piątek, 23 listopada 2018

Podwójna dawka Kiśla ;)

Marta Kisiel dała się już kilka lat temu poznać jako autorka bestsellerowych powieści dla dorosłego czytelnika a w ostatnim czasie zaliczyła bardzo udany debiut jako pisarka dziecięca. W książce "Małe Licho i tajemnica Niebożątka" powróciła do swoich najpopularniejszych bohaterów, czyli Konrada Romańczuka i jego zwariowanej rodzinki zamieszkujących dom na obrzeżach miasta.

Od chwili, kiedy toczy się akcja "Siły niższej" minęło 9 lat. Mały Bożydar Antoni Jakiełłek, zwany Bożkiem wychowuje się w pełnej miłości atmosferze mając za towarzysza zabaw Licho, małego potwora Gucia oraz widma niemieckich żołnierzy zamieszkujących strych. Chłopiec jest inteligentny i kreatywny, ma dobre serce i otwartą głowę. Jego spokój burzy jednak wujek Konrad, który uważa, że Bożek powinien iść do szkoły i mieć kontakt z innymi dziećmi.
Zderzenie ze światem jest dla chłopca dosyć bolesne. Cóż z tego, że świetnie radzi sobie z nauką, kiedy nie ma wspólnego języka z kolegami - nie wie co to FIFA i minionki, nie lubi Spidermana, a w jego domu nie ma telewizora!
Najgorsze ma jednak dopiero nastąpić...

"Małe Licho i tajemnica Niebożątka" to powieść skierowana do dzieci, ale i dorosły czytelnik będzie się dobrze bawił przy tej lekturze.
Marta Kisiel i jej książki to dla mnie fenomen - niby prosta historia, napisana z humorem i odpowiednią dawką równoważącego go liryzmu, taka lekka opowiastka. Tymczasem pod tą lekkością kryje się drugie dno - autorka porusza tak poważne tematy jak dorastanie, brak akceptacji rówieśników i trudności w dogadaniu się z dorosłymi. 
Dodatkowym bonusem są przepiękne ilustracje Pauliny Wyrt - ciekawe jak wyglądałyby inne książki Marty Kisiel w jej oprawie graficznej.

*****************************************************

Druga z książek Marty Kisiel, którą przeczytałam w ostatnim czasie to "Toń". 
Głównymi bohaterkami są trzy kobiety z rodziny Sternów - Klara oraz jej bratanice Eleonora i Dżusi. Ich dom nigdy nie był normalny - rodzice Eleonory i Dżusi zaginęli, gdy były małymi dziećmi a Klara miała 16 lat. Kiedy dorosły ich drogi się rozeszły - Dżusi wyjechała, natomiast Eleonora została z ciotką i podjęła pracę w bibliotece. Teraz, na prośbę Klary, Dżusi przyjeżdża do rodzinnego domu, aby w czasie nieobecności ciotki pomóc siostrze i zająć się Kotem.

W domu Klary i Eleonory panują sztywne zasady - jedna z najważniejszych to ta, że do mieszkania nie wolno nikogo wpuścić. Niestety Dżusi łamie tę zasadę kiedy przed drzwiami staje tajemniczy antykwariusz mówiąc, że ciotka obiecała mu pewien przedmiot - dziewczyna wpuszcza go do środka, a to wywołuje całą lawinę zdarzeń...

Bohaterki "Toni" to kobiety poranione przez tajemnice z przeszłości. Każda z nich próbuje sobie poradzić ze swoimi problemami w odmienny sposób, wyrasta pomiędzy nimi mur niedomówień i pretensji i dopiero widmo niebezpieczeństwa zbliża je do siebie.

W "Toni", podobnie jak w "Nomen Omen" mamy nawiązanie do wojennej historii Wrocławia, do słynnego "złota Breslau", pojawiają się również znane z tamtej powieści siostry Bolesne.
Akcja powieści toczy się nieśpiesznie, wyjaśniają się kolejne tajemnice ale na ich miejsce pojawiają się nowe, których rozwiązywanie może być niebezpieczne, nawet dla przypadkowych osób w jakiś sposób związanych z paniami Stern.
"Toń" wciąga czytelnika, który chcąc nie chcąc zanurza się w jej odmęty mając nadzieję, że jeszcze krok, jeszcze jedna kartka i uda się wygramolić na brzeg i znów wszystko będzie dobrze. Ale czy da się zawrócić bieg rzeki? No właśnie...

Tak przy okazji - Ałtorka uśmierciła w tej powieści dwóch swoich znajomych (jednego z nich mam przyjemność znać również i ja) czym wywołała niezmierną radochę wśród innych krewnych i znajomych królika - przyznam się, że zdarzyło mi się już lansować na znajomości z Mądrzywołkiem (tak, to ten którego zwłoki wypływają o świcie).

Reasumując - książki Marty Kisiel to lektura dla wszystkich pokoleń :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)