wtorek, 22 marca 2016

Kto finansował działalność króla Kazimierza Wielkiego?

Kazimierz Wielki wybitnym władcą był - tę prawdę wszyscy nauczyciele historii wciskają w głowy swoich uczniów. Budował zamki, istniejące już miasta otaczał murami, hurtowo zakładał nowe, lokował wsie na prawie magdeburskim, założył Akademię Krakowską - jego sukcesy można by jeszcze długo wymieniać. Wszyscy podziwiają rozmach ostatniego Piasta na polskim tronie i tylko nieliczni zastanawiają się skąd król miał środki na finansowanie swoich pomysłów.

I takie właśnie pytanie stawia swoim uczniom niejaki pan Cebula, jeden z bohaterów serii książek Grażyny Bąkiewicz pod wspólnym tytułem "Ale historia...". Kilka miesięcy temu pisałam o pierwszym tomie poświęconym Mieszkowi I ("Mieszko, ty Wikingu"), a dzisiaj przyszła kolej na Kazimierza Wielkiego. 
Książeczka nosi tytuł "Kazimierzu skąd ta forsa?" a jej narratorką jest Zuzka, koleżanka Aleksa, którego poznali czytelnicy tomiku poświęconego Mieszkowi. 

Zuzka żyje w przyszłości, a ponieważ dzięki specjalnym szkolnym ławkom dzieciaki mogą się przenosić w czasie, to lekcje historii często odbywają się "w terenie". Tak było i tym razem - Zuzka i jej koledzy przenoszą się do czternastowiecznej Polski, aby zbadać źródła finansowania rozbudowy kraju dokonanej przez króla Kazimierza.

Dzieciaki trafiają do Gniezna w którym właśnie budowana jest nowa gotycka katedra, a następnie ruszają w stronę Krakowa, aby w stolicy znaleźć odpowiedź na zadane przez nauczyciela pytanie. W czasie drogi spotykają ich rozmaite, często niebezpieczne, przygody, a napotykani ludzie udzielają im informacji na temat życia w ówczesnej Polsce. Z tych informacji wyłania się przy okazji obraz władcy, który ma niebywały talent do interesów, a przez racjonalne gospodarowanie posiadanymi zasobami oraz długofalowe planowanie pomnaża pieniądze w skarbcu. 

"Kazimierzu, skąd ta forsa?" to świetnie pomyślana i napisana historia. Zderzenie współczesnych dzieciaków ze średniowieczna rzeczywistością, ich pomysłowość i poczucie humoru sprawiają, że czyta się tę książeczkę niemal jednym tchem. Autorka taktownie milczy na temat moralności króla Kazimierza (wszak to historia dla dzieci), stosuje pewne uproszczenia (z tego samego powodu) ale w przystępny sposób objaśnia zawiłości średniowiecznej rzeczywistości. Doskonałe uzupełnienie tekstu stanowią ilustracje Artura Nowickiego, który w zabawny sposób potrafi przedstawić nawet pracę... kata. Dodam, że jego mini komiksy, chociaż skierowane do młodego czytelnika mają ukryte przesłanie, którego znaczenie wyłapie dorosła osoba - tak więc, pomimo iż docelowymi czytelnikami są dzieciaki w wieku 10-13 lat, i dorosły powinien się dobrze bawić czytając tę książkę.

Serdecznie polecam, a na koniec mały przykład tego co znajdziemy w książce


3 komentarze:

  1. Można by pracę napisać o wpływie romansów Kazika Wielkiego na rozwój budowli sakralnych w Polsce za jego panowania :S Książka świetna!

    OdpowiedzUsuń
  2. O nie, nie dla mnie! Zdecydowanie! Nie lubię tego czasu w naszej historii ;)


    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie ;)
    http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja wiem skąd :)
    I nic dziwnego, że dzięki głowie do interesów i owej forsie ukuło sie powiedzenie: "Zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną".

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)