poniedziałek, 24 sierpnia 2015

To co najważniejsze - przyjaźń i marzenia

Jakie książki lubią czytać najmłodsi? Mój syn na tak postawione pytanie zawsze odpowiadał: "Takie, gdzie cały czas coś się dzieje. I jeszcze, żeby czary były...". (Te czary to chyba jakiś syndrom pokolenia Harrego Pottera, którego notabene uwielbiam, bo jakoś ze swojego dzieciństwa ich za bardzo nie kojarzę poza baśniami.) 
Wartka akcja i magia? Proszę bardzo - jedno i drugie znajdzie młody czytelnik w książce Marcina Pałasza "Wszystko zaczyna się od marzeń".

Asia ma siedem lat a Maciek jest od niej rok starszy. Razem z Tomkiem, kolegą Maćka z klasy tworzą zgraną paczkę przyjaciół, którzy są ze sobą na dobre i na złe. Kiedy ich poznajemy mają przed sobą trudne zadanie - Maciek założył się z chłopakami z klasy, ze wejdzie do starego opuszczonego domu. Budynek nie wygląda najlepiej, nie ma co ukrywać - budzi w dzieciach obawę, ale zakład to zakład.
Kiedy dzieci weszły do domu zaczęły szukać jakiegoś niezwykłego przedmiotu, który pomógłby im udowodnić, że faktycznie byli w środku. Ponieważ w pokojach nie było nic poza śmieciami udali się na strych i tam znaleźli jakiś dziwny zegar, który przy bliższych oględzinach okazał się być... A nie, tego już nie powiem - kto ciekawy, tego zapraszam do lektury.

"Wszystko zaczyna się od marzeń" to cztery osobne historie połączone osobami bohaterów. Asia i Michał to zwykłe dzieciaki, które od czasu do czasu muszą stawić czoła niezwykłym problemom. I niezależnie czy jest to znajomość z młodym diabełkiem czy przeciwstawienie się koleżance, która znęca się nad niepełnosprawną dziewczynką starają się znaleźć najlepsze wyjście z sytuacji. Asia i Maciek udowadniają, że przyjaźń i marzenia to coś bardzo ważnego, może nawet najważniejszego w życiu kilkuletniego człowieka.
 Przyjaciel pomoże, pocieszy, będzie wsparciem w trudnych chwilach, czasem wystarczy tylko świadomość, że on jest i już człowiekowi robi się lepiej. 
A marzenia? Bez nich świat byłby szary i nudny. Tylko ktoś kto potrafi marzyć bedzie widział świat w radosnych barwach.

Mogłoby się wydawać, ze książeczka, której bohaterowie postępują dobrze, czasem wręcz wzorowo będzie nudna i przeładowana dydaktyzmem. Nic bardziej mylnego - dzieciaki są bardzo sympatyczne, a autor ustrzegł się przed moralizatorstwem, chociaż myślące dziecko powinno wyciągnąć po lekturze odpowiednie wnioski. Moje w każdym razie wyciągnęło...


2 komentarze:

  1. Podoba mi się! A wczoraj widziałam jakąś książkę tego autora u siebie w bibliotece gminnej. Chyba się na nią skuszę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiałam takie książki w dzieciństwie. Kto wie, czy właśnie ich czytanie nie sprawiło, że w ogóle pokochałam książki:)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)