Prawie każdy mały chłopiec marzy o tym, żeby w dorosłym życiu nosić mundur - żołnierza, strażaka albo policjanta. Te marzenia u większości co prawda nie wytrzymują próby czasu, jednak co roku kilkuset młodych ludzi zakłada policyjny uniform.
Ostatnie ćwierć wieku to okres gruntownych zmian w naszym państwie, nic więc dziwnego, że reformy nie ominęły również organów ścigania. Od działań czysto formalnych (chociażby zmiana nazwy z milicji na policję), poprzez zmiany kadrowe, na sprzęcie i procedurach kończąc - przechodziła policja (a śmiem twierdzić, że nadal przechodzi) dogłębną reformę swoich struktur. Zmiany te wymuszone były początkowo przemianami polityczno-społecznymi zachodzącymi w Polsce ale szybko nałożyły się na to nowe problemy z którymi peerelowska milicja nie miała do czynienia - przestępczość zorganizowana, narkotyki, wymuszenia a w ostatnim okresie również terroryzm.
Krzysztof Liedel o byciu policjantem marzył od zawsze, a kiedy zdał maturę postanowił marzenie przekuć w rzeczywistość. Był rok 1989 - Okrągły Stół, pierwsze wolne wybory i początek nowej, wolnej Polski. Swoją karierę rozpoczął w Łodzi, na tzw. unitarce, a kiedy zakończył okres szkolenia wylądował w sekcji kryminalnej Komendy Miejskiej w Pionkach. Kolejnymi etapami jego policyjnej kariery stała się praca w wydziałach kryminalnych w Lublinie i Puławach, aż wreszcie na kilka lat został wykładowcą w Centrum Szkolenia Policji w Legionowie. W 2004 roku otrzymał propozycję pracy w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych, gdzie współtworzył, a następnie kierował Wydziałem ds. Przeciwdziałania Zagrożeniom Terrorystycznym. Aktualnie jest wykładowcą uniwersyteckim oraz ekspertem do spraw zwalczania terroryzmu - odpowiadał m.in. za bezpieczeństwo w czasie Euro 2012.
Swoje doświadczenia z policyjnej oraz ministerialnej pracy zawarł w książce pt. "Gliniarz", którą napisał we współpracy z Marcinem Ciszewskim, pisarzem, autorem kilku książek sensacyjno-fantastycznych.
"Gliniarz" o opowieść o pracy współczesnej policji, na którą w większości składa się żmudna praca biurowa, pisanie niezliczonej ilości raportów, budowanie bazy danych a od czasu do czasu trafi się jakaś spektakularna akcja. Jako, że autor większość swojej służby odbywał we wschodnich rejonach Polski to siłą rzeczy jednym z wiodących tematów jest rosyjska mafia - na terenie naszego kraju operują liczne grupy przestępcze zza naszej wschodniej granicy, często współpracujące z polskimi przestępcami. Innym tematem poruszanym w książce są nasze rodzime grupy przestępcze, jakże często związane z władzami na różnym szczeblu - ich nietykalność to szczególnie frustrujący aspekt policyjnej pracy.
W "Gliniarzu" znajdzie czytelnik opis kilku szczególnie widowiskowych policyjnych akcji ale również przeczyta o zabawnych aspektach tej pracy - jak choćby historię o grupie, która chciała wymusić haracz na właścicielu baru usytuowanego na terenie... Centrum Szkolenia Policji w Legionowie.
Książka napisana jest prostym, niemal potocznym językiem. Sporo w niej wulgaryzmów, ale trudno wymagać od przestępców aby posługiwali się literacką polszczyzną, a policjanci również używają słownictwa zrozumiałego dla swoich przeciwników. Co wrażliwsze ucho może razić ten żargon, ale stanowi on niestety nieodłączny element tej pracy. Sporo jest również w tekście wyrażeń z gwary środowiskowej, niektóre z nich (chociażby "psiarnia", "kark" czy "borowik") trafiły do potocznej polszczyzny, ale znaczenie niektórych było dla mnie nie do końca jasne (no, bo co wspólnego z policją ma np. "pokemon"?) - na szczęście na końcu książki zamieszczono "Słownik policyjnej polszczyzny", który pomaga zrozumieć o co chodzi w tekście.
Książka Liedla i Ciszewskiego to doskonała lektura dla osób zainteresowanych realiami policyjnej pracy, a niekoniecznie związanych z organami ścigania. Chociaż myślę, że koledzy po fachu bohatera tej książki, też znajdą w niej coś ciekawego dla siebie - chociażby powód do snucia wspomnień z własnej służby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)