Przełamałam chyba moje lenistwo i chciałabym Wam polecić pewną książkę - "Umrzeć w deszczu" Aleksandra Sowy.
Jest to druga książka tego autora, którą miałam możliwość przeczytać i o ile poprzednia ("Zła miłość") nie przypadła mi do gustu to ta głęboko mnie poruszyła.
Bohaterem jest 40-letni Artur Sadowski - pochodzący z polsko-czeskiej rodziny, mieszkający w Amsterdamie światowej sławy fotograf i korespondent wojenny. Poznajemy go w ostatnich chwilach jego życia - podjął bowiem decyzję o samobójstwie, ale przed śmiercią zaproponował pewnej młodej dziennikarce ostatni wywiad - spowiedź życia.
Przed naszymi oczami jawią się kolejne obrazy - dzieciństwo i czasy szkolne spędzone na Dolnym Śląsku, studia ipierwsza praca w Czechach, wyjazd do Holandii i praca wojennego fotografa na ogarniętych wojną Bałkanach. Sadowski opowiada o rodzinie, o początkach swojego zainteresowania fotografiką i o ludziach, których spotkał na swojej drodze ale na plan pierwszy wysuwają sie wspomnienia dotyczące kilku kobiet z jego życia. Agnieszka, Monika, Lenka, Blanka i Jowita - los złączył je z Arturem i przez to, jak on sam mówi, naznaczył je jakimś piętnem tragizmu.
Jednak tym co mnie poruszyło najbardziej były wojenne wspomnienia narratora. Doskonale pamiętam wojnę na Bałkanach, pokazywane w telewizji obrazy zniszczonego Sarajewa i tragedię mieszkańców Srebrenicy (o tej masakrze przypomniała znowu prasa i inne media z powodu aresztowania w tych dniach Ratko Mladića). Sadowski wspomina nie tylko własną, bardzo zreszta niebezpieczną, pracę ale również, a może przede wszystkim tragedię jakiej był świadkiem - oblężenie Sarajewa, czystki etniczne, bombardowanie bazarów czy okrucieństwo wobec pojmanych jeńców.
Ta książka to również oskarżenie - oskarżenie pod adresem decydentów, którzy dopuścili do masakry w Srebrenicy, którzy pod przykrywką pomocy wojskowej mieli możliwość testowania broni w warunkach bojowych, którzy zawiedli jeśli chodzi o pomoc dla ludności cywilnej.
Lektura autentycznie mna wstrząsnęła. Powodem tego był po części temat książki ale również jej język - niezwykle plastyczny i sugestywny. Były momenty, że widziałam to o czym pisze autor - tekst można porównać do dokładnego zdjęcia, z wieloma szczegółami.
Przy okazji muszę przyznać, że szerokim łukiem omijam książki o wojnach XX wieku, obozach i ogólnie pojętej martyrologii. Gdybym wiedziała, że ta książka zaczepia o taki temat to pewnie bym jej nie wzięła do ręki, bo nie bardzo sobie radzę z emocjami wywołanymi przez tego typu lektury.
Ale teraz mogę z czystym sumieniem polecić Wam tę książkę - warto ją przeczytać.
Literatura wojenna jest trudna lekturą, momentami ma się ochotę odłożyć książkę i do niej nie wracać. Wiele takich lektur nie pzeczytałam, ale uważam, że każdy człowiek powinien "liznąć" choć trochę lektur i wiedzy historycznej, bo powinniśmy wiedzieć. Np. o tematyce obozowej nie można nie przeczytć żadnej książki. Takie jest moje zdanie.
OdpowiedzUsuńJeśli nie będziemy czytać o takich trudnych kwestiach, jesli rodzice nie będą na to uczulać dzieci, rozmawiac z nimi, to coraz częściej będzie tak jak zdarzyło mi się podczas prowadzenia jednej z lekcji na praktykach w gimnazjum. Otóż tematem lekcji był "Warkoczyk" Różewicza. POdczas anaizy wiersza i opowiadania uczniom nt. martyrologii ,sytuacji Polaków w obozach, oni po prostu się śmiali. Ręce mi opadły, bo jak to tak można śmiać się i robić sobie jaja podczas omawiania "Warkoczyka"??? A tych uczniów to bawiło.
Bardzo dobra, fachowa recenzja. Książkę czytałem i mam podobne odczucia. Sowa jest dla mnie miłym zaskoczeniem.
OdpowiedzUsuńJa raczej omijam książki gdzie akcja dzieje się w czasach wojny, ale tym razem mnie poruszyłaś :-)Może być ciekawie...
OdpowiedzUsuńteż jestem po lekturze tej książki, muszę przyznać, że bardzo długo ją czytałam, nie wiem dlaczego tak mi się ciągnęła, a przecież wcale taka gruba to ona nie jest :( Może ja miałam ciężki okres i dlatego szło mi opornie.. nie wiem, wiem natomiast, że po przeczytaniu miałam problem z napisaniem recenzji, która powstała w wyjątkowych bólach :( pewnie niebawem zamieszczę ją na blogu :)
OdpowiedzUsuńteż mną wstrząsnęła w szczególności ta część o wojnie na Bałkanach i zgodzę się, że te opisy były tak dokładne jakbyś oglądała zdjęcia :)
Aneta - uczę historii więc mam pojęcie i to całkiem dobre na temat tego co działo się w obozach, prowadzę na ten temat lekcje i staram się uczulać na tę tematykę moich uczniów - dziecko ma dopiero 6 lat, więc trochę jest za małe...
OdpowiedzUsuńNiestety, zdarzyło mi się w dzieciństwie "odchorować" album z fotografiami z obozu oświęcimskiego (chyba wpadł w moje ręce zbyt wcześnie) i od tego czasu po prostu unikam publikacji tego typu...
..dr Kohutek - dziękuję:)
Pisanyinaczej - warto...
Archer - przyznam, że i mnie trochę czasu zajęła ta książka - ale ona jest z tych, których nie da się przeczytać jednym tchem... za dużo emocji...
piękna recenzja.Ja jednak, boję się trochę zapoznać z tą tematyką. Nie wiem, czy aby nie za ciężka dla mnie.
OdpowiedzUsuńrecenzja poruszająca i przekonująca :)
OdpowiedzUsuńA ja się skuszę. Interesuje mnie ta tematyka.
OdpowiedzUsuńŹle mnie zrozumiałaś. 6 lat to duuużo za wcześnie, chodzi mi o starsze dzieci. Smutne jest to, że ludzie teraz coraz mniej czytają książek, coraz mniej wiedzą nt. historii. Jako nauczycielka historii znasz to z autopsji. To musi być trudne oswajanie dzieci z takimi tematami i musimy być ostrożni. Zbyt wczesne dotknięcie takiej tematyki może mieć długofalowe skutki. Martwię się czasem jak wychowam swoje dziecko, jeśli kiedyś będę je miała. Kiedy zacząć mówić o pewnych tematach, sięgnąć po trudne książki.
OdpowiedzUsuńA ja wręcz przeciwnie, często sięgam po książki tego typu więc tę pozycję dopisuję do mojej listy lektur obowiązkowych.
OdpowiedzUsuńPS. U mnie na półce czeka "Zła miłość" Pana Aleksandra, słyszałam tyle sprzecznych opinii na temat tej książki, że aż boję się po nią sięgnąć ;)
Cyrysia - fakt, nie jest to najłatwiejsza lektura...
OdpowiedzUsuńSil - dizęki:)
Bujaczek - będę w takim razie czekać na Twoje wrażenia:)
Aneta - nie ma chyba jakiejś jednoznacznej recepty w jakim wieku poruszać z dziećmi czy młodzieżą tak trudne tematy - wszystko zależy od dojrzałości młodych ludzi.
Chociaż niektórzy nigdy takowej nie osiągają - kilka tygodni temu na BiblioNETce wywiązała się dosyć ostra dyskusja z dziewczyną (z tego co kojarzę to już całkiem dorosłą), która twierdziła, że lubi czytać książki o obozach, martyrologii czy poniżaniu kobiet w islamie bo wywołuje to "dreszczyk emocji"...
Katee - to tym bardziej powinnaś "Złą miłość" przeczytać, żeby sobie własne zdanie wyrobić:)
Nie słyszałam jeszcze o tym autorze, ale po twojej recenzji z pewnością po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuń