poniedziałek, 30 stycznia 2012

Nawet Salomon nie byłby w stanie wydać sprawiedliwego wyroku

Po raz kolejny na BiblioNETce ruszyła akcja "Wędrująca książka". I tak kilkanaście dni temu dotarła do mnie  książka Antoniny Kozłowskiej pt. "Kukułka".

Chociaż na oko Kajzerówkę od Słonecznej Doliny dzieli tylko płot z falistej blachy obrośnięty winobluszczem to pomiędzy mieszkańcami tych dwóch osiedli znajduje się przepaść nie do przebycia. Kajzerówka to powstałe w latach siedemdziesiątych blokowisko, zamieszkane  przez robotników z pobliskich fabryk - dawniej marzenie młodych małżeństw, dzisiaj, po zamknięciu większości zakładów przemysłowych, miejsce na przetrwanie dla rzeszy emerytów, bezrobotnych na zasiłkach czy nielicznych szczęśliwców posiadających stałą, choć słabo płatną pracę.
Słoneczna Dolina to zamknięte osiedle dla młodych, bogatych pracowników korporacji, przystanek na drodze do własnego domku na przedmieściach.

Beata z Kajzerówki zazdrości tym ze Słonecznej Doliny udanego życia, pięknych mieszkań, strzeżonych garaży, dobrej pracy i perspektyw na przyszłość - ona i jej najbliżsi mieli szansę na to lepsze życie, jednak kłopoty ze wspólnikiem męża oraz nieuczciwym deweloperem pogrzebały ich marzenia. Beata mieszka w dwupokojowym mieszkaniu wraz z matką i dwójką dzieci - mąż wyjechał do pracy do Irlandii i tam założył nową rodzinę. Pracuje jako woźna w szkole oraz dorabia po godzinach w sklepie papierniczym ale i tak ledwie wiąże koniec z końcem.
Takich kłopotów nie ma Marta ze Słonecznej Doliny - pracuje w dobrej firmie, jej mąż jest dyrektorem w międzynarodowej korporacji, mają dwa samochody, piękne mieszkanie i całkiem pokaźne konto w banku.
Jednak jest coś czego Marta pragnie do szaleństwa a nie może zdobyć - nie może mieć dziecka. Kolejne próby kończą się niepowodzeniem oraz coraz większą frustracją Marty i jej męża Filipa. Obsesja na punkcie dziecka niszczy ich związek, bo Filip stara się jak może i wspiera Martę, ale tak naprawdę sprawa wspólnego potomka nie jest dla niego priorytetem. Co więcej wydaje się, że jest wręcz niechętnie nastawiony do powiększenia rodziny.

Drogi Marty i Beaty krzyżują się w agencji oferującej pośrednictwo pomiędzy parami, które nie mogą mieć dzieci w sposób naturalny a matkami zastępczymi, czyli tzw. surogatkami. Dla Marty ma to być ostateczne rozwiązanie kłopotów z powołaniem do życia dziecka, dla Beaty ogromny zastrzyk finansowy pomagający wyjść na prostą i zapewnić lepsze życie jej dzieciom.

Antonina  Kozłowska stworzyła poruszająca powieść o ludzkich potrzebach i dążeniach, które często przesłaniają to co w życiu jest najistotniejsze - miłość, rodzinę, samoakceptację. Zarówno Marta jak i Beata zagubiły się w swoim własnym świecie. Doraźne problemy i kłopoty spowodowały, że obydwie kobiety podjęły decyzje co do powagi których nie do końca zdawały sobie sprawę. Ich układ, będący na początku transakcją handlową przeistacza się w pewnej chwili w sytuację bez wyjścia. I nie chodzi mi nawet o czysto etyczne dywagacje, których tak wiele na ten temat można znaleźć w mediach czy nauczaniu Kościoła katolickiego. Zwyczajnie było mi żal obydwu bohaterek i tak naprawdę nie jestem w stanie określić po czyjej byłam stronie...

Książka bez patosu i zbędnego lukru opowiada o ważnym problemie społecznym, nie daje jednak gotowych rozwiązań, aczkolwiek muszę przyznać, że zakończenie tej historii zaproponowane przez autorkę niezmiernie mnie wzruszyło.

Warto sięgnąć po "Kukułkę" - to kawał bardzo dobrej literatury...

14 komentarzy:

  1. Chyba więcej niż kawałek dobrej literatury ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra literatura, mam nadzieję że będę miała okazje przeczytać.
    Obserwuje i było by mi miło gdybyś mój blog też obserwowała , ;)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, to nie kawałek, to KAWAŁ dobrej literatury.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha! Po"czerwonym rowerze" zapragnęłam jeszcze :) Mam już właśnie "Kukułkę" dlatego nie gniewaj się, że nie przeczytałam Twojej na pewno świetnej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja bardzo ciekawa jestem tego "Czerwonego roweru" właśnie...

      Usuń
  5. od dawna mam w planach, ale niestety jakoś do tej pory nie udało mi się jej przeczytać

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla zainteresowanych: autorka prowadzi bloga o książkach: http://mlodapisarkaczyta.blox.pl/html

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. To świetna książka i mocna i nie dla wszystkich. Mnie bardzo ona poruszyła i pozostanie we mnie na długo.

    O nie wiedziałam że ten blog to blog Antoniny Kozłowskiej! Dzięki ^długopisarka

    OdpowiedzUsuń
  8. Interesująca tematyka książki. Jestem tylko ciekawa, czy autorka była w stanie pozbyć się swoich przekonań na czas pisania książki, bo wiadomo, że w takiej tematyce to trudne, ale ja uważam, że takie dylematy czytelnik sam powinien oceniać, a nie być pod wpływem zdania autorki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wydaje mi się, że uchwyciłaś w swojej recenzji cały sens książki, chętnie po nią sięgnę, zaczarowały mnie Twoje słowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj tak! Czytałam i również polecam. Byłam pod ogromnym wrażeniem. Zresztą wszystkie książki Kozłowskiej godne są przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  11. Po przeczytaniu Twojej recenzji nie tylko czułam się zaciekawiona, ale też odniosłam wrażenie, że to jakaś głębsza, skłaniająca do refleksji książka. Z chęcią przeczytam jak będzie okazja, tym bardziej, że mówisz, że to kawał bardzo dobrej literatury ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozglądam się właśnie za nią od dłuższego czasu ;) Widzę, że warto ;)

    OdpowiedzUsuń

Posty anonimowe będą kasowane - proszę podpisz się:)