piątek, 16 października 2015

Wiking czy Słowianin, czyli jak to było z tym Mieszkiem I

Od jakiegoś czasu odnoszę wrażenie, że na rynku pojawia się coraz więcej książek historycznych. Skierowane do różnych grup czytelników, w różnej formie i oprawie graficznej oraz (niestety) bardzo różnej wartości merytorycznej... Na szczęście w moje ręce trafiają ostatnio tylko takie godne polecenia i o takiej właśnie, bardzo udanej, książce słów kilka.

Aleks ma 12 lat i jak każdy chłopiec w jego wieku chodzi do szkoły. Jak sam przyznaje jest strasznym pechowcem - potrafi się zgubić nawet we własnym pokoju... 
Aleks żyje w przyszłości, wiec jego szkoła jest trochę inna niż ta dzisiejsza. Szczególnie widać to w czasie lekcji historii, której uczy niejaki pan Cebula. Otóż nauczyciel ten uważa, że tego przedmiotu najlepiej nauczyć się przez obserwację, więc zamontował w klasie ławki, które są maszynami do podróży w czasie. Wystarczy ustawić rok w którym chcemy się znaleźć i ławka przenosi nas w przeszłość. Co do powrotu, to każdy uczeń ma wszczepiony komunikator, który po upływie określonego czasu przenosi go z powrotem do klasy. Proste? Niby tak, ale nie dla Aleksa...

Tym razem pan Cebula wyznacza uczniom następujące zadanie: mają przenieść się do X wieku i ustalić jak to było z tym Mieszkiem - był Słowianinem czy, jak chcą niektórzy badacze, Wikingiem? 
Aleks i jego koledzy udają się do roku 990 i niemal natychmiast wpadają w kłopoty...

Autorką książki jest Grażyna Bąkiewicz - historyk, nauczycielka i pisarka. W przystępny sposób przekazuje młodemu czytelnikowi najważniejsze fakty o naszym pierwszym historycznym władcy (nie jest tego zbyt wiele, bowiem książę Mieszko do celebrytów raczej się nie zaliczał...) oraz o czasach w których przyszło mu żyć. 
W czasie pobytu w X wieku Aleks poznaje swojego rówieśnika imieniem Łuczek, który staje się jego przewodnikiem po wczesnośredniowiecznej rzeczywistości. A jest co oglądać - ukryte w leśnych ostępach osady i ogromna jak na owe czasy poznańska katedra, wojsko książęce i mnisi w książęcej kancelarii, handlarze niewolników i wędrowni kupcy, można by jeszcze więcej wymieniać, ale jedno jest pewne - życie w kraju Mieszka było dla dzieciaków z przyszłości bardzo ciekawe. 

W książce dla młodego czytelnika niezwykle ważną rolę odgrywają ilustracje. W tym wypadku ich autorem jest Artur Nowicki. Moim zdaniem wywiązał się świetnie z powierzonego mu zadania - czarno-białe, nieco schematyczne komiksowe rysunki są dowcipne i pomysłowe oraz doskonale komponują się z tekstem.

"Mieszko, ty wikingu!" to pierwsza książeczka z sygnowanej przez Naszą Księgarnię serii "Ale historia..." - mam nadzieję, że na kolejne nie będzie trzeba czekać zbyt długo.

A tu próbka twórczości Artura Nowickiego:



6 komentarzy:

  1. Super książka, aż chętnie bym ją przygarnęła :) Jako historyk cieszę się, że coraz częściej popularyzuje się historię wśród najmłodszych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niby zabawa, a dzieciaki zapamiętają mnóstwo faktów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka raczej nie dla mnie, ale recenzję przeczytałam z ciekawością.

    czytnica.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Opis zachęcający, muszę ją nabyć dla mojego dziewięciolatka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka napisana z wdziękiem i humorem. Zabawne gry słów oraz wplecenie języka nastolatków sprawia, że czyta się ją z wielką przyjemnością i szybko. Pisałam już o humorze?:) Ta pozycja nim kipi : Myślałem, że Polanie, to takie ciapciaki w luźnych gaciach, co tylko orzą, sieją i z pokorą znoszą swój wieśniaczy los. Nie sposób się nie uśmiechnąć:) A to tylko odrobina możliwości autorki.Całość napisana jest lekko, bez zadęcia i profesorskiego tonu. Na luzie. Ale nadal jest to pozycja cenna merytorycznie. Pobudza do samodzielnego myślenia i analizowania. Przypomina, że historia jest nauką, która opiera się na zaufaniu. Można na wiele sposobów tłumaczyć przeszłe wydarzenia i wierzyć, że faktycznie miały miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ile to ma stron?

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)