sobota, 26 maja 2018

Dwie sprawy nadkomisarza Jarosława Patera

I po raz kolejny postanowienie, że będę pisać regularnie wzięło w łeb. Żyję w takim permanentnym niedoczasie, że jak twierdzi pewna bliska mi osoba nawet umrzeć nie zdążę...

Marek Krajewski znany mi był dotąd jako twórca cyklu kryminałów w których główną rolę grał niejaki Eberhard Mock. Gość był policjantem w międzywojennym Wrocławiu (właściwe było by chyba użyc nazwy Breslau) i był postacią dosyć nieprzyjemną. Co dziwne autor tak go wykreował, że pomimo ewidentnych wad facet budził pewną sympatię i kibicowałam jego poczynaniom.
Ale oprócz Mocka Marek Krajewski stworzył jeszcze innych bohaterów, a jednym z nich jest niejaki Jarosław Pater. Współautorem dwóch książek z tymże bohaterem, czyli jest Mariusz Czubaj. Zarówno "Aleja samobójców" jak i "Róże cmentarne" osadzone są we współczesnych realiach, a miejscem akcji jest przede wszystkim Gdańsk oraz kilka innych nadmorskich miejscowości.

Jarosław Pater jest policjantem w stopniu nadkomisarza, mieszka i pracuje w Gdańsku. Z wykształcenia jest polonistą i chociaż w wyuczonym kierunku nie pracuje już od wielu lat bardzo często odzywa się w nim purysta językowy. Ta słabostka oraz raczej antypatyczny charakter nie przysparzają mu sympatii podwładnych, którzy za jego plecami mówią o nim "Antypater". Jego małżeństwo rozpadło się, on sam nie szuka stałego związku, ale kiedy na horyzoncie pojawia się pewna Joanna zaczyna mieć nadzieję  na coś więcej niż przelotny romans.

Tematem "Alei samobójców" jest tajemnicza zbrodnia w domu spokojnej starości "Eden". Pewnego dnia w jednym z pokoi personel odkrywa oskalpowane zwłoki staruszka. Co więcej z instytucji zniknął inny pensjonariusz, specjalista od ran symbolicznych, czyli np. skalpowania... Pater od początku popada w konflikt z dyrektorem placówki, a kiedy śledztwo przejmuje ABW policjant zostaje od niego odsunięty. Postanawia jednak zbadać tę sprawę do końca nawet wbrew swoim przełożonym.

Drugi tom czyli "Róże cmentarne" opowiada o zabójcy - naśladowcy, który jeździ po Polsce i powiela zbrodnie najsłynniejszych seryjnych morderców. Przy swoich ofiarach zostawia wskazówki dla policji, które stanowią zapowiedź kolejnej zbrodni. Wygląda na to, że po Katowicach, Warszawie i Krakowie kolejnym miejscem gdzie się pojawi będzie któraś z nadmorskich miejscowości. 
Pater, który odlicza już dni do policyjnej emerytury i właśnie wybiera się na urlop z Joanną zostaje włączony w skład zespołu próbującego wytropić mordercę - przy okazji trafia na ślady nierozwiązanej sprawy sprzed kilku lat. Sprawy przez którą rozpadło się jego małżeństwo...

Mam trochę mieszane uczucia jeśli chodzi o książki i ich bohatera. Pater to hazardzista (ale to akurat jakoś specjalnie mi nie przeszkadza), poza tym jest wielbicielem klasycznego rocka i piłki nożnej. Akcja "Alei samobójców" toczy się w czasie mistrzostw świata w 2006 roku i sporo w książce jest dywagacji na tematy sportowe, podobnie w "Różach cmentarnych". Gdzieś czytałam, że Marek Krajewski jest fanem futbolu więc pewnie stąd się wzięła ta tematyka - właściwie go rozumiem, ale z przykrością stwierdzam, że dla osoby niezainteresowanej piłką kopaną te akurat "piłkarskie" fragmenty są zwyczajnie nudne i męczące. Wtręty okołomuzyczne już mi mniej przeszkadzały, ale to chyba dlatego, że akurat  ten rodzaj muzyki dosyć lubię.
A już obraz Gdańska zupełnie mi nie podszedł: zakaraluszony i zaśmiecony falowiec w którym mieszka jakaś opętana liczba ludzi to trochę marna wizytówka tego pięknego miasta.

Ogólnie rzecz biorąc wydaje mi się, że autorzy popularnie mówiąc "dali ciała" przy tych książkach. Da się przeczytać, ale szału nie ma. Mock zdecydowanie lepszy.

1 komentarz:

  1. Te lektury nad wyraz wydają mi się ciekawe, być może po nie sięgnę, pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)