Wpis miał się pojawić wczoraj, ale przechodziła u nas burza za burzą i elektronika szalała.
Ale przejdźmy do rzeczy. Po pierwsze - jakiś czas temu drogą wymiany pozyskałam książkę Carolyn Jess-Cooke "Zawsze przy mnie stój". Czytałam pozytywne recenzje tej powieści na blogach, urzekła mnie okładka w przepięknym niebieskim kolorze i temat wydał mi się niebanalny. Książka dotarła, troszkę poleżała na półce i wzięłam się do czytania. No i niestety już wiem, że to nie jest książka dla mnie...
Obiektywnie przyznaję, że wizja autorki jest niezwykle oryginalna, książka napisana jest pięknym językiem, postacie bohaterów też w porządku - może to ja po prostu się do takich lektur nie nadaję... No nie porwała mnie ta historia i już... W każdym razie dzisiaj powędrowała już w Polskę, może kolejna właścicielka ją doceni bardziej niż ja - a ja tymczasem czekam na "Hyperversum" na którą się wymieniłam:)
**********************************************************************************
Wczoraj miała premierę książka, której współautorami są również blogerzy, m.in. Sil oraz nasza "nakanapowa" Agacia. Oto kilka zdań na jej temat:
Czy Ty również możesz powiedzieć: "Książki Moja Miłość"?
„KSIĄŻKI. MOJA MIŁOŚĆ”. Tym jakże niewinnym tytułem opatrzono książkę zawierającą treści – nie bójmy się tego powiedzieć – obrazoburcze i sprzeniewiercze wobec wszelkich statystyk i analiz rynku czytelniczego w Polsce! Książkę popularyzującą niezwykle groźną herezję, zataczającą w społeczeństwie coraz szersze kręgi… Czytanie!
Podobno w Polsce w zastraszającym tempie maleje liczba osób, które sięgają po książki dla przyjemności. Statystyki lecą na łeb, na szyję, eksperci grzmią w mediach o wtórnej analfabetyzacji naszych krajanów, a biblioteczne i księgarniane regały pokrywają się podobno niebezpiecznym dla zdrowia kurzem…A tu – proszę! Pojawia się nagle grupa maniaków, którzy nie tylko nie wstydzą się przyznać do tego, że książki darzą uczuciem gorącym i żywiołowym, lecz w dodatku tę swoją literacką miłość ośmielają się przelewać na papier, tworząc w ten sposób… kolejną książkę. I są to zarówno wielokrotni recydywiści w tej dziedzinie, jak i debiutanci, którzy do tej pory twórczość literacką uprawiali pokątnie, do szuflady i dopiero wkraczają na drogę literackich zbrodni…
Plon ich działań oraz machinacji okazuje się bardzo różnorodny – od najmroczniejszych wizji świata, w którym książki są puste (Cicha praca automatów) lub niepotrzebne (Nawet gołębie popełniają samobójstwo), poprzez literackie dowody na silne powiązania literatury z życiem uczuciowo-erotycznym istot ludzkich (Książka na poprawę humoru, Pasażerka, Miłość dzięki książce, Magiczna książka), po teksty silnie uwydatniające, jeśli nie magiczną, to co najmniej podejrzanie tajemniczą moc lektury (Uczeń czarodzieja, Martyna Raj). Nie zabraknie też rozważań na temat książek, które stają się substytutami życia (Mur z książek), znaczenia aktu czytania (Lubimy czytać), trudności związanych z aktem tworzenia (Fatalny manuskrypt), inspirującej – nie zawsze do dobrych rzeczy – mocy książek (W pogoni za mordercą) oraz wyznań… tytułowej bohaterki (Przygoda z ludźmi). Czytelnik zawita też na moment do świata fantasy (Zaklinaczka zła) A na deser – kilka cytatów z życia tych, którzy niekoniecznie czytają dla przyjemności, czyli dręczonej lekturami młodzieży szkolnej (Światowy Dzień Książki).
Czyżby dla każdego coś miłego? To już ocenią czytelnicy, którzy odważą się sięgnąć po tę nietypową publikację. Publikację, która zapewne nie dostanie Nobla, ba, nawet NIKE, ale która – mimo wszystko – zasługuje na uwagę jako istotny argument w toczącej się od lat dyskusji na temat stanu czytelnictwa w Polsce. I dowód na to, że niektórzy nie tylko czytają z zapałem, ale też sami sięgają po pióro, by otwarcie wyrażać swoją miłość.
Przyjmijcie to "dziecko miłości" życzliwie. A może sami zainspirujecie się zawartymi w tej książce historiami i
sięgniecie po pióro tudzież klawiaturę, by wzbogacić świat literatury o własne dzieło?
Od kilku dni blogerzy uczestniczą w zabawie pod nazwą:
Tak się złożyło, że kilka osób w swoich nominacjach wymieniło również mój blog. Dziękuję Ewie, Książkowcowi, Książkoholiczce, Balbinie64, Sil, Soulmate, Smerfetce oraz Avo_lusion za nominacje.
Kochani, stale obserwuję dosyć dużą liczbę blogów i po prostu nie umiem wybrać tylko 16. I właściwie dlaczego nie mogłabym nominować tych osób, które wymieniłam wyżej - a tego mi niestety zabrania regulamin... I jak mam wybrać? Tych których obserwuję najdłużej? Tych, którzy najczęściej komentują moje wpisy? Tych, których gust literacki jest najbardziej zbieżny z moim? A może zrobić losowanie? No nie wiem...
Dlatego postanowiłam, że nominuję wszystkie blogi, które odwiedzam - uwierzcie, robię to regularnie, nie zawsze zostawiam notkę ale każdy Wasz wpis czytam:)
Jednym z punktów tej nominacji było wyznanie siedmiu swoich tajemnic - tak się złożyło, że w poprzedniej zabawie jakoś ten blog uniknął nominacji, więc te kilka rzeczy o sobie mogę teraz zdradzić:)
- Jestem leworęczna. Kiedy byłam dzieckiem trochę to przeszkadzało, bo dzieciaki mnie przezywały - pomogła mi moja ciocia, która była pedagogiem szkolnym. Nauczyła mnie pewnej "mantry", którą pamiętam do dzisiaj i czasem jak ktoś wyraża zdziwienie, że piszę lewą ręką to również jej używam. Jak brzmi ta "mantra"? Otóż: "Leworęczni są inteligentniejsi".
- Ukończyłam najstarszą w Polsce szkołę średnią, a mianowicie I LO im. Bartłomieja Nowodworskiego w Krakowie. W roku 1988, kiedy zdawałam maturę szkoła obchodziła 400-lecie istnienia. Chodziłam do klasy o profilu klasycznym z rozszerzoną łaciną i starożytną greką. Mogę się pochwalić, że fragmenty Homera czytałam w oryginale.
- Bardzo chciałam studiować filologię rosyjską - do dzisiaj urzeka mnie brzmienie tego języka. Życie zweryfikowało plany - zaraz po maturze poszłam do pracy, zostałam nauczycielem historii i taki kierunek studiów wybrałam. Ale historia zawsze była moją wielką pasją więc krzywda żadna mi się nie stała:)
- Gdyby wybierano cesarzową bałaganiarzy - miałabym ogromne szanse na wygraną. W moim domu panuje totalny chaos, aczkolwiek o ile mi nikt w moim bałaganie nie grzebie jestem w stanie zlokalizować każdą rzecz.
- Nie oglądam telewizji. Wcale. Od czasu do czasu jakiś film na DVD.
- Uwielbiam śpiewać i robię to bardzo dobrze (opinia nie moja, tylko profesjonalisty). Nie umiem natomiast grać na żadnym instrumencie oprócz fletu prostego - tego nauczyłam się jeszcze w podstawówce.
- Najpierw mówię potem myślę. Czasem prowadzi to do sytuacji niezbyt przyjemnych, ale często jest bardzo zabawne. Do historii przeszło moje wezwanie rzucone w pewnej klasie w moim gimnazjum - cytuję:"Dwóch silnych, niekoniecznie mądrych potrzebuję na gwałt w bibliotece!"... Nie miałam na myśli nic zdrożnego - ot, chciałam, żeby przesunąć regał bez wyjmowania z niego książek...
Rozbawiłaś mnie szalenie ostatnim punktem :)) Sama nie jestem leworęczna, ale leworęczne osoby, które znam, rzeczywiście cechują się wysokim poziomem inteligencji, więc coś w tej mantrze jest :)
OdpowiedzUsuńHehe punkt 7 jest boski...;) Super. ;)
OdpowiedzUsuńMnie też rozbawił punkt 7.:) Gratuluje ukończenia 1 - to faktycznie jedna z najbardziej elitarnych szkół w Krakowie - nigdy nie słyszałam żadnej złej opinii na jej temat. Nie wiedziałam jedynie że jest również najstarsza.
OdpowiedzUsuńO Nowodworku też myślałam rekrutując się do liceum - nawet się tam dostałam, ale w końcu porzuciłam tę szkołę na rzecz dużo młodszego Sobieskiego (w tym roku obchodziło 128-lecie)... z którym Nowodworek, już obecnie co roku, wchodzi w Świętą Wojnę :)
OdpowiedzUsuńGreki bardzo zazdroszczę - był to jeden z powodów dla których chciałam iść do klasy o profilu klasycznym w I LO. W II miałam jedynie łacinę, chociaż muszę przyznać, że na bardzo wysokim, jak na nasze czasy, poziomie.
Dziwne sytuacje związane z czymś co powiem bez uprzedniego przemyślenia tego zdarzają się i mnie. Trudno się od tego uwolnić :P
Pozdrawiam :)
zazdroszczę Nowodworka;D Jakbym miała bliżej to na pewno bym się tam udała;D a co do cesarzowej bałaganiarzy to mogłybyśmy iść łeb w łeb w rozgrywkach o tron;D pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńBardzo dobre:)
Wszystko, ale oczywiście "na gwałt" najlepsze:)
no to ja jestem filologiem rosyjskim i tak, masz rację - brzmienie tego języka jest przepiękne. Oni nawet jak "rugajutsia" to to inaczej brzmi, niż nasze polskie przekleństwa.
też jestem leworęczna :)
OdpowiedzUsuńNo to mnie ubawiłaś:)) Z tą cesarzową bałaganiarzy to mógłby być problem, bowiem do tej nagrody pretenduję także ja:)Z tym, że ja czasem doprowadzam dom do takiego stanu, że nie jestem się w stanie w nim odnaleźć. Wygrałam?:)))
OdpowiedzUsuńŁacinę miałam na studiach, podczas rocznej przygody z Filozofią i pamiętam, że było trudno, ale bardzo ciekawie. Nic prawie nie pamiętam. No, wiem, że pewna farba o pewnej nazwie jest szlachetna:) Pozdrawiam:)
Niedopisanie, Ewa - :O)
OdpowiedzUsuńSmerfetka - dziękuję:)
Claudette - te "wojny" to i dawniej bywały. Dodam jeszcze, że za moich szkolnych czasów były takie ogólnopolskie rankingi szkół średnich i co roku w pierwszej 10 (a raz nawet w 5) były trzy krakowskie LO - Nowodworek, Sobieski i "Piątka" - pod uwagę byli brani laureaci olimpiad i zdawalność na studia:)
Monaleasa - ja dość daleko od Krakowa mieszkam, a w latach szkolnych mieszkałam w internacie:)
Joanna - no właśnie...
Agu - :)
Papryczka - niechętnie, ale dopuszczam dwuwładzę w kraju bałaganiarzy;)
Punkt 7 - boski :) ale mnie rozbawiłaś :) Hmm to chyba pierwsza nieprzychylna opinia nt. tej książki, ale to dobrze, bo to daje inne spojrzenie na tytuł. A tytuł "Książki moja miłość" chętnie zakupię, bo zgadzam się z tymi słowami.
OdpowiedzUsuńPunkt siódmy oczywiście wymiata;)
OdpowiedzUsuń"Zawsze przy mnie stój" to jedna z moich ulubionych książek, ale przecież nie każdemu musi przypaść do gustu:)
Czekam na recenzję "Hyperversum", czeka u mnie na półce i nie moge się za nią zabrać.
Ja wspominam łacinę na studiach jako koszmar. Mękę. I traumę. Ale to wina nauczyciela :/ Widzę, że coś nas łączy - bałaganiarstwo i śpiew;) A punkt siódmy faktycznie wymiata!!
OdpowiedzUsuńA mi się ta książka bardzo podobała ;)
OdpowiedzUsuńxDD. Ja skończyłam Piątkę i się tym szczycę ^^. A to o gwałcie w bibliotece... Muszę się otrząsnąć! xD.
OdpowiedzUsuńSuper wypowiedzi! Dziękuję, że się bawisz z nami.:)))
OdpowiedzUsuńMantrę dla leworęcznych zapisuję złotymi zgłoskami. Greki zazdroszczę jak nie wiem co. Nie dane mi było, niestety...
Epizod biblioteczny też mam za sobą, choć bez takich "skrzydlatych słów" (!!!!!). A język rosyjski i historia to moje miłości amatorskie. Dziękuję za wzruszenia i uśmiechy.:)))
Co do książki- to chyba nie dla mnie ;P O pozycji "Książki. Moja Miłość" słyszałam i wydaje mi się ciekawym kąskiem ^^ "Najpierw mówię potem myślę. " - Też tak czasem mam ;P
OdpowiedzUsuńAniu, z fi. rosyjską mało straciłaś. skończyłam ten piękny kierunek (poszłam z tego samego powodu co Ty chciałaś iść) i pracy po nim nie ma. (no chyba, że uczyłabyś rosyjskiego tylko nie wiem gdzie). Co do pkt 7, jak chodziłam do LO to mieliśmy podobną akcję, tylko facet od historii podszedł do moich kolegów i powiedział "potrzebuję chłopców na gwałt". To chyba popularne powiedzonko historyków.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam na kolejne candy :)
haha ostatni punkt jest zabawny. Ja miałam okropną nauczycielkę od historii, wyżywała się na wszystkich kobieta. Podziwiam to jak wytrzymujesz z tyloma nastolatkami itp.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie publikacja książki, którą współtworzy Sil.:)
Cesarzowa bałaganiarzy ładnie brzmi :)
OdpowiedzUsuńPunkt 5 - idealnie odzwierciedla i moje podejście do telewizji :)
a punkt 7... to już w ogóle! Ile razy swymi nieprzemyślanymi zdaniami rozbawiłam towarzystwo do łez, nie zliczę :) A "na gwałt" często mówię, tak z przekomarzaniem się, dla zabawy ;)
Zbieżność punktów- 4-5 (bałaganiara, nie oglądam TV - choć robię wyjątek dla serialu Rodzina Borgiów). Językowe lapsusy też mi się przydarzają i to dość często. Poza tym uczyłam się łaciny w klasie o profilu humanistycznym, co zwolniło mnie z lektoratu z języka na studiach (a w głowie zostało jedynie dura lex, sed lex, i homo homini lupus est
OdpowiedzUsuńPozdrawiam