Prywatna Szkoła dla Chłopców im. św. Oswalda to placówka z tradycjami. Co roku w jej murach pobiera naukę około tysiąca chłopców w wieku 12 - 18 lat. Kompleks składa się z kilku budynków, boisk do uprawiania różnych sportów oraz terenów zielonych. Kadra profesorska jest bardzo zróżnicowana pod względem wieku, a od kilku lat do pracy przyjmowane są również kobiety.
Właśnie rozpoczyna się kolejny jesienny semestr, który ma przynieść szkole ogromne zmiany. Po pierwsze do grona profesorskiego przybywa pięć nowych osób - czterech mężczyzn i kobieta; po drugie - szkoła ma pewne kłopoty finansowe i albo trzeba będzie sprzedać część terenu, albo podnieść czesne; po trzecie zmieniono przydział części sal i uczący łaciny Roy Straitley musi oddać swój gabinet germanistom; po czwarte, i to właśnie budzi największy niepokój pracowników, pod koniec semestru będzie przeprowadzona wizytacja kuratoryjna.
Bardzo szybko okazuje się jednak, że te wszystkie problemy muszą ustąpić miejsca poważniejszej sprawie - w szkole pojawiła się osoba, która zrobi wszystko aby zniszczyć Świętego Oswalda. Kilka drobnych incydentów zostaje zlekceważonych, ale ktoś, kto używa pseudonimu "Kret" dopiero się rozgrzewa i tylko szuka okazji, aby uderzyć.
Wiele wskazuje na to, że działalność Kreta związana jest z tragedią, która miała miejsce w szkole przed piętnastu laty.
Joanne Harris to brytyjska pisarka, najbardziej chyba znana jako autorka bestsellerowej "Czekolady". Moje osobiste spotkania z jej twórczością zamykały się jak dotąd w trzech tytułach - wspomniana już "Czekolada", jej kontynuacja pt. "Rubinowe czółenka" oraz "Jeżynowe wino". Dwie pierwsze podobały mi się bardzo, natomiast trzecia nieszczególnie... Wszystkie te książki przepełnione były magią, miłością do kuchni i radością życia, więc biorąc do ręki "Dżentelmenów i graczy" spodziewałam się czegoś podobnego - powieści obyczajowej w której specjały wyczarowane rękami niezwykłej kucharki będą miały wpływ na losy bohaterów.
Tymczasem już po kilku stronach widać, że jest to powieść zupełnie niepodobna do tych wyżej wymienionych. Brak tu czarów, kulinaria ograniczają się do herbaty pitej w zaciszu pokoju nauczycielskiego, a o radości życia to już całkiem trzeba zapomnieć.
"Dżentelmeni i gracze" to powieść obyczajowa z wątkiem sensacyjno - kryminalnym. Narracja prowadzona jest dwutorowo - wydarzenia współczesne obserwujemy oczami Straitley'a, natomiast tajemniczy Kret snuje wspomnienia sprzed lat, kiedy miał pierwszy kontakt ze Świętym Oswaldem. Powoli, krok po kroku poznajemy losy dziecka szkolnego portiera, którego największym i zupełnie nieosiągalnym marzeniem była nauka w tej właśnie szkole; dziecka, które przekracza kolejne niewidzialne granice i wślizguje się w zamknięty szkolny światek; dziecka niezwykle samotnego i wyobcowanego, szukającego przyjaźni i akceptacji.
Chociaż akcję powieści napędza działalność Kreta, to jednak najważniejszą postacią pozostaje stary łacinnik. Pracuje w szkole już ponad 30 lat, ma swoje przyzwyczajenia i słabostki, ale jest lubiany i szanowany przez uczniów. To ktoś o kim mówi się "urodzony nauczyciel". Dla Straitley'a najważniejsi są jego chłopcy - pamięta wszystkich swoich uczniów, jego dom to właściwie galeria fotografii na których utrwalone zostały kolejne roczniki wychowanków, zdarza mu się czasem osłaniać autorów różnych szkolnych psikusów przed karzącą ręką dyrekcji. Jeśli chodzi o stosunki z pozostałymi nauczycielami to nie łączy go z nimi jakaś szczególna więź, kilka osób lubi, wobec większości zachowuje się poprawnie ale chłodno, z kilkoma (szczególnie z szefem germanistów) pozostaje w stałym konflikcie. Cechuje go jednak ogromna lojalność - kiedy atmosfera w szkole zaczyna gęstnieć nie daje się ponieść zbiorowej panice i nie odwraca się od kolegi, pomimo, że dowody jego winy wydają się być niepodważalne.
"Dżentelmeni i gracze" przypominali mi miejscami powieści Agathy Christie - specyficzna atmosfera starej szkoły, gdzie czas jakby się zatrzymał, budowanie napięcia, nieuchwytny przestępca to tylko niektóre cechy wspólne tej powieści z dziełami królowej kryminału, jednak od razu chcę zapewnić, że książka nie jest w żadnym wypadku naśladownictwem. Jeśli nawet Joanne Harris czerpała inspirację z powieści Agathy Christie to nie robiła tego nachalnie, a powieść jest ciekawa, oryginalna i warto poświęcić czas na jej lekturę.
Cieszę się, że mimo tego, iż spodziewałaś się zupełnie innej książki, fabuła przypadła Ci do gustu. Muszę przyznać, że o książce słyszę pierwszy raz i skutecznie mnie do niej zachęciłaś. Będę musiała się za nią rozejrzeć. Tajemnice szkół zawsze są intrygujące, ciekawe co też kryje ta!
OdpowiedzUsuńCzytałam kilka lat temu i mimo że książka była ciekawa i oryginalna, to miałam mieszane uczucia i jednak średnio przypadła mi do gustu. Męczyła mnie atmosfera tej książki i jakoś ciężko było mi przez nią przebrnąć. Przyznam, że Twoja recenzja jest pierwszą na jaką natknęłam się na blogach książkowych, potwierdza to fakt, że jest to jednak nieznana książka.
OdpowiedzUsuń