czwartek, 3 marca 2011

Faktycznie zła miłość...


Jeśli chodzi o szybkość czytania to może mistrzem świata nie jestem ale 60-stronnicową książkę jestem w stanie przeczytać w ciągu ok. półtorej godziny. Takie też czasowe założenie przyjęłam biorąc do ręki „Złą miłość” Aleksandra Sowy. Niestety plany wzięły w łeb, nad książką spędziłam prawie 3 godziny  a recenzja, która miała się pojawić wczoraj światło dzienne ujrzała dopiero teraz. Czym było spowodowane takie „opóźnienie”?
Po pierwsze, stwierdzam to z przykrością, wyjątkowo niechlujnym wydaniem tego opowiadania. Masa literówek, zmiana płci bohaterów (np. „powiedział” zamiast „powiedziała”) co wprowadzało dodatkowy chaos do narracji która z założenia była dosyć pogmatwana. Kilkakrotnie musiałam wracać do przeczytanego już tekstu bo przestawałam ogarniać kto do kogo i o kim mówi… 
Druga rzecz to właśnie wspomniana wyżej narracja. Osobą która opowiada tutaj swoją historię jest 6-letnia Ania. Trochę mnie zdziwił zasób słownictwa i głębia przemyśleń w tak małego dziecka jednak jak się okazało był to celowy zabieg autora i po przeczytaniu całej książki  przestało mnie to razić.
 Ania rozmawia ze swoim tatą i opowiada mu swój sen. Jak to ze snami bywa ma on w sobie coś z magii jednak jego symbolika służy do przekazania czytelnikowi pewnych prawd uniwersalnych o życiu, ludzkich wyborach i… miłości. Opowiadanie Ani składa się z kilkunastu mini historyjek w większości związanych ze sobą i wynikających jedna z drugiej jednak jest kilka fragmentów niepowiązanych z niczym, które wg mnie nie wnoszą nic do utworu – tak jakby autor miał jakiś pomysł, zaczął go realizować a w pewnym momencie się znudził i zapomniał wykasować napisanego już tekstu.
Mam ogromny problem z oceną tego utworu. Z jednej strony niebanalny pomysł oraz zaskakujące i pomysłowe zakończenie a także kilka naprawdę cudownych i obrazowych historyjek. Z drugiej jednak strony za bardzo to na mój gust udziwnione, a fragment w którym pojawia się „wyjaśnienie” tytułu książki jest zdecydowanie najsłabszy i schematyczny.
Reasumując raczej nie polecam.
A jeżeli ktoś potrzebuje pożywki do rozmyślań na temat życia, przeznaczenia, samotności, piękna i miłości to może lepiej niech przypomni sobie „Małego Księcia”…

Książkę otrzymałam z portalu nakanapie.pl

8 komentarzy:

  1. Mam ją na oku od paru dni ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam ochotę na tę książkę, ale już sama nie wiem... Jak wpadnie mi w łapki, to przeczytam, ale sama jakoś specjalnie nie będę jej szukać;). Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie spodziewałam się takiej recenzji bo zazwyczaj czytam na temat książki same "achy", ale to dobrze, że zdania na jej temat są podzielone. Mnie ta opowieść ciekawi, bez wgledu na rózne opinie postaram się ja przeczytać, poza tym zastanawia mnie te 60 stron, co do licha mozna napisać na tylko tylu stronach?.....okaże sie :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. hm... widzę, że książka nie przypadła do gustu... mnie się podobała, była inna, skłaniała do wysilenia szarych komórek i zastanowienia się nad tym wszystkim co nas otacza
    @Natula - uwierz mi, że na 60 stronach można napisać bardzo wiele

    OdpowiedzUsuń
  5. Miałam ochotę przeczytać, ale skutecznie mnie zniechęciłaś, także na chwilę obecną raczej podziękuję :).
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja również miałam ochotę na tę książkę, nawet nieśmiało zgłosiłam swą kandydaturę do recenzji, (nie)stety spóźniłam się. Teraz nie wiem czy zgłosiłabym się po nią drugi raz, miałam ciut inne wyobrażenie o niej :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bujaczek - ciekawe czy Ci się spodoba...

    Kasandra - zastrzegam, że to rzecz gustu i Tobie może sie spodobać jak większości osób do opinii których dotarłam:)

    Natula - wcale nie trzeba 300 stron, żeby stworzyć wspaniałą opowieść, aczkolwiek ta akurat nie podeszła mi:(

    Archer - pomysł na całą historię i kilka perełek (fragment o "pięknej"chmurze wręcz genialny) działa na plus ale takie to nierówne trochę...

    Caroline - to chyba jednak za duża odpowiedzialność na tą moją pisaninę...

    Kinga - powiem szczerze, że ja sobie dodałam tytuł do wieku narratorki i też mi wyszło coś całkiem innego niż dostałam...

    OdpowiedzUsuń
  8. To ja chyba nawet nie będę szukać tej książki ;)) Szkoda tylko mojego czasu... W końcu jest tyle innych książek do czytania, a i wiele innych zajęć ;) Włóczykijka już tuż tuż ;)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)