czwartek, 12 września 2013

Obejrzane <-> przeczytane: Wakacje z duchami

Kilka miesięcy temu ZwL ogłosił na swoim blogu plebiscyt celem którego było stworzenie listy ulubionych książek młodzieżowych z lat PRL-u. Głosowanie cieszyło się dużym zainteresowaniem i po jego zakończeniu powstała całkiem pokaźna lista książek, którą można obejrzeć TUTAJ. Kiedy przeglądałam autorów i tytuły ich powieści dotarło do mnie, że chociaż dorastałam w tamtym okresie i zawsze dużo czytałam to wielu powieści nie znam. Więcej, jest kilku popularnych autorów z którymi nigdy nie miałam przyjemności się spotkać...
Jednym z takich pisarzy jest ulubieniec większości moich rówieśników, czyli Adam Bahdaj. Co może wydać się dziwne - nie czytałam jego książek, ale wcale nieźle znam ich treść. Jak to możliwe? Cóż, większość z nich została zekranizowana...

W ramach nadrabiania przeróżnych czytelniczych zaległości zapodałam sobie jeden z hitów, które wyszły spod pióra pana Bahdaja, czyli "Wakacje z duchami".
Akcja powieści dzieje się w latach 60-tych, gdzieś na Ziemiach Odzyskanych, w okolicy Zielonej Góry. Na wakacje do leśniczówki przyjeżdża trzech chłopców z Warszawy - Perełka, Paragon i Mandżaro. Las, jezioro, dużo swobody to istny raj dla miejskich chłopaków. Do pełni szczęścia brakuje tylko jakiejś niesamowitej przygody, najlepiej z kryminalnym podtekstem. I oto jak na zawołanie w ruinach zamku usytuowanego na pobliskim wzgórzu zaczyna straszyć, a we wsi (i w samej leśniczówce też) pojawia się kilka podejrzanych osób...
Kto oglądał ten wie jakie jest rozwiązanie zagadki, kto nie oglądał niech sięgnie po książkę, bo niewiele, ale jednak się różni od telewizyjnej wersji.  

Książka nie jest specjalnie obszerna, więc jej lektura zbyt  wiele czasu nie zajęła, ale po jej zakończeniu zaczęłam wspominać własne wakacyjne przygody i doszłam do wniosku, że dorastałam  ciężkich czasach (stan wojenny, kartki na wszystko, puste sklepy,itd.), bez komputera, gier wideo czy wypasionych zabawek, ale moje dzieciństwo było o wiele weselsze niż to które jest udziałem mojego dziecka... Mieliśmy po pierwsze więcej swobody - zbieraliśmy się (często kilkanaścioro dzieciaków) na jednym podwórzu i razem spędzaliśmy czas, nikt nam nie kazał co kilka minut myć rąk, truskawki czy agrest jadło się prosto z krzaka, wystarczyło kawałek placu, dwa patyki i sznurek i można było grać w siatkówkę, podrapane kolana i łokcie czy kolekcja różnokolorowych sińców po rowerowych szaleństwach nie były nawet warte uwagi - można by jeszcze długo wymieniać. Byliśmy bardziej samodzielni, pomysłowi, niedostatki sprzętu nadrabiane były wyobraźnią. Ja byłam aktywną harcerką, więc lato związane było z trzytygodniowym wypadem gdzieś w Polskę - dzięki harcerskim obozom byłam pierwszy raz nad morzem, poznałam Warmię i Mazury, okolice Wrocławia, Pieniny i Beskidy. Oprócz atrakcji turystycznych taki obóz to była całkiem niezła szkoła życia - nie było mamy i taty, a wszystko, od rozbicia namiotu, poprzez pranie i przygotowywanie posiłków, na rozsądnym gospodarowaniu gotówką kończąc trzeba było robić samemu. Ech, to se ne vrati...

"Wakacje z duchami" mogą dla współczesnych dzieciaków już trochę trącić myszką, ale jako wywoływacz wspomnień u trochę starszych wiekiem osób doskonale się sprawdzą. Powieść nie jest nazbyt dydaktyczna, a jej bohaterowie nie są wcale idealnymi nastolatkami. To zwyczajni chłopcy, mający masę pomysłów, często działający pod wpływem impulsu, ale gdy sytuacja tego wymaga starają się postępować odpowiedzialnie.
Historia opowiedziana jest ciekawie, bohaterowie nie mają patentu na nieomylność i chociaż wiadomo, że wszystko musi się dobrze skończyć to niejednokrotnie wpadają w poważne kłopoty. Warto sięgnąć po tę książkę tak samo jak po inne, które stworzył Adam Bahdaj.
Ja w każdym razie chętnie zapoznam się z kolejnymi tomami tego autora.

14 komentarzy:

  1. Jedna z ulubionych lektur dzieciństwa... I przy okazji dopiero teraz zobaczyłam okładkę - bo w domu mieliśmy jakiś wyszargany egzemplarz z kawałkiem okładki. Najwidoczniej wcześniej też się ktoś zaczytywał :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale okładki są różne na różnych wydaniach - w mojej szkolnej bibliotece są coś ze cztery rodzaje:)

      Usuń
  2. Przyznam, że żałuję tego, iż nie czytałam tamtych książek, które obrazują również moje dzieciństwo przełomu lat 80 i 90. Najwyższa pora to nadrobić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytanie takich książek to świetny zabieg odmładzający:)

      Usuń
  3. Piszesz ekranizacja Bahdaja, a mnie przed oczami staje małoletni Henryk Gołębiewski. Piszesz "Wakacje z duchami", a ja wrzeszczę "Przebacz mi, BRUNHILDO!!!" :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, bo ja wywrzaskuję to samo:P

      Usuń
    2. No właśnie - ja też mam w oczach Henia jako Paragona;)
      I powiem Wam, że szukałam w książce sceny z rzeczonym okrzykiem, a tu buła... Ni ma Brunhildy:(

      Usuń
    3. Bo Brunia jest wyłącznie serialowa:)) Ale przyznam, że też jej w książce szukałem.

      Usuń
  4. Jako dziecko czytałam wszystkie książki Bahdaja, które wpadły mi w ręce:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety nie, ale postaram się to nadrobić:)

      Usuń
  5. Jejku jak ja uwielbiałam Bahdaja i jego "Wakacje z duchami":) Fajnie, że mi o tym przypomniałaś.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedna z moich najukochańszych książek nieco późniejszego dzieciństwa. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Moja ulubiona książka z dzieciństwa i serial również, oj przeczytałabym znowu :)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)