sobota, 23 czerwca 2012

Mały, biały, bez łap czyli lato zaczynam w Poziomce:)

Wczoraj oficjalnie zaczęło się lato a za tydzień, równie oficjalnie rozpoczną się wakacje, na które w tym roku czekam z wyjątkowym utęsknieniem. Powodem tego stanu jest 27 diabląt w dokumentacji występujących jako klasa Ib Gimnazjum Publicznego. Same diablęta stanowią dosyć sympatyczne stadko ale papierzyska, które na ich cześć muszę odrobić już takie przyjemne nie są:( Siedzę nad tą papierologią od kilku godzin i  odczuwam już znaczne przegrzanie zwojów mózgowych objawiające się m.in. tym, że dodawanie w zakresie 20 zaczyna mnie przerastać...

Postanowiłam sobie dać chwilę oddechu i napisać słów parę na temat mojej wczorajszej lektury. Książka, którą zainaugurowałam mój osobisty letni sezon czekała na swoją kolej od ponad pół roku. Nabyta drogą kupna w czasie Targów Książki w Krakowie, opatrzona dedykacją autorki, obeszła już chyba większość rodzinnych opłotków i wreszcie wróciła "na ojczyzny łono". 

"Powrót do Poziomki" Katarzyny Michalak jest kontynuacją "Roku w Poziomce", o którym pisałam TUTAJ. Po raz kolejny spotykamy Ewę Złotowską i jej najbliższych - męża Witolda, córeczkę Julijkę, najbliższego przyjaciela Andrzeja, który wraz z żoną Karoliną oczekuje właśnie narodzin bliźniąt oraz poziomkowy zwierzyniec, czyli Pepsi, Gapę i Tosię. Poznajemy też nowe osoby - Jasię, nianię Julci, leśniczego Lipę, aspiranta Skałę z miejscowego posterunku oraz... a nie tego już nie powiem, żeby za dużo nie zdradzić ale zapewniam, że wielkim światem powieje. Nie zabraknie również "Tej Michalak", która kilka razy znacząco wpłynie na losy mieszkańców Poziomki.

Ci, którzy znają pierwszą część przygód Ewy Złotowskiej wiedzą, że jest to osoba niezwykle spontaniczna, optymistycznie nastawiona do świata, kochająca wszystkie żywe istoty (no, może z wyjątkiem krwiożerczych meszek) i niesamowicie wręcz roztrzepana. I faktycznie można odnieść wrażenie, że macierzyństwo i małżeństwo nie wpłynęło nic a nic na Ewusin charakterek - bo tylko tak można tłumaczyć fakt, że sama sobie... ukradła samochód. Nie brakuje Ewie również wyobraźni, która działa z siłą wodospadu i nawet niewinnie rzucony żarcik przetwarza w mrożącą krew w żyłach historię. 

Wydawać by się mogło, że Ewie nic do szczęścia nie brakuje - ma swój ukochany domek, męża i córeczkę, odnalazł się jej ojciec, własna firma daje jej utrzymanie, czyli żyć nie umierać. Niestety, jak to najczęściej bywa szczęście nie trwa wiecznie - jej wydawnictwo zaczyna mieć kłopoty finansowe, mąż wyjeżdża do pracy aż do Korei a Andrzej musi uciekać przed Urzędem Skarbowym i prokuraturą, zostawiając Karolinę i bliźniaki w Poziomce. 
Ewa z dnia na dzień staje się odpowiedzialna za dwie rodziny, a to jeszcze nie koniec, bo los i Ta Michalak szykują dla niej jeszcze jedno odpowiedzialne zadanie...

Kolejna książka Katarzyny Michalak, którą czyta się z uśmiechem na twarzy ale i z łezką w oku (chociaż więcej tu do śmiechu niż do płaczu), idealna na letnie popołudnie, chociaż jak to często w książkach tej autorki bywa pomiędzy wierszami przemycony jest jakiś ważny problem, nad którym nie można się nie zatrzymać, zastanowić i, być może, spróbować coś zmienić.

Serdecznie zapraszam na wizytę w Poziomce i okolicach a ja wracam do liczenia frekwencji, średnich, czytelnictwa i już sama nie wiem czego...


13 komentarzy:

  1. Ciekawe co mnie czeka za tych kilka lat :) Od zawsze jestem pełna podziwu dla nauczycieli za ich niekończącą się cierpliwość i tonę wypełnianych papierów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Książkę mam w najbliższych planach. Już czeka na półce.
    Co do nauczycieli ... podziwiam Was przede wszystkim za cierpliwość. Mnie jej czasem brakuje przy dwójce własnych dzieci.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tę książkę w planach.

    OdpowiedzUsuń
  4. odwiedziłam Poziomkę, a także później do niej Powróciłam :)
    miło wspominam, świetna książka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam w planach przeczytać całą serię owocową. Dobra recenzja, aż zachęca do skosztowania tej książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj.
    Przeczytałam "Rok w Poziomce", ale powracać do niej nie będę. Absolutnie nie moja bajka.
    Poziomki zbyt przesłodzone, niestety.
    Była to pierwsza przeczytana przeze mnie książka Katarzyny Michalak i już wiem na pewno, że ostatnia.
    A o dokumentacjach nauczycielskich i szaleństwie kończącego się roku szkolnego wiem sporo, oj sporo;-)
    Życzę Ci, abyś jak najszybciej się z tym uporała i miała zasłużone wakacje;-)
    Serdeczności ślę.

    OdpowiedzUsuń
  7. mi się podobała ta książka .

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudna, zaskakująca, przyjemna i niesamowita w całej swej okazałości książka, zarówno w wyglądzie jak i treści. Mam ogromny sentyment do Serii Owocowej, bo dzięki niej zaczęłam poznawać twórczość Pani Kasi :)

    OdpowiedzUsuń
  9. już od dawna mam tę książkę na półce ,ale jakoś nie mogę się zmusić do jej lektury :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. 'Poziomkę' znam, 'Powrót' czeka w kolejce do czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chodzę wokół tego cyklu już jakiś czas, myślę, że by się spodobał mojej mamie i siostrze, a i ja bym z chęcią poczytała. Muszę się za tym zakręcić na wakacjach :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie ma jak to odpowiednie rozpoczęcie lata :D
    Chyba sama się niedługo za nią zabiorę bo już od dawna "za mną chodzi" :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie ruszę "Powrotu do Poziomki" przed pierwszą częścią, ale i tak dzięki, że mi o tej serii przypomniałaś.Panią Michalak znam już na wylot, ale niestety ciągle tylko z recenzji znajomych blogerów.

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)