piątek, 20 lipca 2012

Rozliczenia z przeszłością

Wakacje, chociaż spędzane w domu to w dalszym ciągu są wakacje. A więc i lektury takie bardziej lekkie sobie wybieram - troszkę kryminału, jakieś czytadełko babskie, coś do śmiechu, normalka... A najlepiej jak książeczka jest taka wielofunkcyjna - znaczy się łączy ze sobą wszystkie te cechy. I taką właśnie książkę przeczytałam dzisiaj.

Olga Rudnicka to młoda pisarka o której pierwszy raz usłyszałam przy okazji ubiegłorocznego hitu pt. "Natalii 5" a książka "Martwe Jezioro" o której chcę kilka słów napisać to jej literacki debiut, który światło dzienne ujrzał w 2008 roku.

Beata Rostowska jest młodą niezależną kobietą, pracuje w firmie konsultingowej, ma najlepszą przyjaciółkę Ulę z którą wspólnie wynajmuje mieszkanie i która koniecznie chce ją wyswatać ze swoim bratem Jackiem. Tymczasem Beacie ani w głowie amory - przez przypadek odkryła, że człowiek, którego przez całe życie uważała za swojego ojca z całą pewnością nim nie jest. Ponieważ z rodziną nigdy nie była zbyt blisko, rodzice nawet w dzieciństwie się nią zbytnio nie przejmowali, a od dwóch lat zupełnie zerwali ze sobą kontakt Beata postanawia znaleźć swojego prawdziwego tatę lub nawet obydwoje rodziców, bo dopuszcza możliwość, że została adoptowana. Wynajęty detektyw odkrywa przed nią jednak jeszcze bardziej szokującą prawdę...

Tymczasem rodzina przypomina sobie o istnieniu Beaty i zaskoczona dziewczyna otrzymuje zaproszenie na ślub młodszej siostry Ani. Początkowo nie chce jechać, ale później dochodzi do wniosku, że wizyta w rodzinnym domu może stać się okazją do wyjaśnienia tajemnic z przeszłości.

Już na miejscu dociera do niej, że zaproszenie nie było bezinteresowne, a tajemnic i niedomówień przybywa...

"Martwe Jezioro" to dobra książka - no może bez fajerwerków, ale trzeba pamiętać, że to debiut powieściowy młodej dziewczyny - w chwili premiery autorka miała 20 lat. Niezły pomysł, przemyślana kompozycja, kilku ciekawie zarysowanych bohaterów to zdecydowanie atuty tej książki. Co prawda od razu wiadomo kto jest "dobry" a kto "zły", ale takie czarno-białe podziały trafiają się nawet najlepszym. Na plus historii trzeba też dodać niebanalne zakończenie - na takie wyjaśnienie rodzinnych tajemnic w życiu bym nie wpadła. 
Autorka nie mnoży pobocznych wątków, pisze prostym językiem co sprawia, że książkę czyta się może nie z zachwytem, ale z przyjemnością.

Porównując "Martwe Jezioro" z "Nataliami" widać drogę jaką autorka przebyła w ciągu tych kilku zaledwie lat. I to cieszy oraz napawa optymizmem na przyszłość, że jeszcze nie jeden raz Olga Rudnicka zaskoczy nas swoją pomysłowością i poczuciem humoru.

A i na koniec dodam, że książka doczekała się kontynuacji pt. "Czy ten rudy kot to pies?" 

7 komentarzy:

  1. Również należę do grona oczarowanych powieścią "Natalii 5", więc w inną powieść autorki też się zaopatrzyłam :) Na razie jest to "Lilith" ale i po "Martwe jezioro" sięgnę na pewno. Zapowiada się dobre czytadło z wątkiem tajemnicy, w sam raz na lato :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie spotkałam się jeszcze z tą autorką:),ciekawa recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam autorkę. Młoda a naprawdę ciekawie pisze. Interesująca fabuła i niezły styl. Dobrze się czyta.Mnie bajbardziej wciągnęła "Lilith"

    OdpowiedzUsuń
  4. Kojarzy mi się, że jej ostatniej powieści też zarzuciłam oczywistość pewnych wyborów - od razu było wiadomo kto "zły", a kto "dobry", więc pewne rzeczy się nie zmieniają ;) Niemniej, czytałam "Natalii 5" i "Cichego wielbiciela", które każą mi uważać Rudnicką za naprawdę ciekawą autorkę. Być może wrócę do jej pierwszych książek, choć boję się pewnego rozczarowania - jak słusznie zauważasz, autorka przez te lata przeszła dosyć długą drogę i rozwinęła się w dobrym kierunku, więc - siłą rzeczy - pierwsze powieści muszą być słabsze od nowszych.

    Ale zobaczymy, fabuła zapowiada się intrygująco :)

    OdpowiedzUsuń
  5. planuję zapoznać się z twórczością autorki i mam nadzieję, że w końcu któraś z jej książek wpadnie mi w ręce
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Z każdą kolejną książką autorka rozwija się, ale i pierwsze historie są ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niedawno też ją sobie upolowałam (uwielbiam Allegro!), teraz pewnie trochę poleży... ale przyjdzie taki dzień ;)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)