czwartek, 21 marca 2013

Przeczytane <-> obejrzane: My, dzieci z Dworca ZOO.

Nie raz i nie dwa razy zdarzyło mi się trafić na gorące dyskusje - co lepsze: Książka czy jej filmowa wersja? Jest też całkiem sporo książek, których nie czytałam a znam tylko ekranizację i staram się  dotrzeć do ich pierwowzorów literackich. Ale jest i tak, że czytałam książkę i chcę sobie skonfrontować swoje wyobrażenie o danej pozycji z wizją speców od srebrnego ekranu. 
I tak przyszedł mi do głowy pomysł na cykl "Przeczytane <-> obejrzane" czyli moje subiektywne porównanie świata książki i filmu. Daruję sobie może tę najbardziej oczywistą oczywistość, czyli ekranizację lektur szkolnych, a skupię się na tych filmach i książkach, które mnie osobiście w jakiś sposób zachwyciły, poruszyły czy... zniesmaczyły.

Na pierwszy ogień pójdzie historia Christiane F. "My, dzieci z Dworca ZOO" sfilmowana w 1981 roku przez niemieckiego reżysera Uli Edela. 
Autobiograficzną opowieść nastoletniej narkomanki przeczytałam jakieś 10 lat temu. Nie powiem, wstrząsnęła mną ta lektura bardzo, do dzisiaj pamiętam co bardziej drastyczne momenty.
Pochodząca z rozbitej rodziny 12 letnia Christiane wchodzi w krąg osób uzależnionych od narkotyków. Zaczyna okazyjnie palić haszysz, później sięga po mocniejsze używki, takie jak LSD, valium a wreszcie zaczyna brać heroinę. Na efekty nie trzeba było długo czekać - szybko przychodzi uzależnienie, najważniejszym celem staje się zdobycie pieniędzy na kolejną dawkę narkotyku. 14-letnia Christiane zostaje prostytutką - na klientów czeka w okolicach tytułowego dworca.

Książka jest zapisem rozmów, jakie z Christiane oraz innymi narkomanami prowadzili dwaj dziennikarze - Kai Herrmann i Horst Rieck. Planowany na 2 godziny wywiad rozrósł się do 2 miesięcy, a zamiast artykułu powstała książka mówiąca o problemie nasilającej się na początku lat 70-tych narkomanii wśród dzieci i młodzieży.
Historia opowiadana jest w narracji pierwszoosobowej i ma to ogromny wpływ na odbiór książki. Christiane opowiada o swoich przyjaciołach, których już nie ma wśród żywych, którzy odeszli z przedawkowania lub odebrali sobie życie, opowiada o próbach zerwania z nałogiem i powrotach do starych przyzwyczajeń, o uczuciu do Detlefa, o powolnym staczaniu się, utracie godności i szacunku do samej siebie. Co znamienne, Christiane opowiada o sobie i o swoim życiu w sposób beznamiętny, niemal wyprany z emocji, tak jakby relacjonowała jakieś nieistotne wydarzenia a nie swoją tragiczną historię. I paradoksalnie, takie podejście do tematu wzbudza w czytelniku ogromne emocje - złość, żal, ale i współczucie. To jedna z tych książek obok których nie można przejść obojętnie.

Chociaż film powstał niemal w tym samym czasie co książka i w Polsce można go było obejrzeć też już dosyć dawno, to ja zapoznałam się z nim dopiero w ubiegłym tygodniu - i to tylko dlatego, że miała go oglądać moja klasa, a ja, znając książkę, wolałam wiedzieć jak wygląda jej filmowa wersja.
Uważam, że film jest dobrze zrobiony (chociaż zdecydowanie mniej drastyczny niż książka) - ponad dwie godziny projekcji mija nie wiadomo kiedy. Nastrój dodatkowo potęguje muzyka, której autorem był David Bowie, ulubiony artysta Christiane.
Na uznanie zasługuje również grająca główną rolę piętnastoletnia Natja Brunckhorst, która w bardzo sugestywny sposób przedstawiła zmiany jakie zachodziły w jej bohaterce - od niewinnej, wrażliwej dziewczynki do zdesperowanej narkomanki, gotowej na wszystko aby tylko zdobyć kilkanaście marek na kolejną działkę.

Tak jak wspomniałam film po raz pierwszy obejrzałam w ubiegłym tygodniu, a dwa dni temu oglądałam go po raz drugi, tym razem z moimi uczniami. Początkowo miałam pewne obawy jak przyjmą tę historię, ale w większości wykazali się ogromną dojrzałością. Pomimo, że są bardzo rozgadani i często trudno ich opanować, przez większość filmu siedzieli w absolutnej ciszy. Na najbliższej lekcji wychowawczej planuję z nimi omówić ten film, ale po kilku uwagach jakie usłyszałam po wyjściu z sali filmowej wnioskuję, że seans spełnił swoje zadanie.

Nie jestem prorokiem i nie potrafię przewidzieć czy kiedyś, w przyszłości, nie dadzą się omamić złudnej wolności i szczęściu jaki mają ponoć dawać narkotyki - mam nadzieję, że nie. W każdym razie ja ze swojej strony staram się robić jak najwięcej, żeby ich uchronić przed losem Christiane, Detlefa, Axela, Babsi i innych...

23 komentarze:

  1. Książkę czytałam bardzo dawno temu, ale do tej pory ją bardzo dobrze pamiętam, zrobiła ona na mnie spore wrażenie! Nie da się jej tak po prostu zapomnieć. Film widziałam, ale średnio go pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo film nie jest tak przejmujący jak książka - nie zapada tak w pamięć.

      Usuń
  2. Oglądałam film, ale i czytałam książkę. Poruszająca i brutalna rzeczywistość...

    OdpowiedzUsuń
  3. Film oglądałam jako kilkunastolatka, potem sięgnęłam po książkę, ale wersja papierowa zrobiła na mnie większe wrazenie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film siłą rzeczy nie mógł oddać nastroju książki - wiele spraw złagodzono dla potrzeb filmu.

      Usuń
  4. z książka i filmem zapoznałam się kilka dobrych lat temu, jeszcze kiedy chodziłam do liceum i pamiętam, że wstrząsnęła mną ta historia, co ciekawe u mnie w szkole panowała "moda" na tę książkę i nawet Ci, którzy nigdy nic nie czytali, pochłaniali tę książkę w mgnieniu oka i polecali innym także musi być w niej coś wartościowego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta, jak piszesz, "moda" co jakiś czas powraca - oby tylko czytający wyciągnęli z niej jakieś wnioski.

      Usuń
  5. Książkę czytałam, ale nie wiedziałam , że jest też film.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pamiętam i film i książkę i uważam, ze naprawdę ważnym jest aby młodzi ludzie zapoznali się i z jednym i z drugim... może ich czegoś nauczy, a z pewnością dotrze do nich taki a nie inny sposób opowieści. Naprawdę ciekawe jest to, że "historia" ma już kilka lat a nadal jest uniwersalna i na czasie...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam nadzieję, że film dał do myślenia moim dzieciakom i zostanie im w pamięci.

      Usuń
  7. Wielokrotnie czytałam tę książkę. Pierwszy raz już bardzo, bardzo dawno temu. Ta historia wstrząsnęła mną. Widziałam też film, ale w tym przypadku książka zrobi większe wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Do dziś pamiętam z jakim przerażeniem czytałam tę książkę, matko, chyba z kilkanaście lat temu. Dała mi i to porządnie, do myślenia. I sądzę, w jakimś stopniu, uchroniła przed głupotami. Filmu nie oglądałam, ale to dobry pomysł, mam nadzieję, że zapamiętam i zaserwuję moim dziewczynom (Marysi i Joasi, która urodzi się w maju :-) ) jak już będą w odpowiednim wieku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze trochę czasu przed Twoimi dziewczynkami:)

      Usuń
  9. Nawet nie wiedziałam, że istnieje film, muszę kiedyś zobaczyć. Książkę czytałam dwa razy, ostanio parę lat temu,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Film nie robi takiego wrażenia jak książka, ale zdecydowanie warto zobaczyć.

      Usuń
  10. Książka wywarła na mnie ogromne wrażenie, czytając byłam właśnie w wieku głównej bohaterki. Film również świetny, główna rola naprawdę dobrze zagrana, warto obejrzeć nawet jeśli film nie przekazuje wszystkich szczegółów i emocji tak, jak zrobiła to książka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem pod wrażeniem tej dziewczynki, która gra główną, bardzo trudną, rolę.

      Usuń
  11. Książkę czytałam jeszcze w liceum i to kilkukrotnie. Nie można przejść obok niej obojętnie - zmusza do myślenia. Filmu nie oglądała, ale chętnie to zmienię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze swej strony zachęcam do obejrzenia filmu.

      Usuń
  12. Też mam na swoim blogu coś w rodzaju takiego cyklu, jak przeczytam jakąś książkę i wiem, że została zekranizowana to piszę i o filmie, i o książce w jednym poście :)
    Jak na razie tylko oglądałam ten film, za książkę jakoś się nigdy nie zabrałam, ale mam w planach.

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)