Ty, jako głos w dyskusji na temat ewentualnego homoseksualizmu głównych bohaterów.

      Też mam raczej pozytywne odczucia, chociaz moich gimnazjalistów pytajacych o wrażenia lojalnie uprzedziłam, że to NIE JEST ekranizacja "Kamieni na szaniec" tylko film o (przypadkowo) zbieżnym tytule ;).

      Usuń
  3. Hmm, a tak chciałam obejrzeć... Może jednak kiedyś mi się uda i mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film warto obejrzeć i wyrobić sobie własne zdanie, bo patrząc po recenzjach czy opiniach w sieci to rozrzut ocen jest bardzo szeroki.

      Usuń
  4. "Kamienie na szaniec" w wersji papierowej podbiły moje serce. Film obejrzę na pewno, ponieważ budzi tyle kontrowersji, że MUSZĘ przekonać się, jakie wrażenie wywrze na mnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. ,,...bo taki trochę w typie nieumarłym jest." - hahaha, przepraszam, ale umarłam ;)
    A tak na poważnie, filmu jeszcze nie widziałam i obawiam się go oglądać. Lubię i cenię sobie książkę, młodzieżą gimnazjalną zdecydowanie nie jestem, więc mogą być zgrzyty na linii ja - film.
    P.S. Plakat faktycznie ma coś zmierzchowatego w sobie, choć z drugiej strony - jest wystylizowany na ,,amerykański", te sylwetki, stanie bokiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jak ktoś czytał książkę to od razu wyłapie nieścisłości.
      Obiektywnie rzecz biorąc film zrobiony jest sprawnie, tylko, że kiedy ktoś bierze się za ekranizację książki, którą znają wszyscy, która niesie za sobą tak duży ładunek emocjonalny jak "Kamienie" to musi się liczyć z tym, że każdy z odbiorców (a przynajmniej większość) będzie miał własną wizję jak to powinno wyglądać.
      Ja też nie jestem młodzieżą gimnazjalną, ale film oceniam raczej pozytywnie... Warto zobaczyć i samemu wyrobić sobie zdanie.

      Usuń
  6. Jestem przed obejrzeniem, ale wydaje mi się, że to właśnie o to chodziło, żeby te, współczesne "Kamienie na szaniec" w wersji kinowej trafiły do młodego człowieka, i myślę, że pal licho z tym czy trafia do starszych pokoleń skoro dzięki temu młodzi poznają tę historię i, nie zapeszając, sięgną po książkę z własnej woli :) Jestem bardzo ciekawa :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Częściowo masz rację - tyle, że jeśli ktoś pod wpływem filmu sięgnie po książkę to może dojść do wniosku, że ona i film niewiele mają wspólnego. I to nie tylko moje zdanie - moja klasa (3 gimnazjum) omawiała już "Kamienie" na polskim, większość książkę przeczytała i szybko wyłapali różnice.
      Oczywiście fakty się zgadzają, osoby biorące udział w wydarzeniach również, ale już Zośka z książki a ten z filmu to dwóch całkiem odmiennych ludzi...

      Usuń
  7. Jak jesteś historykiem to ciekawe recenzje wszystkich książek historycznych znajdziesz o tu tu
    http://pasje-fascynacje-mola-ksiazkowego.blogspot.com/2014/03/wypedzeni-r-m-douglas.html
    Wszystko o Historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za polecankę, ale tak się składa, że zaglądam na ten blog już od dawna.

      Usuń
    2. No żesz kurde już nie powiem co myślę o osobach, które zaglądają na bloga by podejrzeć co o książkach pisze autorka historyk, ale nie mają tego bloga na brogrolce... Zazdrość? A warto mieć bo codziennie, ba, nie raz dwa razy dziennie recenzja. I często są to nowości historyczne recenzowane przez historyka. Pozdrawiam.
      P.s. Twój blog też jest ciekawy.

      Usuń
    3. O żesz kurde a ja nie powiem co myślę o osobach, które nachalnie reklamują jakiś produkt... I do tego anonimowo - mam tylko nadzieję, ze to nie autorka bloga, który jest faktycznie ciekawy.

      W blogrolu nie mam wszystkich blogów na które zaglądam - to MÓJ blog i MOJA sprawa co na nim zamieszczam, o ile nie przekracza to ogólnie przyjętych norm. A brak jakiegoś bloga w blogrolu takich norm zdecydowanie nie przekracza.

      Usuń
    4. O matko! A ja nawet nie wiem, co to jest ten blogrol i czy go mam ;/ rzadko teraz "tu" jestem. A jak już, to tak jakoś na "starych" zasadach, ale takich Anonimów, to nie mogę zrozumieć i jakoś przemilczeć, ...zazdrosna historyczka, dobre.
      Ok, nie nakręcam się.
      "Kamieni..." pewnie w kinie nie zobaczę, nie ciągnie mnie. Pół roku zaczekam i jak na dvd wyjdzie, to pewnie kupię "z gazetą" ;-) to się wtedy i wypowiem.
      A co do plakatu, to i on już taki współczesny 3D, nawet mi się podoba. Przyrównać do tego wampirzego nie potrafię, bo nie widziałam, a nie wiem czy o te chodzi, co google wyszukuje...

      Pozdrawiam.

      Usuń
  8. Byłem. Faktycznie skłonił mnie do myślenia. Do przemyśleń nad tym co my robimy z wolnością, o którą walczyli Alek, Rudy, Zośka, a także inni przed nimi. (mam 15 lat jakby ktoś był ciekawy)
    + Zapamiętałem cytat "A żywi niechaj nie tracą nadziei, a jeśli trzeba, na śmierć idą po kolei, jak Kamienie przez Boga rzucane na Szaniec" - a raczej aż tak się nie skupiam by pamiętać z oglądania takie rzeczy
    + wg mnie genialna scena Danuty Stenki z tym zdjęciem, jak on chciał, a ona zaprotestowała - "Nie! byłeś dowódcą mojego syna..."

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)