12 października 1624 roku dwunastoletni Jakub Kuisl po raz pierwszy asystował swojemu ojcu przy pracy. A zajęcie, którym parał się Johannes Kuisl nie należało do zwyczajnych, o nie. Johannes Kuisl był bowiem katem w bawarskim miasteczku Schongau. Jakub, który był najstarszym synem miał objąć posadę po ojcu, więc od najmłodszych lat był przez niego szkolony – początkowo tylko zajmował się narzędziami pracy kata, obserwował egzekucje a teraz miał przejść chrzest bojowy jako bezpośredni uczestnik wymierzania kary śmierci młodej dzieciobójczyni. Johannes był mistrzem w swoim fachu, jednak i najlepszym trafiają się potknięcia. Tak było w tym wypadku – dopiero trzecie uderzenie mieczem pozbawiło zbrodniarkę życia a Jakub poprzysiągł, że nigdy nie pójdzie w ślady ojca…
Tak rozpoczyna swoją powieść pt. „Córka kata” Oliver Pötzsch, pochodzący Bawarii i mieszkający w Monachium autor programów radiowych i telewizyjnych. Należało by również wspomnieć, że autor jest potomkiem Kuislów, którzy od XIV do XIX wieku byli najsłynniejszą rodziną katów w Bawarii.
Zasadnicza akcja powieści rozgrywa się w ciągu kilku kwietniowych dni 1659roku. Jedenaście lat wcześniej skończyła się wojna trzydziestoletnia ale niemieckie miasta jeszcze nie do końca podniosły się z wojennej zawieruchy. Handel i rzemiosło podupadły a po lasach wciąż jeszcze włóczą się grupy maruderów napadających na spokojne osiedla. Jakub Kuisl, który po okresie młodzieńczego buntu powrócił do rodzinnego miasta ma 47 lat, żonę, dorosłą córkę Magdalenę i kilkuletnie bliźniaki Georga i Barbarę. Od kilkunastu lat sprawuje też urząd kata.
Pewnego wiosennego dnia spokojnym miastem wstrząsa makabryczne wydarzenie. Z płynącej za murami rzeki Lech zostaje wyłowiony Peter Grimmer – syn miejscowego woźnicy. Na ciele dziecka są ślady tortur, ale największe przerażenie budzi znak namalowany na jego łopatce – jest to tzw. „zwierciadło Wenus”, symbol czarownic. Wzburzony tłum szybko typuje osobę odpowiedzialną za zbrodnię – to miejscowa akuszerka, Marta Stechlin, która przy okazji swojej profesji para się również zielarstwem. Tylko natychmiastowa reakcja kata ratuje kobietę przed samosądem. Zostaje jednak uwięziona i oskarżona o konszachty z diabłem oraz morderstwo. Radzie miejskiej zależy na jak najszybszym wydaniu i wykonaniu wyroku. Kat za pomocą tortur ma zmusić Martę do przyznania się do winy. Problem jednak w tym, że Jakub jest przekonany o niewinności akuszerki. Tymczasem w mieście dochodzi do kolejnych morderstw na dzieciach, a ofiary mają ten sam znak...
Rozpoczyna się wyścig z czasem. Kto w nim zwycięży – rajcy i rozhisteryzowani mieszczanie domagający się spalenia czarownicy czy kilka osób starających się udowodnić niewinność Marty? Czy Jakub Kuisl, jego córka oraz zakochany w niej młody medyk Simon Fronwieser zdołają odnaleźć na czas prawdziwych sprawców okrutnych morderstw? Odpowiedzi na te pytania trzeba szukać na kartach książki.
Kiedy zobaczyłam „Córkę kata” przeraziła mnie jej objętość – prawie 500 stron. Kiedy ja to przeczytam? Okazało się, że wystarczyły dwa wieczory i kawałek nocy. Świetna narracja, zwroty akcji, szybkie tempo – to najważniejsze atuty tego kryminału historycznego. Autor stworzył całą galerię ciekawych postaci – patrycjuszy, rzemieślników oraz miejskiej biedoty. Dopracował też tło społeczno-obyczajowe, wnikliwy czytelnik oprócz głównego wątku kryminalnego znajdzie w tej powieści wiele wiadomości m.in. na temat systemu prawnego czy życia i mentalności XVII-wiecznego mieszczaństwa – większość bohaterów książki to postacie autentyczne – rajcy miejscy, burmistrz czy pisarz miejski (de facto rządzący miastem) jak również Jakub Kuisl i jego rodzina.
Muszę jeszcze napisać kilka słów o fantastycznej okładce – wspaniała kolorystyka, stylizowane litery, wypukły tytuł oraz krople krwi robią niesamowite wrażenie. W środku jest rycina przedstawiająca Schongau w czasach kiedy toczy się akcja powieści. Są na niej zaznaczone najważniejsze miejsca w których przebywają bohaterowie – dom kata, mieszkanie akuszerki, więzienie i inne. Oprócz ryciny, która stanowi niejako plan sytuacyjny do którego można zerkać w czasie lektury jest jeszcze spis osób występujących w książce – również może być pomocny, jako że przez karty powieści przewija się kilkanaście postaci i każda z nich ma swój udział w przedstawionych wydarzeniach.
Serdecznie polecam tę książkę wszystkim wielbicielom powieści sensacyjno-kryminalnych, jednak ostrzegam, że jest w niej sporo drastycznych opisów dotyczących realiów pracy kata. Pomysłowość naszych praprzodków w dziedzinie zadawani bólu była wręcz niesamowita – nie ma się więc co dziwić, że osoba poddawana takim torturom przyznawała się w końcu do wszystkiego byle tylko skrócić cierpienia. A niestety nie każdemu podejrzanemu trafiał się taki kat jak Jakub Kuisl – myślący, z rozwiniętym poczuciem sprawiedliwości, który nie wahał się położyć na szali nawet własnej „kariery” aby karę poniosła właściwa osoba a nie ta, która była akurat pod ręką.
Książkę do recenzji otrzymałam od portalu
Tak bardzo chciałam przeczytać "Córkę kata", że zakupiłam ją na wieczne posiadanie - i nie żałuję wydanych pieniędzy, bo książka jest naprawdę dobra :) No i okładka, przyciąga jak magnes!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Świetna recenzja! O książce czytałam już wiele dobrego, więc już znajduje się na mojej liście do przeczytania! Twoja recenzja tylko mnie w tej decyzji utwierdziła! Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńCzytałam ostatnio i też mi się podobała, a okładka faktycznie urzeka. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad nią, ale mam obawy. Jest duża objętościowo no i kryminał historyczny... No nie wiem, zobaczymy ;)
OdpowiedzUsuńBardzo pozytywna recenzja, jednak nie wiem czy sięgnę po książkę, gdyż nie bardzo lubię kryminały ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ! :)
Od jakiegoś czasu książka,znajduję się na mojej liście do przeczytania. Ta recenzja tylko utwierdziła mnie w trafnym wyborze.
OdpowiedzUsuńI ja stałam sie szczęśliwa posiadaczką ,,Córki kata'', mam więc w planach ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńChciałbym zainformować, że nominowałem Ciebie do One Lovely Blog Award.
OdpowiedzUsuńja sam marzę o jej przeczytaniu...:-)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam! :] Zaciekawiłaś mnie niezmiernie :]
OdpowiedzUsuńPowodzenia w konkursie! :)
Oj, lektura ma klimat jak pogoda za oknem. Pomagał, nie pomagał, ale kat jeden. Chyba będę szukać słoneczka.:)
OdpowiedzUsuńwydawnictwo ESPRIT
OdpowiedzUsuń