Wiele dzieci (w tym moje własne) twierdzi, że nie lubi szkoły. Jeśli jednak podrążyć temat okazuje się, że sama szkoła jest w porządku, bo zawsze dzieje się tam coś ciekawego, a niechęć uczniów budzi konieczność siedzenia na lekcjach i odrabianie zadań domowych...
Takie też zdanie na temat szkoły ma dziesięcioletni Kajtek, bohater powieści "Zeszyt z aniołami", która to książka jest debiutem pisarskim Moniki Madejek.
Kajtek jest uczniem czwartej klasy, ma dwójkę młodszego rodzeństwa, troje najbliższych przyjaciół, zapracowanych rodziców i babcię, która choć mieszka w innym mieście to ma ogromny wpływ na całą rodzinę.
Historia rozpoczyna się w poniedziałek 18 kwietnia, kiedy to wychowawczyni a zarazem nauczycielka języka polskiego zadaje klasie Kajtka nietypowe zadanie - otóż uczniowie mają prowadzić przez dwa miesiące dziennik i opisywać w nim szczerze własne przeżycia i przemyślenia. Jako, że jest to niezwykle intymna tematyka pani nie będzie sprawdzać co napisali, a na koniec roku uczniowie sami ocenią swoją pracę.
I tak oto możemy śledzić dzień po dniu kronikę dwóch miesięcy z życia Kajtka, jego rodziny i przyjaciół. A jest o czym pisać...
Po pierwsze babcia, która kończy właśnie 65 lat postanawia zrobić coś szalonego. Jeszcze nie wie co to będzie, ale cała rodzina z drżeniem serca oczekuje co wymyśli starsza pani. Po drugie klasa Kajtka przygotowuje inscenizację "Kopciuszka" na Dzień Matki i im bliżej daty premiery tym atmosfera robi się coraz bardziej nerwowa. Po trzecie mama, która prowadzi kącik kulinarny w lokalnej gazecie, ma trochę kłopotów w pracy i dzieciaki starają się jej jakoś pomóc. To tylko kilka problemów, którymi żyje Kajtek i jego bliscy w ciągu tych dwóch miesięcy ale jest jeszcze kilka innych mniej lub bardziej ważnych spraw, tak, że materiału do dziennika jest całkiem sporo.
Kajtek i jego przyjaciele to zwyczajne dzieciaki - raczej grzeczne, choć miewają czasem zwariowane pomysły. Ale powiedzcie sami, nigdy nie korciło was aby polatać na miotle jak Harry Potter? A może zdarzyło się zrobić coś, co wydawało się dobrym uczynkiem, a w końcu okazało się totalną klapą? I przyznajcie uczciwie, nie byliście ciekawi jak działa gaśnica proszkowa? No właśnie, każdy z nas ma na sumieniu przynajmniej kilka takich nie do końca przemyślanych postępków...
Książka pisana jest o dzieciach i dla dzieci, ale bardzo ważni są w niej również dorośli - rodzina Kajtka, sąsiedzi, pani wychowawczyni. To bardzo zróżnicowane grono, raczej miłe, chociaż zdarzają się wyjątki. To ważne, bo często się zdarza, że autorzy książek dla dzieci idealizują dorosłych, którzy mają stanowić niedościgły wzór dla młodego pokolenia. Tymczasem dziecko to niezwykle krytyczny obserwator świata i takiż czytelnik, więc pisząc dla takiego odbiorcy trzeba jak najbliżej trzymać się rzeczywistości. Oczywiście należy negatywnemu bohaterowi dać szansę na poprawę, ale nie wolno wmawiać dziecku, że wszyscy dorośli to wzory do naśladowania.
Osobnym tematem jest babcia Kajtka - była tancerka, od lat na emeryturze postanawia coś zrobić z własnym życiem. Jak to zwykle bywa najlepiej dogaduje się z wnukiem i to jego pierwszego wprowadza w swoje plany, a dopiero w dalszej kolejności informuje o swoich pomysłach córkę i zięcia. Babcia jest nieco apodyktyczna, trochę samolubna, jeśli trzeba to przebiegła, ale w krytycznych chwilach rodzina może na nią liczyć.
Powieść Moniki Madejek to ciepła, pełna humoru historia dla dzieci w wieku 10-12 lat, aczkolwiek ja czytałam ją z ośmiolatkiem i obydwoje świetnie się przy niej bawiliśmy. Miejmy nadzieję, że jeszcze kiedyś będziemy mogli przeczytać kolejne książki tej autorki.
A gdyby ktoś z Was był zainteresowany to na blogu Asymaki jest wywiad z autorką oraz konkurs, w którym można wygrać tę sympatyczną książkę.
A gdyby ktoś z Was był zainteresowany to na blogu Asymaki jest wywiad z autorką oraz konkurs, w którym można wygrać tę sympatyczną książkę.
Bardzo, bardzo dziękuję:)
OdpowiedzUsuńAniu, bardzo, bardzo dziękuję za dodany link :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)