niedziela, 20 maja 2012

Nadrabiamy zaległości, czyli o pewnej wycieczce i "otagowanie"

Piękna pogoda, siedzę sobie na balkonie, Piotrek na podwórku bawi się w Robin Hooda a Robert gdzieś się ukrył - czyli leniwe wiejskie popołudnie. Postanowiłam rozprawić się z najbardziej palącymi zaległościami blogowymi, ale zanim o nich to chciałabym napisać kilka słów o pewnym miejscu w którym bywamy z moimi chłopakami dosyć regularnie - a mianowicie o Skansenie Wsi Kieleckiej w Tokarni koło Jędrzejowa. W ubiegłą niedzielę, 13 maja, odwiedziliśmy go po raz kolejny.

Sam skansen odkryłam już dosyć dawno temu - szukaliśmy jakiegoś miejsca gdzie można pojechać z klasą na wycieczkę, ale tak żeby nie było drogo, można się było wybiegać (to było w czasach kiedy jeszcze w podstawówce pracowałam) i przy okazji coś ciekawego zobaczyć. I wtedy jedna z koleżanek wspomniała o Tokarni właśnie. To pierwsze spotkanie miało miejsce w 1999 roku i, mówiąc szczerze, początkowo nie napawało optymizmem - dzień był pochmurny, a kiedy już weszliśmy na teren skansenu zaczęło padać... I tak z przerwami lało przez trzy godziny...
Pomimo tego deszczu dzieciaki były szczęśliwe a ja zakochałam się w Tokarni od pierwszego przemokniętego wejrzenia. 
Później zaraziłam skansenem mojego męża i tak sie potoczyło. Nie będę pisać  o tym co tam można zobaczyć, bo lepiej zrobią to zdjęcia, które można obejrzeć TUTAJ, powiem tylko, że w ciągu ostatnich dwóch lat zaszły w Skansenie ogromne zmiany - instytucja uzyskała jakieś fundusze unijne i rozbudowuje się aż furczy. 
Niedaleko od skansenu leży zamek w Chęcinach - nie byliśmy tym razem, bo zaczął mżyć deszcz a do zamku wchodzi się po stromym, kamienistym zboczu i woleliśmy nie ryzykować połamania kończyn, ale przy ładnej pogodzie warto tam zajrzeć.
Przy okazji odkryliśmy jeszcze jedno ciekawe miejsce, a mianowicie kilka kilometrów za Tokarnią, jadąc w stronę Jędrzejowa trzeba zjechać w boczną drogę (wszystko jest bardzo dobrze oznakowane) i po kilku kilometrach ukazuje się naszym oczom zamek rycerski w Sobkowie. Szczerze mówiąc, to myśmy go nieomal minęli, bo zamek nie jest położony na wzgórzu (jak to zamki mają w zwyczaju), a poniżej poziomu szosy. Z zamku pozostały tylko mury i budynki gospodarcze w których znajduje się restauracja, stajnie i powozownia. Na środku obiektu można podziwiać ruiny pałacu z XVIII wieku, a kiedy przejdziemy przez podwórze i bramę znajdziemy się nad brzegiem Nidy. Śliczności:)

A ja za kilka tygodni po raz kolejny zajrzę pod strzechy domków w Tokarni - wybieram sie tam z moimi gimnazjalistami:)

***********************************************************

W czasie kiedy byłam z różnych powodów niemal zupełnie nieobecna w tym wirtualnym świecie przetoczyła się przez blogi kolejna "łańcuszkowa zabawa" i moja osoba nie została również pominięta. Nie wiem czemu ktoś nazwał ją "Otagowani" - bardziej chyba pasowałoby "Wywołani do tablicy" ale jak zwał tak zwał, wyznaczono mnie i należy sprostać wyzwaniu.
Na czym polega zabawa to pewnie wszyscy wiedzą, ale dla porządku przypomnę - osoba "otagowana" ma odpowiedzieć na pytania zadane jej przez "tagującego" a następnie wymyślić swój zestaw pytań i wyznaczyć kolejnych uczestników łańcuszka. Mnie wyznaczyli oisaj i Soulmate a oto ich pytania i moje odpowiedzi.

W kolejności chronologicznej pierwszy był oisaj i od jego pytań zacznę:

1. Jakie motywy w książkach irytują cię najbardziej i dlaczego?
Czy ja wiem... Nie lubię wampirów w tym stylu zmierzchopodobnym - to po pierwsze. Dlaczego? Bo wampir w wydaniu romansidłowym (nie mylić z romansowym) jest... no nie wiem jak to określić, żeby nikogo nie urazić, ale zwyczajnie niestrawny. Bo wampir jest od tego, żeby się go bać a nie robić do niego maślane oczy.
I diabli mnie biorą, kiedy autorowi wydaje się, że czytelnik to jakiś ćwierćmózgowiec i każdą brednię połknie jak gęś gotowanego ziemniaka.
2. Gdybyś mógł wybrać jedną książkę i coś w niej zmienić to jaka byłaby to książka i co by się w niej zmieniło?
Zdecydowanie "Eragon" i kontynuacje - wywaliłabym przynajmniej pół kwiecistych opisów, które niczego nie wnoszą, a tylko zwiększają objętość. Taka "odchudzona" książka zyskałaby zdecydowanie na tempie akcji, bo tak jak jest to strasznie się wlecze.
3. Jakie okładki najbardziej lubisz?
A o tym pisałam już TU więc nie będę się powtarzać.
4. Wolisz książki z ilustracjami czy bez i dlaczego?
Nie ma to dla mnie większego znaczenia - najważniejsza jest zawsze treść.
5. Czy spotkałaś kiedyś w książce postać a'la Mary Sue? Jeśli tak to w jakiej i kto to był?
Nie mam pojęcia kim jest/była Mary Sue więc nie wiem czy spotkałam się z jakimś jej alter ego...
6. Lubisz szczęśliwe zakończenia?
No pewnie:)
7. Lubisz książki o zwierzętach i przyrodnicze popularnonaukowe?
Niespecjalnie. Ale mój syn uwielbia:)
8. Czy została ci trauma po którejś z lektur szkolnych?
Raczej nie. Aczkolwiek już wtedy miałam trudności z przebrnięciem przez literaturę obozową, której dobrowolnie nie czytam do dnia dzisiejszego.
9. Jaka książka nie powinna nigdy stać się lekturą szkolną, gdyż zabiłoby to jej urok?
Żadnej z moich ukochanych książek nie życzę bycia lekturą szkolną...
10. Ulubiony nie będący człowiekiem bohater książki?
Behemot z "Mistrza i Małgorzaty".
11. Co jest najlepsze w blogowaniu?
O tym też już pisałam - o TU.

Drugi zestaw pytań dostałam od Soulmate:

1. Co aktualnie czytasz?
Zawsze czytam kilka książek równocześnie. Aktualnie są to "Siostra" R. Lupton, "Modliszka" A. Sowy, "Jaszka Orfanem zwanego żywota i spraw pamiętnik" J.I. Kraszewskiego,  "Mój Egipt" J. Kreta i Hania Bania" H. Bakuły. Do wyboru, do koloru;)
2.Ile książek czeka na ciebie w stosie recenzyjnym/własnym? Której z nich nie możesz się doczekać?
Recenzyjne idą na bieżąco - to wspomniane wyżej "Siostra" i "Modliszka". Natomiast z własnymi to już gorzej - czeka ich dużo. O wiele za dużo. Ale najbardziej upragniona lektura to na dzisiaj "Autobiografia" A. Christie. Ale jak tylko Skończę te recenzyjne to się za Agatkę biorę.
3.Czy słuchasz muzyki podczas czytania.
Nie. Nie umiem tego połączyć, chociaż nie muszę mieć idealnej ciszy przy czytaniu.
4. Co dało ci blogowanie?
Odsyłam do pytania 11 od oisaj.
5. Piszesz własne teksty do szuflady?
Oj nie. Na to już zupełnie nie mam czasu, a i talentu też raczej nie;(
6. Czy stosujesz jakieś umilacze w czasie czytania?
No niestety tak... I dlatego w moim wypadku żadna dieta nie jest skuteczna. W związku z tym zdarzyła mi się parę lat temu taka historia:
Mój Piotrek bardzo lubi żelki owocowe. Kupujemy w markecie takie duże pudełka i zawsze jakieś stoi w zasięgu jego rąk. I tak oto nowe, kilogramowe pudło stało na ławie, Młody coś z klocków budował na podłodze a ja siedziałam w fotelu i czytałam. W pewnej chwili Piotrek uderzył w ryk, bo się okazało, że żelków nie ma... Bezwiednie wrąbałam niemal cały kilogram słodyczy... Od tej pory staram się uprzątać wszystkie przekąski ze swojego zasiegu, ale herbatka owocowa albo jakiś sok musi być obowiązkowo pod ręką.
7. Uprawiasz jakiś sport lub jesteś kibicem jakiegoś sportowca/drużyny?
Sama nie uprawiam, ale w TV pilnie śledzę sporty zimowe (wiadomo, jak wszyscy skoki i biegi narciarskie). Latem nie bardzo mam czas, wolę gdzieś wyjść na zewnątrz, ale olimpiadę w Londynie będę oglądać. 
8. Czy zmuszasz innych z otoczenia do czytania?
Tylko moje dziecko, ale to w ramach nauki czytania;)
9. Co robisz podczas dłuższej podróży?
To zależy od środka lokomocji - w pociągu czytam. Natomiast w samochodzie/ autobusie nie daję rady czytać (swego rodzaju choroba lokomocyjna) i najczęściej gapię się przez okno. Komunikacji powietrznej i wodnej jeszcze nie próbowałam, więc nie wiem jakby się na to mój organizm zapatrywał.
10. Czy lubisz ekranizacje i ich wyczekujesz? Czy raczej podchodzisz do nich sceptycznie?
Jakoś się za specjalnie nie ekscytuję ekranizacjami, chociaż je oglądam. I zawsze porównuję z pierwowzorem. w grudniu ma wejść na ekrany "Hobbit" na ten przykład i jego jestem ciekawa. I to nawet bardzo:)
11. Czy bardzo dobijają cię tego typu zabawy i na ile w skali od 1-10 chcesz mnie zabić?
Nie musisz się obawiać o swoje życie;)
A zabawy jakoś specjalnie mnie nie denerwują. Rozumiem, że mają na celu poznanie się na wzajem. Co mnie czasem dobija to fakt, kiedy nominują mnie osoby o których pierwszy raz w życiu słyszę, bo mam wtedy wrażenie, że nie mają nikogo wśród znajomych komu mogliby grę "sprzedać" i łapią pierwszy adres z brzegu. I na takie wezwania zdarza mi się nie odpowiadać. Natomiast jeśli wywoła mnie do tablicy ktoś kogo w ten czy inny sposób znam, kto bywa na moim blogu, do kogo ja zaglądam to wtedy staram się zawsze odpowiedzieć. Bo mam nadzieję, że ten ktoś faktycznie chce się czegoś o mnie dowiedzieć.

Powinnam teraz kogoś ja wyznaczyć do przepytania, ale Ci, których chętnie bym przesłuchała już się wypowiadali albo wiem, że nie biorą udziału w takich zabawach, więc nie będę na siłę kogoś wyznaczać:)

8 komentarzy:

  1. Świętokrzyskie kryje w sobie wiele wspaniałych miejsc do zwiedzenia - wiem, co mówię. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe odpowiedzi :)
    podziwiam, ja nie potrafię czytać kilku książek w tym samym czasie :) zawsze biorę jedną - czytam od deski do deski i dopiero wybieram kolejną lekturę :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za wszystkie odpowiedzi :) Ze słodyczami i środkami lokomocji mam to samo - słodycze na daleko, książki do torby... Z czytaniem kilka książek naraz zdarza mi się ale ograniczam - bo się rozpraszam i zapominam szczegółów albo łączę kilka książek w jedną :D
    Jeszcze raz dzięki! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Dwa lata temu byliśmy z rodzinką w tymże Skansenie. Mieliśmy w planie przejść Góry Świętokrzyskie, więc po drodze zahaczyliśmy o Kielce, a wcześniej właśnie o Tokarnię. Mamy nawet zdjęcie pod Wiatrakiem :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawa ta historia o żelkach, hihi :))

    OdpowiedzUsuń
  6. "Autobiografia" Christie na pewno warta jest polecenia - pamiętam, jak kilka lat temu spędziłam nad nią kilka wieczorów i oczarował mnie lekko wiktoriański światek dzieciństwa autorki. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe odpowiedzi.Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)