Dawno już mi się nie zdarzyło (chyba ostatnio przy czytaniu "Cukierni pod Amorem") żeby zarwać noc nad książką Tym razem na szczęście książka nie była zbyt gruba więc nie trzeba było czytać do świtania ale prawdą jest, że lekturę zakończyłam już po północy. A biorąc pod uwagę fakt, że wstaję przed 6-tą to siedzę teraz z oczami na zapałkach i na świeżo próbuję zapisać moje wrażenia.
Rainer M. Schröder zaistniał na naszym rynku wydawniczym wydaną w ubiegłym roku historyczno-przygodową powieścią "Świadectwo Judasza". W tym roku wydawnictwo Telbit przekazuje w ręce polskiego czytelnika kolejny utwór tego pisarza pt. "Dni ciemności".
Akcja powieści toczy się w klasztorze cystersów w Himmerod nad rzeką Salm w bliżej nieokreślonym czasie. Biorąc pod uwagę, że w pewnym miejscu wspomniane jest, że mnisi czytają gazety to z dużym prawdopodobieństwem można obstawiać wiek XX.
Narratorem jest mężczyzna przedstawiający się jako brat Thomasius, jednak wiemy, że to nie jest jego prawdziwe imię a on sam nie jest zakonnikiem. Co więcej nie jest osobą wierzącą. Thomasius przybywa do klasztoru na wezwanie przeora Martinusa, bowiem w Himmerod dochodzi do niezrozumiałych i makabrycznych wypadków - organista brat Paulinus najpierw się okalecza a następnie popełnia samobójstwo skacząc z kościelnego chóru, opiekujący się ogrodem brat Niklaus popada w szaleństwo a z posągu św. Leona znika figurka gołębia (co jest tym dziwniejsze, że rzeźba wykonana była z jednego kawałka drewna. Mnisi zaś, pomimo obowiązującego ich milczenia, zaczynają szemrać coś o Łowcy Dusz.
Thomasinus nie wierzy w nadprzyrodzone zjawiska, uważa, że wszystkie wypadki można wyjaśnić w racjonalny sposób, a mnisi z racji trybu życia i warunków klasztornych są niezwykle podatni na sugestie i mogą łatwo popadać w histerię. Czy wypadki których będzie świadkiem zachwieją jego pewnością siebie? Tym bardziej, że w klasztornych murach jego własne koszmary wracają ze zdwojoną siłą...
Klasztor w Himmerod istnieje w rzeczywistości. Co więcej Schröder od kilkunastu lat regularnie go odwiedza i w jego murach pracuje nad swoimi kolejnymi powieściami z których akcję kilku (niestety, jeszcze w Polsce nie wydanych) umieścił w tym obiekcie. Jest to idealna sceneria dla historii takiej jak ta opisana w "Dniach ciemności" - tajemniczej, z elementami grozy i sensacji.
Lektura jest niezwykle wciągająca, napisana barwnym językiem. Kolejne rozdziały odpowiadają kolejnym częściom tzw. liturgii godzin, czyli modlitwom odprawianym w klasztorach w określonych porach dnia i nocy.
Pochwalić też trzeba polskiego wydawcę za oprawę graficzną - mroczna okładka i szkice rozpoczynające każdy z rozdziałów są świetnym uzupełnieniem treści.
Polecam tę książkę wszystkim wielbicielom powieści z dreszczykiem, a sama czekam na możliwość zapoznania się ze "Świadectwem Judasza" a także z każdą następną książką tego autora, która ukaże się na polskim rynku.
Widok na klasztor od strony rzeki Salm |
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Telbit.
Takie książki lubię szczególnie. Z przyjemnością po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńLubię takie mroczne historię, dodatkowo okładka zapada w pamięć. Chętnie zarwę noc z Dniami ciemności. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDreszczyk, zarwana noc, interesująca recenzja - same plusy ;)
OdpowiedzUsuńjak taka wciągająca, to chyba faktycznie muszę przeczytać :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś:)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej książce, a lubię taką literaturę.
Gdzieś już widziałam ta okładkę. Być może się skuszę. Może się nie zawiodę. Ale to przy odrobinie wolnego czasu i pustej półce :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie, okładka również. Z chęcią się za nią rozglądnę :)
OdpowiedzUsuń