Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.
Dziś przyszła pora na... Dziesięciu ulubionych bohaterów filmów i seriali.
Podobnie jak to miąło miejsce przy damskiej filmowej dziesiątce moje typy mają już po kilkanaście lub kilkadziesiąt lat. Ale to tylko świadczy o tym, że to świetne filmy były:)
Na początek cztery genialne kreacje aktorskie:
Władek Kargul i Kaźmirz Pawlak czyli "Sami swoi"
Absolutne mistrzostwo świata...
I do dzisiaj nie wiem kto był lepszym aktorem - Władysław Hańcza czy Wacław Kowalski.
Tewje Mleczarz czyli "Skrzypek na dachu"
Film genialny i Chaim Topol w roli Tewjego bezkonkurencyjny.
Brat Catfael czyli "Kroniki braciszka Cadfaela"
Serial z lat 90-tych o średniowiecznym zakonniku rozwiązującym kryminalne zagadki. Trochę w duchu "Imienia róży". Grający tytułową rolę Derek Jacobi to jeden z najwybitniejszych aktorów brytyjskich.
A teraz bohaterowie w których się w różnych okresach mojego życia nieprzytomnie kochałam;)
Pułkownik Krzysztof Dowgird czyli "Czarne chmury"
Podobno pierwszą miłość zawsze się pamięta a ja w panu Krzysztofie zakochałam się w wieku lat... sześciu. Sympatia dla grającego go Leonarda Pietraszaka pozostała mi do dnia dzisiejszego.
Szeryf John T. Chance czyli "Rio Bravo"
Rodzice namiętnie oglądali westerny i mnie też zarazili tym bakcylem. I nie wyobrażam sobie westernowego świata bez Johna Wayne'a - najlepszego z szeryfów, jakich widział Dziki Zachód. Może nie jest najprzystojniejszy, ale we mnie zawsze wzbudzał żywsze bicie serca...
James Bond czyli wiadomo...
Komercja? Pewnie tak. Co nie zmienia faktu, że uwielbiam "Bondy" z Seanem Coonery'm, Timothy Daltonem i Piercem Brosnanem. (Nie znoszę natomiast Rogera Moore'a, George Lazenby to była pomyłka podobnie jak Daniel Craig...)
John Dunbar czyli "Tańczący z wilkami"
Generalnie lubię Kevina Costnera, a sympatia do niego rozpoczęła się po tym właśnie filmie.
Danny Zuko czyli "Grease"
I co tu pisać... Ciacho jak nie wiem co;)
Han Solo czyli "Gwiezdne wojny"
Podobna sytuacja jak wyżej:)
A przy okazji "Gwiezdnych wojen" taki teledysk, który pdesłał mi Fenrir:
Władysław Hańcza i Wacław Kowalski - taka mała poprawka ;). Świetny wybór :).
OdpowiedzUsuńFakt...
UsuńDzięki:)
Aż przyklasnęłam w ręce! Han Solo, Tewje i Cadfael:):):)
OdpowiedzUsuńNo i wszystkie wcielenia Bonda;)
Nie wiem, jak można tak grzeszyć i mówić, że Lazenby był pomyłką - toć to najbardziej pociągający agent 007, a OHMSS to najlepszy film serii! ;-)
OdpowiedzUsuń"Skrzypek na dachu" to jeden z moich najukochańszych musicali. Tewje w filmowej adaptacji to po prostu klasyk, aż do tej pory boję się iść na sztukę na podstawie tego opowiadania Aleichema, którą wystawia Bagatela, gdyż wciąż żyję w przeświadczeniu, że gorzko się rozczaruję (pomijam już muzykę z musicalu, która jest legendarna - choćby utwór "Sunrise sunset").
OdpowiedzUsuńLubię też niegrzecznego chłopca Danny'ego z "Grease" granego przez mego ukochanego Travoltę (dodałabym jeszcze Tony'ego Manero z "Gorączki sobotniej nocy").
Z pozostałymi mam problem, ale na pewno znaleźliby się wśród nich: MD House, Hank Moody z "Californication" oraz Boris Yellnikoff z
"Whatever works" Woody'ego Allena :)
Czarne chmury... nigdy nie rozumiałam tego serialu i jakoś jako dorosła nie mogę się przemóc żeby go obejrzeć. W swoim top na śmierć zapomniałam o Hanie Solo i Dannym Zuko
OdpowiedzUsuńDanny Zuko! Kocham, kocham, kocham. Zresztą "Grease" to film, który widziałam najwięcej razy w życiu i jeszcze wracać będę nie raz i nie dwa.
OdpowiedzUsuń