Mój ty świecie... Wychodzi na to, ze umarłam medialnie a teraz nastąpi zmartwychwstanie ;)
A zmartwychwstanie następuje na rzecz niejakiej "Trójki e-pik", dawnego pomysłu Sardegny, któren to pomysł też ożył w tym miesiacu po dosyc długiej hibernacji.
W ramach tejże "Trójki" należało przeczytać trzy książki z określonymi motywami - duchy, góry, smieszny kryminał. Oczywiście każdy motyw osobno, chociaż jakby się ktoś uparł to może udałoby się zmieścić wszystko w jednym dziele.
Pomimo rozlicznych obowiązków udało mi się wybrane lektury przeczytać. i to nie byle gdzie, bo w samym Zakopanem gdzie przebywałam w czasie ferii w charakterze wychowawcy na kolonii. Zeby nie było - nie zaniedbywałam swoich obowiązków w czasie dnia. Natomiast po 22-giej, kiedy moje chłopaczyska powinny teoretycznie słodko spać w łóżeczkach siadałam sobie pod lampeczką na korytarzu (tak żeby widzieć wszystkie drzwi do pokojów) i czytałam, często do późnych godzin nocnych, tzn. do czasu kiedy moi panowie znudzeni i zdenerwowani moim okrucieństwem (bo przecież na kolonii najfajniejsze rzeczy dzieją się w godzinach nocnych) szli wreszcie spać...
"Za stare grzechy" Izabelli Frączyk to pierwszy tom cyklu "Śnieżna grań" opowiadającego o rodzinie Stachowiaków prowadzącej na Podhalu rodzinny biznes turystyczno-wypoczynkowy. Rodzina składa się z mamy i dwójki dorosłych dzieci, bowiem ojciec rodziny zginął kilka lat wcześniej w nieszczęśliwym wypadku. Firma składa się z pensjonatu, restauracji, stoku narciarskiego z wyciągiem, wypożyczalni sprzętu oraz szkółki narciarskiej. Biznesem gastronomicznym zarządza mama, syn Edek odpowiada za stok i wyciąg natomiast córka Lola zajmuje się szkoleniem przyszłych narciarzy oraz wypożyczalnią. Do rodziny należy jeszcze stryj Józek oraz Mania ośmioletnia córeczka Loli.
Główną bohaterką tego tomu jest Lola, która z jednej strony musi się uporać z przeszłością, a konkretnie z tatusiem Mani, o którego dziewczynka zaczyna coraz natarczywiej się dopytywać, a z drugiej strony zadecydować co zrobić z nową całkiem obiecującą znajomością z pewnym polsko-austriackim biznesmenem.
Książkę czyta się bez bólu, ale jakaś wybitna literatura to niestety nie jest... Akcja jest przewidywalna, postacie bohaterów też, jak to mówi moje dziecko "mocne 2 na 10". widziałam, że wyszedł już drugi tom, jak będę miała dużo czasu to może sięgnę, ale przymusu nie czuję.
Nora Roberts to uznana marka i chociaż romansów nie czytuję jakoś namiętnie to akurat jej książki mi się podobają.
"Noc na bagnach Luizjany" to historia osadzona w starej posiadłości leżącej na obrzeżach Nowego Orleanu. Posiadłość ma nieciekawą opinię, od wielu lat nikt w niej nie mieszka, a wszyscy kolejni właściciele nie wytrzymują tu dłużej niż kilka tygodni. Teraz tę posiadłość kupuje prawnik z Bostonu Declan Fitzpatrick, który właśnie zerwał z narzeczoną i postanowił zacząć nowe życie jak najdalej od rodzinnego miasta. Szybko dowiaduje się, że przed stu laty rozegrała się tu wielki dramat - dwóch braci zginęło w tragicznych okolicznościach a żona jednego z nich zniknęła zostawiając maleńką córeczkę.
Declan poznaje Angelinę, w prostej linii potomkinię tamtego rodu. Szybko też orientuje się, że w swoim nowym domu nie jest sam - słyszy płacz dziecka, ma wizje i czuje czyjąś wrogą obecność. A babcia Angeliny mieszkająca nieopodal posiadłości w chatce na bagnach utrzymuje, że Declan zjawił się tu nieprzypadkowo...
Chociaż od początku wiadomo, ze powieść zakończy se happy endem czyta się ją z przyjemnością. Tak przy okazji - okazuje się, że ta powieść Nory Roberts ma swoją filmową wersję , całkiem zresztą udaną.
Nieodżałowanej pamięci Chmielewska Joanna to jedna z moich ukochanych autorek, przeczytałam już niemal wszystko co wyszło spod jej ręki. Jedną z nieprzeczytanych dotąd powieści była "Tajemnica", jak to zwykle u tej pisarki kryminał z dużą dawką humoru.
Rzecz dzieje się na przełomie lat 80-tych i 90-tych. Joanna, jak to zwykle ona, wplątuje się w kryminalną aferę. Początkowo wydaje się, że afer jest kilka - narkotyki, handel brylantami wreszcie oszustwa w kasynie. W tle majaczy się jeszcze porwanie dziecka oraz seria nieszczęśliwych wypadków, których ofiarami są osoby związane nawet pośrednio z wymienionymi wyżej procederami. Joanna w towarzystwie swojego przyjaciela Gucia stara się dojść o co właściwie chodzi w tym wszystkim. Po raz chyba pierwszy nie ufa swojej ukochanej milicji, która zresztą zdążyła się już przekwalifikować na policję, bo okazuje się, ze w aferę wplątani są również przedstawiciele służb mundurowych.
Historia jest w porządku, jak to u Chmielewskiej humor słowny i sytuacyjny na całkiem niezłym poziomie, jak ktoś nie zna to może warto poznać.
Nora Roberts to uznana marka i chociaż romansów nie czytuję jakoś namiętnie to akurat jej książki mi się podobają.
"Noc na bagnach Luizjany" to historia osadzona w starej posiadłości leżącej na obrzeżach Nowego Orleanu. Posiadłość ma nieciekawą opinię, od wielu lat nikt w niej nie mieszka, a wszyscy kolejni właściciele nie wytrzymują tu dłużej niż kilka tygodni. Teraz tę posiadłość kupuje prawnik z Bostonu Declan Fitzpatrick, który właśnie zerwał z narzeczoną i postanowił zacząć nowe życie jak najdalej od rodzinnego miasta. Szybko dowiaduje się, że przed stu laty rozegrała się tu wielki dramat - dwóch braci zginęło w tragicznych okolicznościach a żona jednego z nich zniknęła zostawiając maleńką córeczkę.
Declan poznaje Angelinę, w prostej linii potomkinię tamtego rodu. Szybko też orientuje się, że w swoim nowym domu nie jest sam - słyszy płacz dziecka, ma wizje i czuje czyjąś wrogą obecność. A babcia Angeliny mieszkająca nieopodal posiadłości w chatce na bagnach utrzymuje, że Declan zjawił się tu nieprzypadkowo...
Chociaż od początku wiadomo, ze powieść zakończy se happy endem czyta się ją z przyjemnością. Tak przy okazji - okazuje się, że ta powieść Nory Roberts ma swoją filmową wersję , całkiem zresztą udaną.
Nieodżałowanej pamięci Chmielewska Joanna to jedna z moich ukochanych autorek, przeczytałam już niemal wszystko co wyszło spod jej ręki. Jedną z nieprzeczytanych dotąd powieści była "Tajemnica", jak to zwykle u tej pisarki kryminał z dużą dawką humoru.
Rzecz dzieje się na przełomie lat 80-tych i 90-tych. Joanna, jak to zwykle ona, wplątuje się w kryminalną aferę. Początkowo wydaje się, że afer jest kilka - narkotyki, handel brylantami wreszcie oszustwa w kasynie. W tle majaczy się jeszcze porwanie dziecka oraz seria nieszczęśliwych wypadków, których ofiarami są osoby związane nawet pośrednio z wymienionymi wyżej procederami. Joanna w towarzystwie swojego przyjaciela Gucia stara się dojść o co właściwie chodzi w tym wszystkim. Po raz chyba pierwszy nie ufa swojej ukochanej milicji, która zresztą zdążyła się już przekwalifikować na policję, bo okazuje się, ze w aferę wplątani są również przedstawiciele służb mundurowych.
Historia jest w porządku, jak to u Chmielewskiej humor słowny i sytuacyjny na całkiem niezłym poziomie, jak ktoś nie zna to może warto poznać.
I mój blog za sprawą trójki e-pik mam nadzieję ulegnie ożywieniu.....
OdpowiedzUsuńStyczeń się powiódł.....
Mnie też Trójka zmobilizowała blogowo ;-)
OdpowiedzUsuń