Na jutro w kilkunastu polskich miastach zaplanowane jest głośne czytanie naszego eposu narodowego, mianowicie "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza. Akcja odbywa się według pomysłodawców w dwusetną rocznicę wydarzeń opisywanych w poemacie - tu na samym początku mamy nieścisłość - 10 ksiąg opowiada o wydarzeniach lata 1811 roku natomiast dopiero dwie ostatnie toczą się wiosną 1812 roku, czyli ten wrzesień 2012 to żadna rocznica jest...
Ale nie czepiajmy się szczegółów, bo pomysł zacny jest - zobaczymy jak będzie z jego wykonaniem:)
Jako, że jutro sobota, czyli dzień wolny od zajęć lekcyjnych w moim gimnazjum takowe czytanie miało miejsce dzisiaj, za co chwała moim koleżankom polonistkom, które przekonały resztę nauczycieli do zbiorowej lektury. Czytanie odbywało się w klasach, bo spęd ogólnoszkolny prędko by się wymknął spod kontroli a nad klasą jest człowiek w stanie zapanować;) I tak przez 5 lekcji szkoła rozbrzmiewała trzynastozgłoskowcem w mniej lub bardziej profesjonalnym wykonaniu, część młodzieży słuchała, część robiła samolociki, niektórzy udawali, że ich nie ma, żeby tylko nie dostąpić zaszczytu bycia lektorem a inni przysypiali w kąciku w błogim zadowoleniu, że oto bezstresowo mija matematyka, fizyka, angielski (wybrać właściwe) i nie dość, że nie pytają to jeszcze nic nie będzie zadane:)
Cóż nie jestem naiwna i nie wierzę, że nagle połowa moich uczniów zapłonie ogniem nieprzemijającej miłości w stosunku do wieszcza Adama i jego najsłynniejszego dzieła, ale jeśli chociaż kilkoro pokusi się o przeczytanie poematu w całości to już będzie ogromny sukces...
Przy okazji tak sobie pomyślałam o sensowności tego typu działań - czy to rzeczywiście wpłynie na kogoś, zachęci w jakiś sposób, skłoni do przemyśleń czy tylko będzie kolejną rozdmuchaną akcją. Pamiętam, na ubiegłorocznych krakowskich Targach Książki miała być zrealizowany podobny projekt z czytaniem Miłosza bodajże. I co? Ano nic... Ja w każdym razie zupełnie nie wyłapałam tej chwili z prozaicznego powodu - zerowe nagłośnienie... W sensie technicznym, bo medialnie to i owszem nagłośnione było. I nawet później z niejakim zdziwieniem czytałam sprawozdania jak to się akcja wspaniale udała...
Jako że bardzo lubię "Pana Tadeusza" i dosyć często do niego wracam mam nadzieję, że plany uda się zrealizować. Czego organizatorom serdecznie życzę:)
Oj, może jestem zramolały, ale uwielbiam "Pana Tadeusza"!
OdpowiedzUsuńA "XIII Księgę" też będą czytać?
OdpowiedzUsuń;-)
Jak się przeciągnie do późnych godzin nocnych to kto wie...
UsuńTeż jestem zramolała, uwielbiam Pana Tadeusza, a im starsza jestem, tym więcej rozumiem. Myślę, że do takich lektur trzeba dorosnąć. Wiele trzeba też samemu przeżyć. Płakałam jak mops czytając słowa:
OdpowiedzUsuń"O tem że dumać na paryskim bruku,
Przynosząc z miasta uszy pełne stuku,
Przeklęstw i kłamstwa, niewczesnych zamiarów,
Za poznych żalów, potępieńczych swarów!
kiedy sama się na paryskim bruku znalazłam...
Bo to mądra książka jest. Jeden z moich ulubionych cytatów brzmi:
Usuń"Szabel nam nie zabraknie, szlachta na koń wsiędzie,
Ja z synowcem na czele i jakoś to będzie"
Jak myśmy się nic przez te 200 lat nie zmienili...
Oj, my się absolutnie nie zmieniamy. Fraszki Kochanowskiego są na to najlepszym dowodem:)
UsuńPamiętam, jak ś. p. Eligiusz Szymanis na jednym ze swoich wykładów, już po tym, jak zaskoczył mnie stwierdzeniem, że coś takiego jak polski romantyzm w ogóle nie istniało, stwierdził jeszcze, że "Pana Tadeusza" powinni czytać studenci polonistyki, a nie uczniowie gimnazjum czy liceum.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym bezwzględnie.
Istnieje dla mnie coś takiego jak literatura, nazwijmy ją, elitarna i tenże utwór Mickiewicza do niej właśnie należy.
Nie każda książka jest dla każdego, a czytanie wieszcza pomiędzy fruwającymi samolocikami uważam za profanację.
Więc akcja chyba mi się nie podoba.
Kto ma odkryć Mickiewicza, sam to zrobi - prędzej czy później.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńja już tak bardzo PRL-u nie pamiętam, więc idea mi się podoba, zwłaszcza że akurat jakiś czas temu wróciłam do tej lektury. i owszem, inaczej ją teraz rozumiem, bardziej się delektuję ;)
OdpowiedzUsuńa skoro tu są ludzie, co lubią książki, to zapraszam do mnie na niespodziankę: http://wiecej-slonca.blogspot.com/2012/09/rocznicowe-ksiazkowe-candy.html?showComment=1347054528482#c5737916164129780621
Myślę,że do miłości do Pana Tadeusza trzeba dojrzeć.Nie pałałam do niego sympatią gdy byłam w szkole przeczytałam,bo musiałam.Natomiast po trzydziestce,jako dorosła osoba usiadłam,przeczytałam i pokochałam!
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jest to wspaniały pomysł na zapoznanie ludzi z dziełem Mickiewicza. Książkę nie raz interpretowałam na lekcjach języka polskiego, ale to nie oddaje powagi tej książki. Któregoś dnia muszę sama usiąść i w zaciszu doczytać książkę do końca. ;)
OdpowiedzUsuńPiękno Pana Tadeusza przemówiło do mnie dopiero kiedy obejrzałam ekranizację. Przemówiło na tyle, że z własnej i nieprzymuszonej woli wróciłam do lektury. Natomiast co do akcyjności tego typu przedsięwzięć jestem nastawiona sceptycznie, jeśli jedna nauczycielka wpadłaby na taki pomysł i zrobiono to kameralnie, w odpowiednim otoczeniu mogłoby to być ciekawe przeżycie, jeśli nie dla wszystkich, nie większości, to choć kilkorga uczniów, a taka masówka rozdmuchana dla potrzeb mass mediów ... ktoś zbierze pochwały, komuś uścisną dłoń, a większość uczniów zamiast polubić może znielubić Mickiewicza. Bo do tego pisarza trzeba dojrzeć, a nie każdy dojrzewa w liceum, czy gimnazjum.
OdpowiedzUsuńMoże i ja poczytam. A co!:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie czytałam i jeśli nie będę zmuszona to nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuń