piątek, 10 sierpnia 2012

Lektury małoletniej Ani - odc. 5

Kolejna wyprawa w przeszłość - tym razem sprowokowana książeczką czytaną z Piotrusiem, bo staram się aby i on poznał najpiękniejsze książki mojego dzieciństwa.

Frances Hodgson Burnett to brytyjska pisarka urodzona w 1849 roku w Manchesterze. W wieku 16 lat wyemigrowała do Stanów Zjednoczonych, w których mieszkała do końca życia - zmarła w 1924 roku w Plandome w stanie Nowy Jork.

Była autorką opowiadań i powieści dla dorosłych, ale największą popularność i nieśmiertelną sławę przyniosły jej książki dla dzieci. Napisała ich kilkanaście, większość była w różnych okresach wydawana w Polsce, natomiast do dzisiaj na bibliotecznych półkach znajdują  się właściwie tylko trzy - "Mały lord", "Mała księżniczka" i "Tajemniczy ogród".
Wszystkie one były adaptowane na potrzeby teatru, filmu a nawet musicalu, tłumaczono je na wiele języków i na stałe wpisały się do kanonu literatury dziecięcej.

"Mały lord" to historia siedmioletniego Cedryka mieszkającego wraz z matką w Nowym Jorku. Pewnego dnia okazuje się, że na skutek kilku nieszczęśliwych wypadków chłopczyk staje się jedynym spadkobiercą tytułu hrabiowskiego należącego do jego dziadka ze strony ojca. Aby objąć dziedzictwo musi udać się do Anglii i zamieszkać z dziadkiem - starym, zgorzkniałym, schorowanym arystokratą. Sytuację komplikuje fakt, że dziadek nienawidzi matki chłopca, uważa, że podstępem wdarła się do szlacheckiej rodziny i zabrania jej przekroczenia progu swojego domu - ma ona zamieszkać w niewielkim domku w sąsiedztwie  hrabiowskiego zamku a synek będzie ją mógł odwiedzać.
Mały chłopiec, swoją dobrocią, miłością i szlachetnością szybko podbija serca zamkowej służby i okolicznych dzierżawców, a i stary hrabia nie potrafi się oprzeć jego urokowi...

Bohaterką "Małej księżniczki" jest siedmioletnia Sara Crewe, umieszczona przez ojca w londyńskiej pensji dla dziewcząt kierowanej przez pannę Marię Minchin. Panna Minchin wiedząc, że kapitan Ralf Crewe jest człowiekiem szalenie bogatym traktuje małą Sarę z  niezwykłą pobłażliwością i spełnia wszystkie jej zachcianki. Kiedy Sara kończy 11 lat okazuje się, że ojciec dziewczynki umarł a majątek przepadł - dziewczynka  z dnia na dzień zostaje zdegradowana do roli służącej, musi ciężko pracować na swoje utrzymanie, mieszka w nędznej izdebce na poddaszu i bardzo często chodzi głodna i przemarznięta. Jednak Sara nie załamuje się tak drastyczną odmianą swojego losu w czym pomaga jej bogata wyobraźnia oraz przyjaciółki: pensjonarki - Ermengarda i Lotka, służąca Rózia a także oswojony szczur Melchizedek.

Jednak najpopularniejszą książką tej autorki jest chyba "Tajemniczy ogród", a to za sprawą nastrojowej ekranizacji z 1993 roku, którą reżyserowała Agnieszka Holland a także z tego powodu, że jest to lektura szkolna...

Mary Lennox to urodzona i wychowana w Indiach 10-latka, której rodzice umierają w czasie epidemii. Dziewczynka zostaje wysłana do Anglii, gdzie ma zamieszkać w domu nieznanego jej wuja. Jak się okazuje krewny większość czasu spędza w podróżach i dziewczynka przebywa praktycznie sama w wielkim domu. Rozpieszczona i samolubna Mary musi się przyzwyczaić do zwyczajów panujących w starym domu. Idzie jej to z trudem, ale wszystko się zmienia kiedy zaprzyjaźnia się z wiejskim chłopcem Dickiem oraz dokonuje dwóch niesamowitych odkryć - pierwsze z nich to zaniedbany, ogrodzony wysokim murem różany ogród a drugim jest jej kuzyn Colin, chory chłopiec zamknięty w jednym z licznych pokojów ogromnego domu. 
Mary, Dick i Colin, już we trójkę przeżywają niezapomniane lato w tajemniczym ogrodzie...

Bohaterami tych książek są dzieci, które muszą stawić czoła poważnym problemom, pod ciężarem których zdarza sie polec dorosłym. Jednak Cedryk, Sara i Mary nie poddają się, zwyciężają przeciwności i mają przy tym zbawienny wpływ na swoje otoczenie. Cedryk i Sara to wręcz anioły w postaci dzieci, bohaterowie bez wad i co tu dużo mówić mało rzeczywiści. Oczywiście czytając o spotykających ich nieszczęściach płakałam rzewnymi łzami (szczególnie nad Sarą) i nie było ważne, że doskonale wiem jak się książka skończy. Mój egzemplarz "Małej księżniczki" wchłonął tyle łez, że wyglądał jak podtopiony...
Zupełnie inaczej ma się sprawa z Mary Lennox - początkowo to taki, używając dosadnego określenia,  "rozwydrzony bachor". Jak się jednak czytelnik może przekonać Mary jest mądrą i wrażliwą dziewczynką, wystarczyło tylko trochę uwagi, którą poświeciła jej Marta, jedna ze służących, która mając kilkoro młodszego rodzeństwa potrafiła trafić do bardzo samotnego i nieszczęśliwego w gruncie rzeczy dziecka. I własnie Mary, ze swoimi wadami i nawykami jest bohaterką na wskroś prawdziwą, z którą młody czytelnik może się identyfikować.

Ale jakby nie było - te trzy powieści Francis Hodgson Burnett to żelazny repertuar dla dzieciaków w wieku 8-12 lat. 
A i dla tych starszych też;)

23 komentarze:

  1. Zdecydowanie Tajemniczy ogród najlepszy - właśnie dlatego że Mary nie jest lalką, tylko ma charakterek. Niestety i Mały lord (zwłaszcza), i Księżniczka zawierają chwyty rodem z Mniszkówny:P Co nie znaczy, że ich nie lubię, ale ja lubię i Mniszkównę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z Mniszkówny to tylko "Trędowatą" czytałam, chociaż większość jej książek w domu jest - czyli wszystko przede mną.
      I nie powiem, nie najgorzej się czytało:)

      Piotrkowi właśnie "Małego lorda" czytam - podoba się, chociaż bez brawury.
      Ale u mojego dziecka nic na razie nie jest w stanie przebić "Narnii".

      Usuń
    2. Nie no, nie wpajaj dziecku niewłaściwych wzorców osobowych:) Nie jestem fanem Narni, ale chyba też bym wolał od Cedryka w koronkowym kołnierzyku:P

      Usuń
    3. W życiu bym się nie odważyła mojemu synowi zaproponować koronkowego kołnierzyka;)
      Ale poza brakiem wyczucia w kwestii mody męskiej Cedryk był dobry miły, wrażliwy, grzeczny...

      Usuń
    4. Przemądrzały i irytujący:)) Nie, jakoś nigdy się nie mogłem do niego przekonać. To już Sara lepsza.

      Usuń
    5. Przemądrzały? Jak dla mnie to strasznie naiwny i miejscami głupiutki;0)

      Usuń
    6. No może to faktycznie nienajlepsze słowo.

      Usuń
  2. Jakoś tak dzieciństwo upłynęło mi bez znajomości Tajemniczego ogrodu. Filmu też nie oglądałam. A jest to książka do której mnie coś ciągnie (chyba ten tytuł zwiastujący, że będzie tajemniczo i pięknie). Chciałam czytać dzieciom, ale moi siostrzeńcy nie wykazali zainteresowania, więc muszę wypożyczyć jakaś małą dziewczynkę, aby było komu poczytać, bo sama sobie- stara baba- to chyba nie bardzo :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale czytanie książek dla dzieci odmładza duchem:)

      Usuń
    2. Ano w takim razie przerzucam się na książki dla dzieci, choć niektórzy znajomi twierdzą, że ja jeszcze nie dorosłam :)

      Usuń
  3. Ja tam pewnie sentymentalna, łzawa i "miętka" jestem, ale zdecydowanie wolę "Małą księżniczkę" i "Małego lorda" od "Tajemniczego ogrodu". Te dwie pierwsze książki uwielbiałam całe moje dzieciństwo, a nawet część młodości i do dzisiaj mam do nich olbrzymi sentyment! Cudownie się je czytało, zresztą znam je prawie na pamięć ;)

    Guciamal - bluźnisz :P Albo ja jestem dziwną dorosłą, bo nie mam problemu z czytaniem sobie książek dla dzieci ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jako nieletnia też wolałam "Małą księżniczkę":)
      A ostatnio przy meblowaniu regału znalazłam ją w którejś szafie, z sentymentu zaczęłam podczytywać i zaś się pobeczałam nad nią, co ogromnie przestraszyło mojego 5-letniego siostrzeńca - zrobił raban na cały dom, że ciocia siedzi na podłodze i płacze...

      Usuń
    2. O proszę :D Czyli jest szansa, że jak sięgnę po nową wesję mojej zaczytanej księżniczki (dostałam w ubiegłym roku od biblionetkowego Mikołaja!), to skończę podobnie :D

      Usuń
  4. Małego Lorda nie znam, ale pozostałe dwie oczywiście że tak :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale mi zrobiłaś przyjemność pisząc o F.H. Burnett! Uwielbiałam ją w dzieciństwie;) Duże wrażenie zrobiła na mnie też króciutka "Kraina błękitnych kwiatów";)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Tajemniczy ogród" jakoś nigdy mi się nie podobał, "Mały lord" był fajny, ale nic szczególnego, ale "Małą księżniczkę" kocham! A może raczej kochałam, bo dawno jej nie czytałam :) Najlepsza książka z dzieciństwa :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Niesamowite powieści, które przypominają mi dom rodzinny, w którym chowałam się z książką, zamiast odrabiać lekcje :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiałam w dzieciństwie "Tajemniczy ogród" i "Mała książniczkę", ale "Mały lord" chyba mi umknął bo nie pamiętam czy czytałam...

    OdpowiedzUsuń
  9. Najpierw był "Tajemniczy ogród", a później "Mała księżniczka", obie mają swoje specjalne miejsce na półce do tej pory :)

    OdpowiedzUsuń
  10. "Małego lorda" nigdy nie czytałam. Muszę nadrobić kiedyś te zaległości. Za to "Małą księżniczkę" czytałam setki razy i należy do grupy moich ulubionych książek dla dzieci zaraz obok Dzieci z Bullerbyn do których też mam słabość :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rzeczywiście, Mary jest z całej tej trójki najprawdziwsza (i aż przyjemnie się śledzi, jak poprzez zabawę, zainteresowania i przyjaźń leczy się ze swojego egoizmu). Tylko czy to nie było tak, że pozostałe dwie książki były napisane w czasach, kiedy lektury dla dzieci miały przede wszystkim wychowywać ("nie rusz, Andziu, tego kwiatka...")? Może dlatego ich bohaterowie są tacy wyidealizowani?

    OdpowiedzUsuń
  12. ja musze kuzynce mojego K. wypożyczyć te ksiązki

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)