Wiosną 1915 roku transatlantyk "Lusitania" po raz kolejny płynął ze Stanów Zjednoczonych do Wielkiej Brytanii - niestety nie dotarł do portu przeznaczenia. 7 maja 1915 roku około godziny 15-tej statek został trafiony torpedą wystrzeloną z niemieckiej łodzi podwodnej i zatonął wraz z większością pasażerów u wybrzeży Irlandii. Wśród ofiar był Henry Wyley, właściciel jednej z największych nowojorskich galerii sztuki - płynął do Europy w poszukiwaniu niewielkiej lecz niezwykle cennej statuetki przedstawiającej jedną z trzech mitycznych Mojr, bogiń przeznaczenia. Henry posiadał już jeden z posążków i jego marzeniem było skompletować wszystkie trzy - niestety śmierć pokrzyżowała jego plany...
"Lusitanią" płynął również Felix Greenfield, drobny złodziejaszek, który na kilka minut przed katastrofą włamał sie do kajuty Wyleya i ukradł wykonaną ze srebra figurkę. Felix miał więcej szczęścia niż Henry, przeżył katastrofę, porzucił złodziejski fach, osiadł w Irlandii, ożenił się z miejscową dziewczyną a swoim potomkom pozostawił w spadku historię swojego życia oraz posążek greckiej boginii.
Wiele lat później, w 2002 roku figurka zostaje skradziona po raz kolejny przez Anitę Gaye, kolekcjonerkę i właścicielkę galerii. Prawnukowie Feliksa Greenfielda nie zamierzają dać za wygraną i planują jak odzyskać cenny artefakt a także rozpoczynają poszukiwania pozostałych posążków. Tropy prowadzą do Helsinek, Pragi, Nowego Jorku i Irlandii, młodzi Sullivanowie poczatkowo nie do końca zdają sobie sprawę z tego jak niebezpieczną kobietą jest Anita a kiedy udaje im się dotrzeć do potomków osób, które na początku XX wieku były właścicielami trzech statuetek rozpoczyna sie wyścig z czasem - kto pierwszy dotrze do poszukiwanych dzieł sztuki?
Malachi, Gedeon i Rebeka Sullivanowie przy okazji pogoni za boginiami losu ocierają się o śmierć, podejmują decyzje które zaważą nie tylko na ich życiu a wreszcie spotykają swoje własne przeznaczenie...
Nora Roberts to niekwestionowana współczesna królowa romansu sensacyjnego. "Trzy boginie" są świetnym przykładem tego gatunku - mamy "czarny charakter" w postaci Anity Gaye, kobiety, która nie cofnie się przed niczym aby tylko spełnić swoje cele. Sullivanowie i ich przyjaciele to z kolei bohaterowie pozytywni chociaż nie kryształowi, mają swoje wady, zdarza im się minąć z prawdą czy popełnić czyn naganny, ale w ostatecznym rozrachunku stoją po stronie dobra i sprawiedliwości. Jak to w romansach przeważnie bywa bohaterowie są młodzi, piękni, inteligentni a ich droga do szczęścia najeżona jest rozmaitymi przeszkodami, które udaje się pokonać i wreszcie zatonąć w silnych męskich ramionach (to Rebeka) lub przytulić do serca tę Jedyną (co z radością czynią Malachi i Gedeon).
Książkę czyta się niemal jednym tchem, Nora Roberts stworzyła po raz kolejny ciekawych bohaterów i wciągającą fabułę. Na plus autorce trzeba też zaliczyć oszczędność jeśli chodzi o sceny erotyczne - są oczywiście, ale stanowią dopełnienie a nie zasadniczą część książki.
Całkiem nieźle znam twórczość Nory Roberts (jeśli chodzi o romanse to czytuję właściwie tylko dwie autorki - Mary Balogh i panią Roberts właśnie) i jak dotąd najwyżej oceniam "Niebo Montany". I jeżeli któraś z innych powieści miałaby szansę konkurować z "Niebem" to byłyby to właśnie "Trzy boginie"...
Ja wczoraj w empiku zakupiłem sobie ksiązkę Nory Roberts i nie jest to romans. Zaryzykowałem, mimo że to "koronkowa" seria. Początek rozpoczął się ciekawie, co będzie dalej...zobaczymy :-)
OdpowiedzUsuńNo zachęcająco zachęcająco:D
OdpowiedzUsuńJedna z ciekawszych ksiażek tej autorki :)
OdpowiedzUsuńNie sięgam po książki Pani Roberts - było kilka, które mnie zawiodły. Twoja recenzja jest na tyle interesująca, że chyba najwyższy czas dać drugą szansę tej autorce.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna książka, miło ją wspominam. Z całą pewnością twórczości Roberts będę się przyglądać częściej :). Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńCzytuję książki Nory Roberts i nie wszystkie mnie zachwyciły. Czuje, że tym razem będzie idealnie :)
OdpowiedzUsuńTez bardzo lubię Roberts, ale nie da się jej czytać ciągiem, kilka powieści pod rząd, bo wtedy widać, że autorka leci schematem. Ale postaci zawsze są ciekawie i nietuzinkowo nakreślone. "Niebo Montany" to też moja ulubiona powieść z dorobku autorki, poza tym bardzo podobał mi się cykl "Irlandzka trylogia".
OdpowiedzUsuńMam "trzy boginie", ale czekają na swoją kolej ;) Też uważam, że Norki nie da się czytać ciągiem ;) Ja mam sporo jej książek, ale czytam partiami :) Mam większą frajdę i hmmm mogę cieszyć z lektury ;)
OdpowiedzUsuńRomans i przygoda, do tego spawnie napisane, czego chcieć więcej od lekkiej lektury :)
OdpowiedzUsuńO kurcze!
OdpowiedzUsuńMuszę jak najszybciej się za nią zabrać. Skoro mówisz, że jest na równi rewelacyjna jak moja ulubiona powieść, to ja Ci wierzę!