wtorek, 26 listopada 2013

Obcy we własnym kraju

Z czym kojarzy się przeciętnemu Polakowi przeciętny Japończyk?
Gdyby przeprowadzić sondę uliczną na ten temat to najprawdopodobniej powstałby obraz człowieka żywiącego się tylko sushi, w przerwach popijającego sake, mieszkającego w hotelu kapsułkowym, jeżdżącego autem nafaszerowanym najnowocześniejszą elektroniką, zaczytującego się w powieściach Haruki Murakamiego. I to by było na tyle. Tymczasem osoby, którym zdarzyło się mieszkać tam przez dłuższy czas zżymają się słysząc te stereotypy, w których, jak to w stereotypach, nie ma zbyt dużo prawdy. Niektórzy wielbiciele kraju kwitnącej wiśni posuwają się do tego, że chwytają za pióro i piszą książki w których rozprawiają się z mitami krążącymi na temat Japonii i Japończyków. Jedną z takich osób jest Marcin Bruczkowski - informatyk, pisarz, perkusista, autor czterech książek o Dalekim Wschodzie. Kilka tygodni temu ukazała się jego najnowsza książka "Powrót niedoskonały" której akcja toczy się co prawda w Polsce, ale cały czas w tle widoczna jest Japonia.

Robert Brakat, bohater najnowszej powieści Marcina Bruczkowskiego wyjechał w 1986 roku na studia do Japonii i pozostał tam przez następne kilkanaście lat. Później jeszcze spędził pięć lat w Singapurze i wreszcie wczesną wiosną 2005 roku wrócił do ojczyzny. Tylko, że po tych prawie dwudziestu latach jest to całkiem inny kraj, w którym Robert czuje się jak cudzoziemiec, a niekiedy wręcz jak kosmita.

W kilka dni po swoim powrocie przypadkiem trafia pod most Łazienkowski i, ku swojemu zdumieniu, spotyka tam mieszkającego w niewielkim namiociku Japończyka. Powodowany impulsem Robert zaprasza go do siebie, a Hattori, choć nieco zaambarasowany, przyjmuje zaproszenie. I tak oto młody Japończyk staje się przewodnikiem Roberta po współczesnej Polsce i Polakach. Poznaje go ze swoimi przyjaciółmi, którzy, z jakichś tylko sobie wiadomych powodów, otaczają reemigranta dyskretną, ale stałą opieką.
Dla Roberta niemal wszystko jest niezrozumiałe - w mieszkaniu posiada kilka kompletów narzędzi oraz drabin po ekipach remontowych, które po rozpoczęciu pracy rozpłynęły się gdzieś w niebycie; pani w ZUS-ie żąda od niego jakiegoś pesla i omal nie dostaje zawału słysząc, że petent nie ma pojęcia o co jej chodzi; próby wyrobienia sobie polskich dokumentów (dowód osobisty musiał zdać na posterunku MO przed wyjazdem za granicę) bez których nie ma się co starać o pracę (że o kupnie telefonu komórkowego nie wspomnę), nie przynoszą większych efektów; niemal co noc ktoś kradnie wycieraczki u jego samochodu, a jakby tego było mało kontener w którym przesłał z Singapuru do Polski cały swój majątek zaginął gdzieś w bezkresie Oceanu Indyjskiego...
Co jednak sprawia mu największe trudności to przyzwyczajenie się do panujących w Polsce zwyczajów. Od tych typowo domowych (np. goście chodzą w butach po mieszkaniu - rzecz w Japonii nie do pomyślenia), poprzez niekulturalne zachowanie niektórych rodaków w miejscach publicznych, na niezdrowej atmosferze w firmie w której Robertowi udaje się w końcu znaleźć pracę.

Robert Brakat jest obcy we własnym kraju - wyjeżdżał w całkiem innej rzeczywistości, przez kilkanaście lat Polska zmieniła się niemal całkowicie: ustrój, gospodarka, normy społeczno-obyczajowe, nawet język -  bohater zakłada sobie coś w rodzaju słownika współczesnej polszczyzny, w którym notuje nowe słowa, albo stare z nowym znaczeniem, tytuły kultowych filmów i książek z ostatnich lat oraz nazwiska, które wszyscy znają (słowniczek zamieszczony jest na końcu książki).
To niezrozumienie własnej ojczyzny wywołuje w Robercie ogromną frustrację, a z drugiej strony (co jest raczej zrozumiałe) mężczyzna gloryfikuje Japonię i panujące w niej stosunki. Nie bierze pod uwagę tego, że ową Japonię opuścił już kilka lat temu, więc pewnie i tam zaszły jakieś zmiany, a poza tym czas i odległość zatarły mniej przyjemne wspomnienia a pozostawiły tylko te dobre.
Co musi się stać, aby bohater wreszcie się zdecydował gdzie tak naprawdę jest jego miejsce na ziemi?

Pisząc o tej książce warto wspomnieć o dosyć szczególnej konstrukcji utworu. Otóż rzeczywistość przeplata się tu z sennymi marzeniami Roberta, które stanowią swego rodzaju przejścia pomiędzy kolejnymi wydarzeniami - autor użył tu używanej w japońskiej literaturze konwencji, która bazuje na łączeniu tych dwóch światów, ich wzajemnemu przenikaniu. Przeżyte wydarzenia mają wpływ na to co bohater widzi we śnie, a z kolei sny w symboliczny sposób informują o tym co może się zdarzyć.

Uważam, że "Powrót niedoskonały" to książka, która powinna budzić w czytelniku pytania o własną tożsamość, o to co w życiu jest ważne, która pod nieco żartobliwą maską kryje gorzką prawdę o naszych narodowych kompleksach i  braku wiary w siebie, w której możemy się oglądać jak w krzywym zwierciadle. Aczkolwiek zapewniam, że niejednokrotnie uśmiech zagości na waszych twarzach drodzy czytelnicy, bowiem zderzenie Roberta Brakata z polską rzeczywistością biurowo urzędniczą jest odmalowane z niezwykle sugestywny i ironiczny sposób.

Zachęcam i życzę miłej lektury:) 

4 komentarze:

  1. Chętnie przeczytam, czytałam poprzednie powieści tego autora i sama zastanawiałam się nad tym, jak odnalazłby się po powrocie do Polski...

    OdpowiedzUsuń
  2. "Otóż rzeczywistość przeplata się tu z sennymi marzeniami ...". Dziękuję, nie skorzystam :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam pisarza, ale może kiedyś go poznam. Już sam tytuł tej pozycji zachęca do sięgnięcia po nią.

    OdpowiedzUsuń
  4. O, muszę dodać do mojej listy książek, które muszę kupić jak będę w Polsce. Bardzo ciekawi mnie ten temat, bo pomimo tego, ze jedynie kilka lat nie mieszkam w Polsce i w miarę regularnie ja odwiedzam to i tak nie zawsze sie odnajduje w "nowej" rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)