czwartek, 22 września 2011

O kobiecie trzydziestoletniej

Wiele lat temu niejaki Honoriusz Balzak napisał książkę pt. "Kobieta trzydziestoletnia", która najkrócej mówiąc przedstawia historię Julii, nieszczęśliwej w małżeństwie, starzejącej się (!!!) kobiety. Przez długie lata używano też zwrotu "wiek balzakowski" którym określano panie między 30 a 40 rokiem życia. Uważało się, że kobiety w tym wieku to już właściwie mają za sobą najlepsze lata życia, starzeją się, w związku z menopauzą mają problemy z psychiką i ogólnie już się do niczego nie nadają... No, ewentualnie mogą sprzątać, prać, gotować, zajmować się dorastającymi dziećmi oraz małżonkiem (czytaj: panem i władcą), który w przeciwieństwie do żony wkraczał akurat w najlepsze lata swego życia.

Te czasy na szczęście mamy już za sobą i granica wieku balzakowskiego mocno się odsunęła od tej nieszczęsnej 30-tki. Dzisiejsze trzydziestolatki to młode kobiety, które dopiero układają sobie życie. Pokończyły studia, rozpoczęły pracę zawodową, robią karierę i szukają (z różnym natężeniem) życiowego partnera. 

Współczesna literatura pełna jest portretów takich kobiet, ich zachowań i przemyśleń. W ostatnich dniach przeczytałam dwie powieści, których bohaterki są w tym magicznym wieku - "Pudełko ze szpilkami" Grażyny Plebanek i "Maciejkę" Natalii Rogińskiej. Pomimo, że Martę, bohaterkę "Pudełka" i Karolinę z "Maciejki" dzieli wiekowo około ośmiu lat to mają wiele cech wspólnych. Obydwie pochodzą z prowincji, wyjechały do Warszawy na studia, znalazły tam pracę i próbują ułożyć sobie życie, obydwie też marzą o wielkiej miłości. I tu właściwie podobieństwa się kończą. 

Marta wdaje się w romans z poznanym na firmowej imprezie mężczyzną, który okazuje się jej nowym szefem i zachodzi w ciążę. Musi przeorientować swoje życie i znaleźć w nim miejsce dla niemal obcego człowieka, który zostaje jej mężem i synka. Musi zdecydować czego tak naprawdę chce - kariery czy rodziny, bo wbrew temu co głoszą różnego rodzaju poradniki tych dwóch rzeczy połączyć się nie da...

Z kolei Karolina, która jest pielęgniarką ze wszystkich sił stara się znaleźć tego jedynego, z którym będzie szczęśliwa i spełniona. Jest to o tyle trudne, że wszystkich ewentualnych kandydatów porównuje do swojej pierwszej miłości - doktora Macieja K., pełniącego aktualnie funkcję ministra zdrowia. Związki Karoliny są krótkie i byle jakie - ma 38 lat i tyluż mniej lub bardziej przygodnych kochanków na koncie.

W czasie lektury niemal bezwiednie porównywałam życie bohaterek ze swoim własnym - tak się bowiem złożyło, że za mąż wyszłam już po trzydziestce a dziecko urodziłam kilka lat później. I co mi się rzuciło w oczy to jakaś taka niedojrzałość tych kobiet, szczególnie Karoliny. Wydawać by się mogło, że jej życie poza pracą składa się z buszowania po Internecie, wzdychania do Macieja K. i zabaw w nocnych klubach. Poza tym nie podobało mi się przeświadczenie Karoliny o tym, że wszyscy wokoło mają wady i tylko ona jest kryształowa i doskonała - koleżanki w pracy zaniedbane i głupie, sąsiad złośliwy a przyjaciółka Patrycja to kretynka pakująca się w coraz nowe związki (to szczególnie mnie drażniło - Karolina przecież robiła dokładnie to samo).
O niebo lepiej wypada tu Marta, której ciąża i małe dziecko burzą życiowe plany - pomimo, że dużo młodsza od Karoliny to jej podejście do życia jest o wiele poważniejsze. Marta liczy przede wszystkim na siebie i nie szuka winnych za to co ją spotkało wśród otoczenia tylko podejmuje odpowiedzialność za swoje podjęte pod wpływem chwili decyzje. I mam wrażenie, że z Martą mogłabym się zaprzyjaźnić natomiast Karoliny raczej wolałabym nie spotkać na swojej drodze.

Dwie autorki, dwie różne wizje tego samego problemu. O ile "Pudełko ze szpilkami" bardzo mi się podobało o tyle "Maciejka" mnie zdegustowała. Grażyna Plebanek pisze zwyczajnie, bez nadmiernego udziwniania o zwyczajnych ludziach i ich życiowych sprawach, tak, że czytelniczka może się utożsamić z bohaterkami. Natomiast Natalia Rogińska chyba trochę na siłę chciała, żeby było śmiesznie i z przymrużeniem oka a wyszło tak jakoś żałośnie.
I z pewnością sięgnę po kolejne książki Grażyny Plebanek, natomiast co do Natalii Rogińskiej to niekoniecznie.

13 komentarzy:

  1. Miałam podobne wrażenia co Ty po lekturze Maciejki, osoba bardzo mnie zirytowała, wkurzała mnie ta książka i w sumie styl, więc do autorki na pewno nie wrócę prędko. Za to zaciekawiłaś mnie "Pudełkiem" sama wciaż się zbliżam do balzakowskiego wieku, więc może czas zacząć się przygotowywać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam 'Maciejki', a Plebanek jest świetna, chciałabym przeczytać jej 'Nielegalne związki'

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie "Maciejka " przypadła do gustu, a Pani Plebanek twórczości nie znam, więc nie wypowiadam się na ten temat :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cholera, rzeczywiście, dwieście lat temu byłabym przywiędłą "staruszką", he he;)
    Mam ochotę sięgnąć po polecaną przez Ciebie książkę, brakuje mi portretu współczesnych kobiet po trzydziestce. Po "Pudełko" zgłoszę się do biblioteki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawie ujęłaś obie książki poprzez porównanie.
    I tak sobie pomyślałam, że wokół mnie jest kilka osób, które krytykują zachowanie innych, przy czym postępują dokładnie tak samo. Zatem takich bohaterów książkowych już sobie daruję :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Menopauza po 30-stce? To były czasy:).

    OdpowiedzUsuń
  7. Ani jednej, ani drugiej książki nie czytałam, czas nadrobić opóźnienia :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fiknełam :D, według teorii balzakowskiej, jestem kobietą bardzo mocno starzejąca, o ile nie starą, bo 30-tke to skończyłam kilka lat temu :).

    Punkt widzenia, zależy do punktu siedzenia. Książek nie znam i nie wiem czy poznam, chociaż to "Pudełko ze szpilkami" kusi jak pudełko z czekoladkami :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kasiek - nie przesadzaj, dzisiejszy "balzak" to koło 60-tki dopiero...

    Bludress - ja też rozglądam się za kolejnymi książkami G. Plebanek.

    Piter - każdy ma swój gust, a o takowym się nie dyskutuje. Poza tym większość recenzji "Maciejki" jest przychylna, dlatego po nią sięgnęłam.

    Agata Adelajda - jako, że już przekroczyłam 40-tkę, to wg. tamtych standardów jestem szacowną matroną stojącą nad grobem;(

    Maya - dziękuję:)

    Iza - no jakby nie patrzeć za mąż wychodziły 16-latki, które w wieku 35 lat mogły być już babciami...

    Taki jest świat - :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Natula - to co mam powiedzieć ja, starowinka po 40-tce?

    OdpowiedzUsuń
  11. "Pudełko ze szpilkami" zachęca. Poszukam...

    OdpowiedzUsuń
  12. Moja szanowna teściowa chociaż raz błysnęła intelektem i powiedziała, że w starożytnym Egipcie już bym prawdopodobnie umarła ze starości, he he:D

    OdpowiedzUsuń
  13. Mi ciut, ciut brakuje do tej balzakowskiej liczby, ale długo to zleci do marca....ech...
    Świetny pomysł z podwójną, porównawczą recenzją. "Maciejki " nie czytałam, nie zamierzałam. Natomiast G. Plebanek czytałam "Dziewczyny z Portofino" - zarwałam noc do samego rana- tak mnie wciągnęło. Tam jest kilka portretów kobiet. Polecam!

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)