poniedziałek, 9 czerwca 2014

Jak mała szlachcianka we współczesnej Polsce sobie radziła

Chyba każdy się ze mną zgodzi, że cykl książkowy należy czytać w kolejności chronologicznej, prawda? No, właśnie tak być powinno. Niestety nie zawsze tak się da i u mnie właśnie nastąpił taki przypadek. Z powodu mojego własnego gapiostwa... 
O książkach Beaty Ostrowieckiej pisałam już dwukrotnie, ostatnio przy okazji "Tajemnicy szkatułki", która jest drugą częścią przygód Helenki i Karoliny, dwóch nastolatek, które dzieli odległość... 300 lat. A teraz przeczytałam część pierwszą, czyli "Eliksir przygód".

Andrzej Dudziński, polski szlachcic, którego dworek położony był w okolicy Ojcowa miał ogromne zamiłowanie do nauki. Jako, że majątkiem zarządzał jego starszy brat Stanisław, mógł pan Andrzej wyjechać na studia do dalekiej Italii. Studiował tam medycynę oraz alchemię, które w owym czasie były ze sobą dosyć mocno związane. Jego mistrz stworzył formułę eliksiru służącego do podróży w czasie. Na skutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności młody Polak musiał opuścić włoską ziemię zaierając ze sobą ową niezwykłą ingrediencję. Wrócił do rodzinnej wsi, a kiedy jego brat zginął pod Wiedniem przejął majątek oraz opiekę nad kilkuletnią bratanicą Helenką.
Tajemniczy eliksir trzymał w ukryciu jednak przez przypadek Helenka wypiła kilka kropel i przeniosła się do Polski współczesnej. Zagubiona i przerażona dziewczynka spotyka swoją rówieśnicę Karolinę, która zabiera ją do swojego domu. Helenka nie ma pojęcia jak znalazła się w naszych czasach, co gorsza nie wie również jak wrócić do swojej epoki...

Helenka wychowana w całkowicie odmiennych warunkach niż Karolina musi w przeciągu kilku dni nadrobić 300 lat dzielące jej czasy od współczesności. Co ciekawe niespecjalnie dziwi się zdobyczom techniki takim jak telefon czy telewizor, podciągając je pod czary (a o czarach w XVII wieku przecież słyszała niemal na każdym kroku). O wiele większą barierę stanowią dla niej różnice obyczajowe - dziewczynki w krótkich sukienkach lub (o zgrozo) w spodniach, brak służby w domu czy częste kąpiele. Chociaż te ostatnie dosyć szybko stają się najulubieńszym zajęciem dziewczynki.

Zderzenie dwóch odmiennych kultur prowadzi do licznych nieporozumień i zabawnych sytuacji, co sprawia, że książka jest wesoła i wciągająca. Dziewczynki mają masę pomysłów, nie zawsze najmądrzejszych, i chętnie wprowadzają je w życie co prowadzi do kolejnych komplikacji.
Książka może być świetną lekturą na nadchodzące wakacje - szczególnie dla 11-12 latków.

Polecam.


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości



  

1 komentarz:

  1. Także czasami zaczynam serię nie od tej książki co trzeba. A z Helenkę chętnie się zapoznam, chyba się ubawię. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)